Na miejskiego sylwestra przyszedłem tylko dlatego, że miałem zrobić relację z imprezy. W innym wypadku nie zaciągnęliby mnie tu końmi. A już na pewno nie programem imprezy (na żywo miały zagrać Sonic House, Tequilla i Manchester, do tego 15-minutowy pokaz sztucznych ogni i ściana ognia z mostu Staromiejskiego). Za to już na bulwarze zachwyciły mnie tłumy gorzowian. Dla nich warto organizować imprezę z rozmachem!
Plusem byli m.in. gorzowianie
Na szczęście sylwester miał swoje plusy. Nie zawiedli przede wszystkim gorzowianie. Było ich bardzo dużo (przez imprezę przewinęło się kilka - może nawet pięć - tysięcy osób), bawili się wspaniale, nikt nie rzucał butelkami, nikt nie odpalał petard pod nogami, wszyscy życzliwi, uśmiechnięci i składający życzenia nawet nieznajomym.
- Kto był, ten widział, że była frekwencja, która mówi sama za siebie. Że warto! Takiego tłumu na bulwarze nie było od czasów 750-lecia miasta. Gorzowianie, w tym ja, jesteśmy głodni i żądni sylwestra pod chmurką. Mam nadzieję, że radni i prezydent otworzą w końcu oczy i w przyszłym roku zrobią za nasze pieniądze lepszą imprezę, zaproszą kogoś, mają na to cały rok. Wyborcy patrzą na ręce. Do dzieła! - ocenia na forum www.gazetalubuska.pl internauta asd. Kolejnym plusem było bezpieczeństwo. Wśród tłumów było widać ochroniarzy. Gorzowianie mogli czuć się spokojni o zdrowie.
Zarówno do plusów, ale i minusów można zaliczyć pokaz sztucznych ogni. Fajerwerki wystrzeliwane w górę były całkiem ciekawe, ale sam pokaz miał trwać 15 minut, a trwał na pewno krócej. Z kolei ściana ognia z mostu Staromiejskiego powinna być odpowiednio wcześnie zapowiedziana przez spikera ze sceny. Ten krzyknął jedynie: "most się pali". Zanim ludzie zajęli odpowiednie pozycje do jego oglądania, most zdążył zgasnąć.
Jedni mieszkańcy ganili pokaz, inni chwalili. - Wpadłam na moment na bulwar tuż przed północą na same fajerwerki i nie żałuję. Płonący most? To dopiero frajda. Z oddali wyglądał, jakby spływały z niego lawy. A fajerwerki? Dla mnie świetne! - pisze Jamajka na naszym portalu społecznościowym www.mmgorzow.pl.
Minusem był m.in. brak rozmachu
Minusy? Wiele osób za żenujący uznało występ prezydenta Gorzowa Tadeusz Jędrzejczaka z telebimu. Po pierwsze: nie było go z nami na żywo (prezydent Zielonej Góry był z zielonogórzanami). Po drugie: występ z telebimu też nie był na żywo, a jedynie odtwarzany. Po trzecie: prezydent życzył nam - uwaga! - także Wesołych Świąt. - Szkoda, że prezio imprezy nie zaszczycił osobiście... - uważa mmkowicz edy.
Mnie nie podobała się także obsada muzyczna. Jak już zabrakło pieniędzy na gwiazdę, to można było zaprosić chociaż kapelę, która potrafi rozgrzać publiczność (np. śpiewającą covery znanych zespołów - na pewno pół bulwaru śpiewałoby razem z nimi).
Największym minusem był dla mnie brak rozmachu, polotu i pomysłu. Dwa razy do roku (obok Dni Gorzowa) należy się gorzowianom porządna impreza pod chmurką. Nie każdego stać na wydanie kilkuset złotych na zabawę w lokalu.
Jak to powinno wyglądać
Po pierwsze: należało zaprosić jakąś gwiazdę. Jaką? Można to było sprawdzić przy pomocy ankiety podobnej do tej, jaką zrobiono z myślą o Dniach Gorzowa, w której mieszkańcy decydowali, kogo chcą zobaczyć. Znane nazwisko przyciągnęłoby jeszcze większe tłumy. Ale planując kolejnego sylwestra, o tym trzeba pomyśleć już... dzisiaj, bo w grudniu na pewno większość artystów ma zaklepane terminy.
Po drugie: pokaz fajerwerków powinien być o wiele lepszy. Sporo osób przyszłoby zobaczyć nawet sam moment strzelania. Nie trzeba zaraz wydawać na to setek tysięcy. Wystarczy pomysł. Dobrym (tyle że już znanym z 750-lecia) był płonący most. Do tego można było np. odpalić świece dymne w barwach Gorzowa, ułożyć przemyślany plan wystrzeliwania sztucznych ogni, np. zgrany z muzyką, wykorzystać do zabawy brzeg Warty od strony Zawarcia i odpalić tam np. race znane ze stadionów. Czyżby zabrakło pomysłów?
Zwykłość imprezy podkreślają także dziennikarze obywatelscy z naszego portalu społecznościowego www.mmgorzow.pl. - Została odfajkowana. Szkoda, bo oczekiwania mieszkańców Gorzowa są ambitniejsze. Możemy mieć tylko nadzieję, że za niecały już rok impreza będzie, że ho ho - pisze Bronislaw Mierzwa. Z kolei mmkowicz camp21 zadaje kilka ostrych pytań:
Dlaczego?
- Dlaczego ludzie odpowiedzialni za wizerunek miasta i tego typu imprezy nie robią tego na odpowiednim poziomie? Kto podpisuje się po scenariuszami imprez? Czy oni traktują nas jak gawiedź, której wystarczą podskoki komediantów? Czy nasi "wielcy" radni wiedzą o tych niewypałach? Czy pan prezydent nie ma nic do powiedzenia przed imprezą? Dlaczego wszelkie otwarte miejskie imprezy są robione byle jak?
No właśnie, dlaczego?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?