Przeczytaj też: Nożownik w rękach policji, śledczy domagają się aresztu
O tymczasowe aresztowanie wystąpiła międzyrzecka prokuratura. - Sąd przychylił się do naszego wniosku i zastosował wobec podejrzanego najsurowszą z możliwych sankcji - zaznacza prok. Robert Trela, zastępca prokuratora rejonowego w Międzyrzeczu.
Napad na taksówkarza odbił się szerokim echem w Międzyrzeczu i w okolicach. Jako pierwsi informowaliśmy o nim w sobotę na naszym portalu (www.gazetalubusla.pl) oraz w poniedziałek w papierowym wydaniu "GL". Pierwsi powiadomiliśmy też w poniedziałek o zatrzymaniu podejrzanego. Teraz czas na szczegóły. Nożownika szukało kilkudziesięciu lubuskich policjantów z komendy powiatowej w Międzyrzeczu i wojewódzkiej w Gorzowie Wlkp. Mogą mówić o sukcesie. Ujęli go na drugi dzień, mimo że ukrył się aż w Ostródzie w woj. warmińsko-mazurskim, gdzie jest zameldowany na stałe. To 20-letni Przemysław D. Po zatrzymaniu został przewieziony do Międzyrzecza. Przyznał się do napadu na taksówkarza zarówno przed prokuratorem, a potem także przed sądem. Na sumieniu ma inne grzeszki. W minionym miesiącu ukradł w Międzyrzeczu opla combo.
- Połączyliśmy wcześniejsze sprawy z obecną. Łącznie ma trzy zarzuty. Najpoważniejszym jest rozbój z użyciem niebezpiecznego narzędzia - informuje prok. R. Trela.
Nożownik może trafić za kraty na co najmniej trzy lata. W przypadku rozboju przy pomocy noża nie ma górnej granicy kary, co w teorii może oznaczać nawet dożywocie. Na tym etapie śledztwa nie wiadomo, jakiego wyroku będzie się domagać prokuratura. Przypominamy, że w piątek wieczorem zamówił kurs z Trzciela do Siercza, Na gruntowej drodze między Rybojadami i Sierczem zaczął dusić kierowcę, zadał mu cios nożem w szyję i zażądał wydania pieniędzy. Po otrzymaniu gotówki uciekł do lasu, natomiast taksówkarz odjechał z miejsca zdarzenia. Po przejechaniu kilku kilometrów zatrzymał pojazd i powiadomił o zdarzeniu swoich najbliższych. Karetka zabrała go stamtąd do szpitala. Na szczęście rana okazała się niegroźna dla jego zdrowia.
W Międzyrzeczu jest osiem taksówek. Ich właściciele wyliczają, że w ciągu ostatnich trzech lat byli trzykrotnie atakowani przez różnych zbirów. - Jakby nie liczył, wychodzi po jednym napadzie na rok. Kiedyś tego nie było. Mam nadzieję, że w przypadku sprawy naszego kolegi sąd i prokuratura nie będą się patyczkować z bandytą - mówią.
Zdaniem taksówkarzy, ich fach jest coraz bardziej niebezpieczny i jednocześnie coraz mniej popłatny. - Człowiek nie zna dnia, ani godziny. Najgorzej jest w nocy. Nie dość, że klient może nas w każdej chwili zaatakować, to często musimy się użerać o swoje pieniądze. Pasażerowie nie chcą płacić, często są wulgarni - opowiadają Władysław Kołodziejczyk i Marian Gocławski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?