Prezydent Zielonej Góry Janusz Kubicki przyznaje, że w projekcie budżetu na 2014 rok nie zapisał jednego miliona złotych na dofinansowanie Festiwalu Piosenki Rosyjskiej. Dlaczego?
- Skoro PO i PiS są jemu przeciwni, to nie mam szans na zapewnienie temu projektowi odpowiednich funduszy. Ciągle tylko słyszę, że to bezsensowna impreza. Że się na nią uparłem - tłumaczy gospodarz Winnego Grodu. - Przykre to, bo uważam, że festiwal jest jedyny, niepowtarzalny. To nasza tradycja.
Prezydent przyznaje, że będzie się starał się pozyskać potrzebną sumę z innych źródeł, ale czy się uda? Szanse są niewielkie, zwłaszcza że jak podkreślał dyrektor festiwalu Tomasz Nesterowicz, nasze ministerstwo kultury nie jest zainteresowane... Ani festiwalem rosyjskim u nas, ani festiwalem piosenki polskiej w Kaliningradzie.
- Co? Nie wierzę! Jak to? Zielona Góra bez festiwalu?! To może lepiej zrezygnujmy z żużla. Bo nie wiem po co miasto ładuje w stadion 40 mln zł i co roku dalej klubowi milion. W żadnym innym mieście tego nie ma - denerwuje się Halina Słomczyńska, fanka rosyjskiego festiwalu. - To spotkanie z kulturą rosyjską. Świetna promocja miasta. I zabawa nie tylko dla 5 tys. widzów w amfiteatrze. Na dodatek zaczęły się dobrze kręcić imprezy towarzyszące m.in. wystawy, koncerty czy spotkania kulinarne.
- Przeżyję bez festiwalu - śmieje się student Adrian Filipiuk. - Za te pieniądze lepiej wyremontować chodnik albo dać na jakiś profilaktyczny program zdrowotny. Bardziej się nam przyda.
Co zrobi z zaoszczędzonymi pieniędzmi prezydent? Z ich wydaniem nie będzie problemu. Potrzeb w mieście wiele. Poza tym od stycznia ma być lżej rodzinom. A to za sprawą Zielonogórskiej Karty Rodzin (dostanie ją każda familia). - Chcemy też dla żłobków niepublicznych ogłosić konkurs na 300 miejsc. Każde będzie nas kosztować 5 tys. zł - wylicza prezydent. - Chodzi o to, by rodzice za opiekę nad dzieckiem w żłobku zapłacili mniej. A nie jesteśmy w stanie zapewnić wszystkim miejsca w placówkach publicznych.
Zadowolony z decyzji prezydenta jest radny Jacek Budziński (PiS). - Nie jestem przeciwko festiwalowi, ale przeciwko wydawaniu 1,2 mln zł na czterogodzinną imprezę wątpliwej jakości, która ostatnio przegrała - pod względem oglądalności - z koncertem disco polo. Choć to podobny poziom - podkreśla radny. Jego zdaniem, wystarczyłoby połowę tej kwoty dać organizacjom czy stowarzyszeniom kulturalnym, choćby kabareciarzom, to taką promocję by nam zrobili, że hej!
Podobnie uważa radny Grzegorz Hryniewicz (PO): - Gdybym miał takie pieniądze, to mógłbym na akcję organizowaną przez stowarzyszenie "Warto jest pomagać" niejedną wielką gwiazdę zaprosić. Dla mnie największą wartość miał festiwal piosenek Anny German "Tańczące Eurydyki", który zapoczątkowała Wanda Rudkowska. Poziom był wysoki. A koszt imprezy nieduży. Trzeba ją było kontynuować. W festiwalu piosenki rosyjskiej trudno mi dopatrzyć się artyzmu. Lepiej więc ten milion wydać na... remont widowni w amfiteatrze. Bo pozostawia ona wiele do życzenia.
Według radnego Radosława Brodzika (SLD), bardzo łatwo coś wykreślić z kalendarza imprez. Znacznie trudniej reaktywować. - Takiego festiwalu sami byśmy nigdy nie zrobili. Nie byłoby nas stać. Ale mieliśmy wsparcie telewizji, ministerstwa Rosji, dokładaliśmy tylko swoją cegiełkę - zauważa radny. - I dzięki temu byliśmy rozpoznawalni nie tylko w Polsce. Owszem, mamy kabarety, ale one nie kojarzą się tylko z Zieloną Górą, występują na imprezach w Koszalinie, Szczecinie, Mrągowie, Płocku, Rybniku... i w wielu innych miejscach, które pokazuje telewizja.
Radny dodaje, że nasz festiwal to pomost pomiędzy Wschodem i Zachodem, to stawianie na różnorodność kultur, uczenie tolerancji i poszanowania. Tak ważnych choćby w kontekście ostatnich wydarzeń pod ambasadą Rosji w Warszawie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?