Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miały być dwa państwa

GRAŻYNA ZWOLIŃSKA 0 68 324 88 44 [email protected]
30 lipca br. Członek libańskiej jednostki Obrony Cywilnej trzyma ciało dziecka, po wydobyciu go spod gruzów zniszczonego przez izraelskie samoloty budynku w wiosce Qana, na południu Libanu. Do czwartku, według władz libańskich, zginęło około 900 cywilów, w tym 300 dzieci.
30 lipca br. Członek libańskiej jednostki Obrony Cywilnej trzyma ciało dziecka, po wydobyciu go spod gruzów zniszczonego przez izraelskie samoloty budynku w wiosce Qana, na południu Libanu. Do czwartku, według władz libańskich, zginęło około 900 cywilów, w tym 300 dzieci. AFP
Tylko naiwni uwierzą, że Izrael zaatakował Liban dlatego, że Hezbollah uprowadził mu dwóch żołnierzy. Tylko polityczne dziecko przytaknie, że porwanie sympatycznego żydowskiego chłopaka w mundurze jest głównym powodem zaognienia izraelsko-palestyńskiego konfliktu.

Na Bliskim Wschodzie znowu leje się krew? Nic nowego. Dopiero gdy izraelska rakieta zabije w domu w Kanie 60 cywilów, w tym 37 dzieci, uważniej spojrzymy w telewizor. Bo to już jest news! Do tego atrakcyjnie ilustrowany. Potem wysłuchamy może fragmentu wypowiedzi Busha, że to Hezbollah zaczął, a Izrael ma prawo do obrony. I uwierzymy, bo niby kto komu porwał żołnierzy? Gdyby to było tak proste, jatka na Bliskim Wschodzie nie trwałaby tyle lat.

Miały być dwa państwa

Co najmniej o sto lat z hakiem trzeba by się cofnąć, żeby przedstawić źródła arabsko-żydowskiego konfliktu na Bliskim Wschodzie. Spory o to, który naród ma prawo do którego kawałka ziemi, są odwieczne. Już w XIII w. p.n.e. Izraelici opanowali jedno z najstarszych miast świata arabskiego, Jerycho na Zachodnim Brzegu Jordanu. Pozostańmy jednak przy bliższych nam datach.
W 1947 r. ONZ zaleciła utworzenie w Palestynie, będącej dotąd pod pieczą Wielkiej Brytanii, dwóch samodzielnych państw: żydowskiego i arabskiego. Jerozolima miała być wydzielonym miastem pod kontrolą międzynarodową.
15 maja 1948 r. powstał Izrael. I zaraz wybuchła wojna izraelsko-arabska. Bo ludność Palestyny i rządy innych arabskich krajów zaprotestowały przeciw utworzeniu "na ich ziemiach" nowego państwa dla swoich odwiecznych wrogów.

To pogłębiło gorączkę

W rezultacie tej wojny Izrael tylko zyskał, zagarniając ponad połowę Palestyny i część Jerozolimy. Po kolejnych walkach pozostałe palestyńskie ziemie znalazły się pod jego okupacją. Co tylko pogłębiło gorączkę na Bliskim Wschodzie.
Kiedy Palestyna przestała istnieć, z blisko 4 mln Palestyńczyków, ponad połowa stała się uchodźcami. Mieszkają w obozach, np. w Libanie, nie mogąc wrócić do swoich domów.
Od lat Palestyńczycy usiłują utworzyć własne państwo. W końcu obiecała im to rezolucja ONZ z 1947 r. Wykorzystują wszystkie dostępne środki, łącznie z terroryzmem, nazywanym bronią słabszych. Nie wierzą już w bezstronność Zachodu, ani tym bardziej USA. Oparcia szukają w krajach arabskich. Przy okazji pogłębia się przepaść między światem Zachodu i islamem. Na znaczeniu zyskują skrajni islamiści. Proces demokratyzacji oddala się.

Wstęp do wolności

Dopiero w 1994 r. powstała Autonomia Palestyńska, obejmująca Strefę Gazy i Jerycho na Zachodnim Brzegu Jordanu, a rok później cały Zachodni Brzeg. Nadal jednak rząd izraelski pozostawał okupantem, a wszystkie ustawy Rady Autonomii Palestyny musiały mieć jego akceptację.
Palestyńczycy mimo to traktowali Autonomię jako wstęp do pełnej niepodległości. To m.in. dlatego kością niezgody było tworzenie przez Izrael na okupowanych terytoriach kolejnych osiedli żydowskich. Zresztą wbrew woli ONZ. Dopiero w zeszłym roku zlikwidowano osiedla w Strefie Gazy. Nie chciano jednak tych terenów przekazać pod zarząd Autonomii.
Palestyńczycy, znajdujący oparcie w Syrii i Libanie, uparcie mówią o walce z izraelskim okupantem. Izrael, równie uparcie, nazywa ich działania terroryzmem. Wtórują mu Stany Zjednoczone, niezawodny sojusznik. Pojawiło się nawet ironiczne określenie na ten duet: US/rael.

Krwawa norma

Liczne negocjacje pokojowe przynoszą tylko krótkotrwałe rezultaty. A potem wszystko wraca do krwawej normy. Pretekstem do kolejnych walk może być choćby uprowadzenie żołnierza, po to, by wymienić go na więzionych w Izraelu Palestyńczyków. Siedzi ich tam około 7 tysięcy.
Właściwie trudno by było znaleźć w historii tamtych terenów dłuższy okres bez walk, czy wręcz wojen. Nie były to jednak wojny równych sił. Z jednej strony supernowocześnie wyposażona, dzięki pomocy USA, izraelska armia, z drugiej intifada, czyli z arabskiego "rewolucja kamieni" i samobójcze ataki.
Ostatnio w walkach pojawia się też nowocześniejsza broń, dostarczana prawdopodobnie przez Iran. Ma ją choćby Hezbollah w Libanie. Izrael naciska, żeby rozbroić Hezbollah i palestyński Hamas. Sam zbroi się coraz bardziej i nie widzi w tym niczego złego. Tłumaczy, że przecież musi mieć się czym bronić.

Wykorzeniają terror

Graniczący z Izraelem Liban był jednym z lepiej prosperujących państw w regionie. Narastał jednak konflikt między ludnością chrześcijańską i muzułmańską. Ta ostatnia została wzmocniona przez napływ rzesz palestyńskich uchodźców. Zaczęły powstawać bazy Organizacji Wyzwolenia Palestyny. W 1978 r. zaniepokojony Izrael rozpoczął okupację części Libanu. W 1982 r. wojska pod wodzą Ariela Szarona "wykorzeniając palestyński terror" zabiły tam 17,5 tys. ludzi, głównie cywilów.
Armia izraelska opuściła Liban dopiero w 2000 r. Na jej miejsce miały wejść wojska libańskie. Tak się jednak nie stało. Przejął je, wbrew Radzie Bezpieczeństwa ONZ, Hezbollah.
Teraz znów mamy tam wojnę. Już pół miliona Libańczyków opuściło domy, nie bardzo mając jak uciekać. Zniszczone jest przecież lotnisko w Bejrucie, szosy prowadzące do Syrii, zablokowane porty.
Izraelskie lotnictwo wykonało już ponad 2 tys. lotów bojowych. Rakiety spadły nie tylko na Bejrut, ale setki innych celów. Na bunkier przywódców Hezbollahu jednej nocy zrzucono 23 jednotonowe bomby. Hezbollah odpowiada zmasowanymi atakami rakietowymi, sięgającymi do 70 km w głąb Izraela.

Wojna kolonialna

Giną cywile, dzieci, bo gdzie drwa rąbią... Społeczność międzynarodowa nie jest jednomyślna w ocenie konfliktu. I powolna w działaniu.
Pojawiają się opinie, że Izrael już co najmniej rok temu przygotowywał wraz z USA plan budowy nowego Bliskiego Wschodu. Podawane są na to dowody. Porwanie izraelskich żołnierzy stało się świetnym pretekstem do rozpoczęcia wprowadzania go w życie.
Nowy Bliski Wschód ma być regionem pod całkowitą kontrolą amerykańskiej administracji, która będzie, wraz z Izraelem, zarządzać jego zasobami. Palestyńczycy powinni zadowolić się terytorialnymi okruchami. Ruchy oporu w Palestynie i Libanie trzeba zdławić. Potem rozprawić się z Syrią i być może z Iranem.
Znawcy regionu mówią o dalszym ciągu przewlekłej wojny kolonialnej Izraela i USA. Wojnie, której końca nie widać. Piszą "Przywilejem okupanta jest przerwać okupację i wycofać wojska. To może zrobić tylko jedna strona konfliktu. Po prostu dlatego, że druga strona nie ma się skąd
i dokąd wycofać". Demagogia?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska