Już drugi raz warszawska firma Finkorp poprosiła radę miejską o opinię w sprawie uruchomienia salonu przy pl. Wyzwolenia 12 (potrzebna jest do złożenia wniosku o koncesję). Pierwsza opinia wydana w maju była negatywna. Ale zgodnie z prawem, firma może wniosków o opinię składać tyle, ile chce.
Mieszkańców nie pytali
- Przecież my już powiedzieliśmy "nie" - dziwił się Andrzej Petreczko. Przedstawiciel firmy Witold Sitnicki tłumaczył, że dyskusja powinna dotyczyć konkretnej lokalizacji, a nie hazardu jako takiego.
- Przeprowadziliście wśród mieszkańców okolicznych budynków ankietę, czy wyrażają zgodę na lokalizację? - dociekał Andrzej Cieślak. W. Sitnicki odpowiedział, że tak, ale dokumentów na to nie przedstawił.
- Plac Wyzwolenia to martwe miejsce. Każda próba jego uaktywnienia jest godna poparcia. Na całym świecie w centrach miast są lokowane tego typu obiekty - bronił pomysłu Artur Teuerle. - Miejsca trzeba ożywiać, ale nie te, które są zamieszkałe - ripostował A. Cieślak.
Nie mają gwarancji
- A ile miejsc pracy zapewni salon nowosolanom? - pytał zastępca przewodniczącego Andrzej Wiciak. - Na początek pięć. Później być może siedem do ośmiu - odpowiedział W. Sitnicki. - Ale te pieniądze zostawią mieszkańcy Nowej Soli. Właściciele nie zarobią przecież na coli - zauważył Dariusz Sachaj. - Ludzie, którzy lubią grać, grają. Te same pieniądze zamiast w Nowej Soli wydadzą gdzie indziej - mówił Walerian Soliński.
Czy Finkorp złoży kolejny wniosek? - Decyzja jeszcze nie zapadła. Od kilku miesięcy płacimy czynsz. Zastanawiamy się, czy to ma sens. Nie mamy gwarancji, że następna opinia będzie pozytywna - odpowiada W. Sitnicki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?