Michał Kołodziejczak – rolnik, polityk i lider AgroUnii o edukacji domowej

Materiał informacyjny Homeschooling
Rolnicze rodziny główny ciężar przygotowania dzieci do dorosłego życia biorą na siebie. Zarówno zawodowego jak i osobistego – uważa czarny koń polskiej sceny politycznej.

Jesteś rolnikiem, ale wziąłeś się za politykę. Dlaczego?

Michał Kołodziejczak: Obecnie nadszedł czas, kiedy to niestety w głównej mierze polityka decyduje o kondycji polskiego rolnictwa. Ta sytuacja wymusza taki wybór – po prostu - Życie mnie do tego zmusiło.

Brat i ojciec nie angażują się tak w politykę. Ich życie nie zmusiło?

Ktoś musi to robić. Nagłaśniać problemy polskiej wsi. Walczyć o interesy rolników. Uświadamiać resztę społeczeństwa, że wieś i rolnicy to też Polska. Duża część Polaków mieszka na wsi. Nie możemy udawać, że tych ludzi i ich problemów nie ma.

Wieś się zmienia i rolnicy też. Czy nie są to zmiany na lepsze?

Różnie to bywa. Część zmian jest na lepsze, a część odwrotnie. Mamy swoje problemy. Nie czujemy, że ktoś się nimi zajmuje. Rolnictwo, jak inne sektory gospodarki, powinno być przedmiotem troski ze strony instytucji państwowych. My natomiast czujemy, że jesteśmy postrzegani jedynie jako problem. Media również w dużym stopniu nas ignorują.

Czy to trochę nie przesada?

Rolnictwo jak inne działy gospodarki ma swoje problemy. Szybka transformacja, której nie da się uniknąć, wymaga olbrzymich nakładów. O tym się nie dyskutuje. Tego nie uwzględnia się w budżetach. Kiedy poruszany jest temat np. górnictwa, które również zmuszone jest do szybkiej transformacji, mówi się o gigantycznych kosztach i koniecznym wsparciu branży. Podobnie np. w przypadku przemysłu stoczniowego. W czym rolnictwo jest gorsze?

Może rolnicy mniej nagłaśniają swoje problemy? Może posiadają słabiej zorganizowany lobbing?

I to chcę zmienić. Po pierwsze nagłośnić problemy wsi. Po drugie zwiększyć u przeciętnego Polaka świadomość wagi rolnictwa dla nas wszystkich. Rolnictwo powinno być traktowane jako branża strategiczna i objęte ochroną państwa. W wielu aspektach powinny zostać wypracowane specyficzne rozwiązania dla rolnictwa. Wszystko po to aby je wzmocnić. Bez tego możemy doprowadzić w niedługim czasie do niewydolności polskiego rolnictwa.

Rozumiem już dlaczego rolnik zajmuje się polityką. Ale dlaczego zajmuje się systemem edukacji?

Szczególna forma edukacji jaką jest edukacja domowa jest praktykowana w rolnictwie jak w chyba w żadnym innym dziale gospodarki. Prawie każdy rolnik uczył się zawodu przy ojcu. I tak jest od zawsze. Dzisiaj ta wiedza, ze względu na szybki postęp technologiczny, często jest uzupełniana w szkołach i na kursach. Ale podstawy wiedzy niezbędnej rolnikowi i tak w dalszym ciągu wynosi się z rodzinnego domu.

Jakie korzyści, poza przekazywaniem doświadczeń z pokolenia na pokolenie, ma dla rolników edukacja domowa?

Rolnicze rodziny główny ciężar przygotowania dzieci do dorosłego życia biorą na siebie. Zarówno zawodowego jak i osobistego. Obecny system klasycznej oświaty, ze swoją skłonnością do przeciążania dzieci (duża ilość zbędnych lekcji, lektur i jeszcze większa prac domowych) w znacznym stopniu ogranicza nauczanie w rodzinie. Szczególnie w rodzinach rolniczych przerwanie łańcucha międzypokoleniowego przekazywania wiedzy i doświadczeń jest niebezpieczne. Wiedzę jeszcze można zdobyć na kursach albo z książek. Ale doświadczenia już nie.
Jak będzie funkcjonował taki rolnik teoretyk, który nie posiada doświadczenia?

Masz głębokie przemyślenia na ten temat.

W części są to moje własne przemyślenia. W części przemyślenia, którymi podzieliły się ze mną rodziny z edukacji domowej. Szczególnie wdzięczny jestem rodzinie Pawła i Marzeny Zakrzewskich. To oni sprawili, że zrozumiałem wagę nauczania w rodzinie. Sami są najlepszą wizytówką tej formy edukacji. W ten właśnie sposób nauczają 12 własnych dzieci.

I do tego stopnia zafascynowałeś się tą formą nauki, że postanowiłeś ją promować?

Doceniłem tą formę nauki, gdy zrozumiałem różne jej aspekty. Ale największe wrażenie na mnie wywarło olbrzymie zaangażowanie Zakrzewskich w rozwój edukacji domowej w Polsce. Pomimo wielu kłód rzucanych im pod nogi nie poddawali się. To z powodu ich tytanicznej pracy ostatnie zmiany legislacyjne, które ułatwiają przejście na edukację domową, są nazywane potocznie „ustawą Zakrzewskich”. Wspaniali ludzie. Darzę ich wielkim szacunkiem.

Sprawdziłem, że Pawła i Marzenę Zakrzewskich wspierają również Pana oponenci z innych ugrupowań. Czyli Pana zaangażowanie nie wynika wprost z interesu politycznego?

Dokładnie. Angażuję się z potrzeby serca. Widać nie jestem tutaj rasowym politykiem (śmiech).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska