Marta była pasażerką renault twingo. 7 sierpnia z koleżanką jechały z Zielonej Góry nad jezioro do Łochowic koło Krosna Odrzańskiego. W pobliżu Leśniowa Wielkiego kierująca renault chciała uniknąć wjechania w tył samochodu i skręciła ostro w lewo na przeciwległy pas ruchu. Tam wpadła pod ciężarówkę z drewnem. Samochód został zmiażdżony. Marta i jej koleżanka nie miały szans... Policjanci i strażacy mówili, że to jeden z najbardziej drastycznych wypadków, jaki widzieli.
- To był normalny dzień, niczego nie przeczuwałem, nic nie miało się wydarzyć – wraca wspomnieniami Zbigniew Fiedziuk, ojciec Marty. Około godz. 16 już wiedział, że doszło do wypadku, ale miał jeszcze nadzieję, że jego córce nic się nie stało. - Obdzwanialiśmy szpitale, komendy, wszędzie pytaliśmy o Martusię - dodaje Ewa Czerniawska, mama Marty. Policja powiedziała im o dwóch wypadkach i ofiarach, ale bez szczegółów. Zbigniew Fiedziuk pojechał na trasę pod Zieloną Górą. – Na miejscu przekonałem się, że doszło do najgorszego – mówi.
Około godz. 16 już wiedział, że doszło do wypadku, ale miał jeszcze nadzieję, że jego córce nic się nie stało
Ruszyło śledztwo, które ma wyjaśnić, jak doszło do tragedii i kto zawinił. – To wszystko było dla nas bardzo trudne. Całą winą obarczyliśmy kierującą koleżankę Martusi – przyznaje pan Zbigniew. I tak było do niedawna, kiedy z prokuratury przyszło pismo dotyczące umorzenia śledztwa. – Winną została uznana kierująca – mówi Z. Fiedziuk. I nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że opinia biegłego powołanego przez prokuraturę jest... zupełnie inna.
- Nie wskazuje kierującej jaką winną, ale jako ofiarę, która wykonywała na drodze manewr obronny - tłumaczy mecenas Robert Kornalewicz z Zielonej Góry. W opinii biegłego czytamy, że obok miejsca wypadku na poboczu stała karetka. Jej kierowca rozmawiał przez telefon komórkowy. Kierowca, najprawdopodobniej forda, zbyt późno dostrzegł karetkę i zaczął ostro hamować. - To wywołało ciąg zdarzeń biorący początek od karetki, który spowodował, że na trasie ostro hamował sznur samochodów, a ostatnim było renault twingo. Wjechanie pod ciężarówkę było więc manewrem obronnym, jak wynika z opinii biegłego – wyjaśnia mecenas Kornalewicz.
Rodzice Marty są oburzeni decyzją prokuratora. – Tak jakby nie przeczytał opinii, a przecież to jest jego praca – mówi pani Ewa. Z tego powodu dramat związany ze śmiercią córki muszą przeżywać kolejny raz. – To boli, bardzo boli, a my nie możemy żyć przez to w spokoju – mówi pan Zbigniew.
Mecenas Kornalewicz, który jest pełnomocnikiem rodziny, złożył już zażalenie na decyzję prokuratora. – W najbliższym czasie biegły zostanie przesłuchany przez prokuratora na okoliczność pewnych niejasności w opinii – mówi prokurator Zbigniew Fąfera, rzecznik zielonogórskiej prokuratury okręgowej.
Dodaje jednak, że na etapie postępowania to prokurator jest najwyższym biegłym. – To wielka tragedia, którą przeżywają, i ja to rozumiem, rodzice tragicznie zmarłych młodych kobiet. Należy uszanować ich emocje i wielki ból. Rozumiem, że chcą rozwiać wszelkie wątpliwości w tej sprawie i rolą prokuratora jest to uczynić – podkreśla prokurator Fąfera.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?