- Kiedy pana wino pojawi się na rynku?
- Myślę, że w tym roku. Przynajmniej mam taką nadzieję.
- Dlaczego tak późno? Przecież było głośno o ustawie z lipca 2008 roku, która miała umożliwić sprzedaż wina wyprodukowanego z winogron zebranych na własnej winnicy…
- Wciąż nasze prawo nie jest doskonałe, trzeba w nim wprowadzić kilka zmian, by produkcja i sprzedaż były możliwe. Myślę tu przede wszystkim o rozporządzeniu, które weszło w życie 1 marca. Dokument ten jest nowym stanowiskiem ministra finansów, który w ubiegłym roku zgodził się na zmianę ustawy o podatku akcyzowym w ten sposób, by nadzór podatkowy dotyczący małych producentów został ograniczony do minimum. Tym bardziej więc nowe rozporządzenia nas szokuje. Mówimy o niewielkiej skali produkcji rzędu tysięcy butelek, a nie dziesięciu milionów litrów jak dzieje się w przypadku win owocowych.
- Rozumiem, że ministerstwo powinno skorygować to rozporządzenie. Co jeszcze trzeba zrobić, by nasze wino uzyskało szeroki dostęp do rynku?
- Chodzi również o zmiany w ustawie o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi, w myśl której rolnik nie może sprzedać swojego wina, bo nie ma możliwości uzyskania odpowiedniej koncesji.
- Czy sądzi pan, że te zmiany zostaną uchwalone?
- Myślę, że atmosfera jest bardzo dobra, bo zarówno władza lokalna jak i poszczególne ministerstwa wykazują zrozumienie. Przecież chodzi tutaj o małe gospodarstwa rolne oraz o produkt lokalny i polski, który bardzo wzbogaci ofertę regionów, uczyni ją atrakcyjną i w niesamowity sposób wpłynie na rozwój turystyki. A w dobie kryzysu warto inwestować w rolnictwo, w zdrowe produkty i w siebie.
- Dziękuję.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?