Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Metoda na "wnuczka". Oszuści są coraz sprytniejsi

Rafał Krzymiński, decha 68 324 88 44 [email protected]
rys. Tomasz Wilczkiewicz
Nagły telefon, w słuchawkę wypłakuje się wnuczek lub inny krewny błagający o pieniądze... To oszust. O pomoc w jego złapaniu poprosił nas Czytelnik. Zawiódł się na policjantach.

W czwartek do naszej redakcji przyszedł zdenerwowany pan Tomasz(na jego prośbę dane zostały zmienione). - Ktoś chciał mnie oszukać, ale się nie dałem - opowiada nasz Czytelnik - Dziś po godz. 11.00 zadzwonił do mnie mężczyzna i przedstawił się jako mój siostrzeniec - Andrzej. Początkowo nie wzbudził moich podejrzeń, bo tak się składa, że mam takiego krewnego, który mieszka w Warszawie. Potem jednak w tej jego opowieści coś mi zaczęło zgrzytać. Mężczyzna powiedział, że miał wypadek samochodowy i przejechał człowieka. A poszkodowany jest nieprzytomny. Ten niby krewny poprosił o pieniądze na odszkodowanie. Zapytałem go ile potrzebuje? A on na to: A ile wujek może dać? Poprosił też do telefonu "ciocię". Pewnie, dlatego żeby nas jeszcze bardziej naciągnąć. Wtedy już wiedziałem, że to nie przelewki. Podjąłem grę i obiecałem oszustowi, że przekażę 30 tys. zł.

Nie taki "wnuczek" głupi

Pan Józef poprosił o pomoc policję.
- Poszedłem do 13. komisariatu przy al. Niepodległości - kontynuuje zielonogórzanin.- Opowiedziałem całą historię. Reakcja funkcjonariuszy bardzo mnie rozczarowała. Dowiedziałem się, że mam wrócić do domu, umówić się z gościem i zadzwonić pod numer alarmowy 997. To jakaś kpina! Moim zdaniem ta reakcja obnaża słabość naszej policji. W każdym nowoczesnym kraju stróże prawa powinni zrobić wszystko, żeby od razu namierzyć oszusta.
Nasz Czytelnik przy nas próbował umówić się na spotkanie z oszustami. O sprawie poinformowaliśmy policję. Funkcjonariusze po cywilnemu pojawili się w mieszkaniu pana Tomasza. W napięciu czekaliśmy aż przestępcy połkną haczyk. Było blisko. Miała być akcja rodem z sensacyjnego filmu. Nie udało się. Oszust wił się jak piskorz, nie chciał osobiście odebrać gotówki. Prosił o numer konta naszego Czytelnika i dane dla ubezpieczyciela.
- Policja się nie spisała - komentuje pan Tomasz.- Wraz z żoną zwodziliśmy tych przestępców kilka godzin. Prawie podaliśmy ich na tacy policji. Ale z takim podejściem niczego sensownego nie da się zdziałać. Moim zdaniem zabrakło skuteczności i odrobiny pomyślunku. Nic dziwnego, że złodzieje są tacy bezczelni...

Gra o najwyższą stawkę

Małgorzata Stanisławska, rzeczniczka komendanta miejskiego policji odpiera zarzuty.
- Ten pan nie opowiedział całej prawdy - tłumaczy rzeczniczka. - Dyżurny postąpił prawidłowo. Mężczyzna został dokładnie poinstruowany, co ma zrobić. Miał wrócić do domu i umówić się na spotkanie z oszustami. I poinformować nas o tym. Zareagowalibyśmy w odpowiednim momencie. Zażądał od nas abyśmy założyli podsłuchy w mieszkaniu. A to jest niemożliwe. Zgodę na takie działania może wyrazić tylko sąd.
Przestępcy chcąc uniknąć identyfikacji rzadko odbierają gotówkę osobiście. I tak jak w naszej historii proszą o numer konta. Są coraz bardziej zuchwali i chciwi. Już nie proszą o przysłowiowe parę złotych jak jeszcze parę lat temu. Grają o najwyższe stawki. Nierzadko o 100 tys. zł albo więcej.
Okazało się, że tego w czwartek policja odebrała kilka podobnych zgłoszeń.
- Pięć starszych osób zgłosiło nam, że ktoś próbował je oszukać - tłumaczy M Stanisławska.- To klasyczna metoda na wnuczka. Tym razem oszuści przedstawiali się jako siostrzeńcy potencjalnych poszkodowanych.

Dlaczego wnusiu masz dziwny głos

Oszuści są sprytni i elastyczni. Sposób działania dostosowują do oszukiwanej osoby. Oto jedna z historii. Do mieszkanki Gorzowa zadzwoniła młoda dziewczyna, przedstawiając się jako jej wnuczka. Starsza pani odkryła, że ma zmieniony głos i nabrała pewnych podejrzeń. Jednak "wnuczka" oznajmiła jej, że to dlatego, iż jest bardzo zdenerwowana. Opowiedziała starszej pani historyjkę, że jechała z rodzicami samochodem i doszło do wypadku. Potrącony został człowiek, a rodzice zostali zatrzymani przez policję. I tylko ona może wykonać telefon do babci. Młoda kobieta prosiła o 50 tys. zł. na kaucję za rodziców. Ponieważ sama nie mogła przyjść, wysłała mecenasa, który wziął od 82-latki gotówkę. Babcia uwierzyła w każde słowo i oddała mężczyźnie 40 tys. zł. Dopiero kilkadziesiąt minut później zadzwoniła do córki i spytała o wypadek...
Wariantów jest wiele. W innym udział biorą trzy osoby i podają się za wnuczka, policjanta i dyżurnego policji.

Mało tego, wykorzystują możliwość wpięcia się do linii telefonicznej osoby oszukiwanej i przekierowania rozmów. Pierwszy telefon sugeruje, że w związku z nagłym wypadkiem potrzebuje pieniędzy. Jeżeli osoba oszukiwana nie wierzy oszust rozłącza się, ale po chwili dzwoni jego kolega i podaje się za... policjanta chcącego zatrzymać na oszustwie dzwoniącego przed chwilą. Namawia do współpracy i przekazania pieniędzy rzekomemu krewnemu. Po zatrzymaniu oszusta zostaną w całości zwrócone właścicielowi. Aby wzbudzić zaufanie naciągacz proponuje telefon na nr alarmowy 112 celem potwierdzenia faktu, że jest policjantem pobliskiej komendy. I ofiara trafia w szpony trzeciego kłamczucha, który przedstawia się jako dyżurny komendy. Później kolejny raz telefonuje rzekomy wnuczek. Osoba oszukiwana podejmuje grę i zgadza się na udzielenie pożyczki... Znika forsa, wnuczek i obaj policjanci.

To całe przedsiębiorstwo

Niedawno gorzowscy policjanci rozbili gang specjalizujący się w podobnych oszustwach. Udało im się okraść ofiary na niemal 400 tys. zł. Początek sprawy sięga 2009 r. Zaczęło się od informacji od ofiar oszustów. Policja zaczęła badać nowy sposób oszukiwania. Okazało się, że ofiary oszustów opisywały ten sam schemat działania. Naciągacze dzwonili do pokrzywdzonych. Podczas rozmowy podawali się za członków ich rodzin. Rozmowę prowadzili tak, że to ofiara sama podawała imię wnuczka czy kuzyna.
Wtedy podawali wymyślony na potrzeby danej sytuacji powód pożyczki pieniędzy. Prosili o szybki przelew na konto. Kiedy ofiara mówiła, że nie ma gotówki sprawcy instruowali jak można uzyskać szybki kredyt. Pieniądze trafiały na konta bankowe założone na tzw. słupy.
Ofiarami prawie zawsze były starsze osoby.
Po długim śledztwie udało się zatrzymać aż 12 osób, z który trzy są mieszkańcami Gorzowa.

Członkowie szajki usłyszeli zarzut udziału w zorganizowanej grupie przestępczej. Już w 2009 i 2010 r. trzech gorzowian trafiło do aresztu. Pozostałe dziewięć osób to tzw. słupy. Osoby te, w większości przypadków były werbowane i wykorzystywane do zakładania własnych kont bankowych. Na nie trafiały pieniądze z oszustw. Łącznie w sprawie ujawniono już 23 pokrzywdzonych z terenu całej Polski. Łupem oszustów padło blisko 400 tys. zł. Akt oskarżenia zostanie przygotowany w ciągu najbliższych kilku tygodni.
Jednak szybko znajdują się następcy. Co zrobić, aby uniknąć strat? Jeśli ktoś podaje się za wnuczka albo siostrzeńca nie należy umawiać się na spotkanie chwilę po telefonie ani przekazywać gotówki. Najpierw należy upewnić się, czy nasz krewny naprawdę potrzebuje pomocy. Często w takiej sytuacji okazuje się, że do nas nie dzwonił. Wówczas informujmy policję, ze ktoś próbował nas oszukać.
- Dzięki nagłaśnianiu tego typu historii w mediach starsi ludzie są ostrożniejsi i bardziej świadomi swoich praw - mówi M. Stanisławska.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska