Marszałek się bronił, ale jest na wylocie

Do odwołania Szymańskiego i całego zarządu województwa ma dojść na sesji sejmiku 11 sierpnia. Chce się go pozbyć jego własna partia (PO), a dzisiaj wnioskiem o jego odwołanie zajmowała się komisja rewizyjna. Szymański odpierał wszystkie pięć zarzutów, jakie postawiła mu Platforma, czyli: niekorzystne dla władz województwa wyniki kontroli NIK, zaniechania w promocji województwa, błędna polityka kadrowa, brak współpracy z zapleczem politycznym sejmiku oraz kreowanie konfliktów.

- Dla mnie kreowanie konfliktów zaczyna się w momencie walki o władzę, a chętnych na objęcie schedy po mnie jest wielu, także na tej sali - mówił Szymański, czyniąc aluzję do "głównej atakującej" członkini komisji z PO Elżbiety Polak. - Ciągle muszę odpierać zarzuty, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością, uspokajać nastroje w urzędzie. Nie wiem o co naprawdę chodzi autorom wniosku o moje odwołanie.

- Minął miesiąc od złożenia wniosku, a pan dalej nie wie, o co chodzi Platformie? - dziwiła się Polak, wytykając mu m.in. finansowanie wyborów Miss Polski, zamiast innych wypromowanych marek woj. lubuskiego, a nawet zbyt częste podróże zagraniczne (Bruksela, USA, Kazachstan) i to w czasie napiętej sytuacji wokół kontroli NIK.

W głosowaniu, spośród pięciu radnych komisji, czterech pozytywnie zaopiniowało wniosek o odwołanie Szymańskiego: Wojciech Wilento i Elżbieta Polak z PO, Józef Rubacha z PSL oraz niezrzeszony Mirosław Marcinkiewicz. Przeciw był tylko Zbigniew Kościk z PiS. - 11 sierpnia musi się wszystko rozstrzygnąć: albo będzie nowy zarząd województwa, albo nie. Tego nie da się dłużej przeciągać - podsumował marszałek.