MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Marlena patrzyła z góry

ALEKSANDRA SZYMAŃSKA 722 57 72 [email protected]
Na Słowacji, gdzie spędzała urlop, spotkała grupę Niemców. Chciała się sprawdzić i zaśpiewała im piosenki Marleny Dietrich, których uczyła się latami. - Szczęki im opadły. Zaczęli śpiewać razem ze mną. Okazało się nawet, że lepiej od nich znam słowa - opowiada Bożena Pomykała, aktorka gorzowskiego teatru. Niedawno w klubie Lamus wystąpiła z recitalem piosenek tej wielkiej gwiazdy.

- Tyle razy chciałam uciekać z Gorzowa, a to do teatru Krzysztofa Jasińskiego, do Krakowa, to znowu do Adama Hanuszkiewicza, do Warszawy. Gdybym jednak wyjechała, nie nauczyłabym się niemieckiego, nie byłoby fascynacji Marleną - mówi aktorka.

Marlena patrzyła z góry

Jeszcze w maju tego roku była w psychicznym dołku. Zaczęła wątpić, czy uda jej się zrealizować wymarzony recital. - Wszystko układało się źle. Wiedziałam, że muszę działać, ale nawet nie miałam siły, żeby wyjść z domu. Wyobraziłam sobie Marlenę, która patrzy z góry i pyta z wyrzutem: nie zaśpiewasz moich piosenek? - opowiada Bożena Pomykała.
Dla Marleny ścięła włosy. Uszyła sobie długą suknię i inne kreacje. Na parawan, ważny rekwizyt w recitalu, mąż Bożeny Pomykały wydał 500 zł.
W Lamusie piosenki Dietrich grał gorzowski zespół Panama. Do wielu nie można było zdobyć nut, więc muzycy sami aranżowali utwory. Z trudem też udało się zdobyć teksty. Zaprzyjaźnieni germaniści spisywali je, słuchając nagrań. - Niejeden rezygnował, gdy okazało się, że Marlena śpiewa gwarą berlińską - wyjaśnia Bożena Pomykała. Poradził sobie dopiero wykładowca z Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej Manfred Bölter. Wytrwale spisywał teksty i przy okazji sam zaczął słuchać piosenek Marleny.

Łączy je znak

Zanim doszło do recitalu, aktorka długie godziny wpatrywała się w filmy z Marleną, szczególnie w ulubionego ,,Błękitnego anioła’’. Starała się naśladować gesty i sposób bycia legendy kina. To dlatego podczas recitalu trzymała w dłoniach zapalonego papierosa, chociaż sama nie pali.
- Marlena to chyba moja bratnia dusza. Obie jesteśmy spod znaku Koziorożca. Ale nie we wszystkim chciałabym ją naśladować. Tak jak ona lubię facetów, ale kochanego męża nie zdradzam. Marlena robiła to nieustannie. Nie miała też chyba najlepszych relacji z córką. Jednak gdybym miała okazję, uklękłabym przed nią za to, że była wielką artystką i silnym człowiekiem - mówi Bożena Pomykała.

Cierpliwość do języka

Nie pamięta dokładnie, kiedy zaczęła się jej fascynacja Marleną. Gdy tylko zainteresowała się gwiazdą, postanowiła uczyć się niemieckiego. - Chciałam wiedzieć o czym śpiewam. To niepojęte, że ktoś może wykuć na pamięć teksty, nie rozumiejąc ich - stwierdza aktorka.
Języka uczyła się na prywatnych lekcjach i w Berlinie, gdzie pracowała jako sprzątaczka. Bardzo sobie ceni tę życiową lekcję. - Miałam wielką satysfakcję, gdy popularny komik Steffen Möller był pod wrażeniem tego, jak mówię. Myślał, że grałam w niemieckim teatrze, a ja na to, że byłam Putzfrau - opowiada Bożena Pomykała. Marzy, że kiedyś nie będzie już musiała zaglądać do słownika i nauczy się wszystkich idiomów, czyli trudnych do przetłumaczenia zwrotów. - Ten język wymaga konsekwencji i cierpliwości - twierdzi aktorka.

Monodram o Zarah Leander

Na recital piosenek Marleny Dietrich nie zaprosiła jednak przyjaciół z Niemiec, choć bardzo się o to dopominali. Zamierza jeszcze dopracować spektakl. Obiecała im też, że przygotuje monodram o Zarah Leander, zapominanej gwieździe nazistowskich filmów. - To także ciekawa postać. Szwedka przyjechała do Niemiec, żeby zrobić karierę i zarobić pieniądze. Dobrze jej się wiodło. Na jakimś przyjęciu Joseph Goebbels, minister propagandy III Rzeszy, powiedział do niej, że Zarah to żydowskie imię. Wszyscy zamarli. Aktorka na to: Joseph także. Goebbels wybuchł śmiechem. Po wojnie Zarah Leander wróciła do Szwecji, ale tam uważano ją za wroga. Z kolei w Niemczech za szpiega. Zmarła w dostatku i samotności - opowiada Bożena Pomykała.
Zanim gorzowska aktorka zakochała się w repertuarze Marleny Dietrich, śpiewała piosenki lwowskie wspólnie z hrabią Wojciechem Dzieduszyckim. Wykonywała też przeboje przedwojennej gwiazdy Hanki Ordonówny i piosenki z Kabaretu Qui pro Quo. Tłumaczy jednak: - Nie jestem piosenkarką, lecz śpiewającą aktorką. Znalazłam własną metodę na śpiewanie, a repertuar, który wykonuję, bardzo mi odpowiada. Nie tyle go śpiewam, co muzycznie recytuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska