Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy Olszyńca i Marszowa: nie likwidujcie nam szkoły

Janczo Todorow
- Po co była ta modernizacja, a teraz zamykacie szkolę - pytała Renata Kwapień (pierwsza z lewej).
- Po co była ta modernizacja, a teraz zamykacie szkolę - pytała Renata Kwapień (pierwsza z lewej). Janczo Todorow
W środę wójt Wiesław Polit spotkał się z rodzicami uczniów szkoły podstawowej w Olszyńcu. Musiał wysłuchać dużo cierpkich słów, bo mieszkańcy obu wsi nie godzą się na zamknięcie placówki.

Jeszcze zanim rozpoczęło się spotkanie przeczytał transparenty wywieszone w salce gimnastycznej, gdzie odbywało się zebranie. "Szkoły nie oddamy, bo tu bezpieczeństwo mamy", "Dobro dzieci ponad wszystko", "Oszczędności szukacie i nasze dzieci okradacie", " Gdy radni dobre serce mają, to szkół nie zamykają" - to treść tylko niektórych haseł wypisanych kolorowymi mazakami. - Przyjechałem do państwa z wielką radością, a sprawa jest nieprzyjemna - zaczął wójt. - Szkoła jest bardzo ładna, bardzo mi się podoba. Rodzice bardzo się zaangażowali, bo moim zdaniem te hasła mają sens. Ale to już w ubiegłym roku było spotkanie i rozmawiano o likwidacji szkoły.
W. Polit przyznał, że przychodzi mu mówić o likwidacji szkoły z "wielkim rozdarciem serca" i że na miejscu rodziców, również poczułby się urażony. -
Ale z drugiej strony takie są dzisiaj czasy. Dochodzi do tego, że nie ma innego wyjścia, niż zamknąć szkolę. Zaoszczędzone pieniądze chcemy przeznaczyć na zajęcia pozalekcyjne - dodał.

Wójt argumentował, że do szkoły chodzi tylko 34 uczniów, a koszty są duże. - Gdyby było, chociaż pięćdziesięcioro to być może nie trzeba było zamykać szkoły - zaznaczył.
Rodzice słuchali cierpliwie, ale już słychać było pierwsze pomruki niezadowolenia na sali. Oliwę do ognia dolał Wojciech Wojtiuk, kierownik zespołu ekonomiczno - administracyjnego szkół w urzędzie gminy. Przedstawił projekt uchwały, nad którą radni mają głosować 24 bm. Projekt zakłada likwidacji szkoły w Olszyncu, a jej uczniowie mają być dowożeni do szkoły w Grabiku. Kierownik przedstawił liczby i wykresy, z których wynikało niezbicie, że liczba uczniów z roku na rok maleje, a koszty rosną, więc placówka stała się nieopłacalna.

Potem na sali rozgorzała debata. Zdenerwowane matki uczniów nie mogły powstrzymać się i bombardowały wójta pytaniami. Chyba z pięć razy Renata Kwapień pytała wójta dlaczego w 2008 roku przeprowadzono modernizację szkolnego budynku, na co wydano mnóstwo pieniędzy, a teraz szkolę się likwiduje. A W. Polit niezmiennie odpowiadał, że to nie on kazał modernizować szkoły, a jego poprzednik Jan Dżyga. - To jak mamy tu rozmawiać, jak pan o wszystkim obarcza winą poprzedniego wójta? - wołały podniesionym tonem mieszkanki.
W pewnym momencie na sali padło stwierdzenie, że w szkole poziom nie był zbyt wysoki. To jeszcze bardziej podgrzało atmosferę. - Nieprawda - broniły się matki uczniów. - Nasza szkoła jest bardzo dobra, a teraz wójt wysyła nasze dzieci do byłe, jakiej szkoły w Grabiku. Wszyscy wiedzą, jaki tam jest poziom nauczania.

- Rzeczywiście w tamtej szkole potrzebny jest porządny, rzutki dyrektor - przyznał W. Polit. - Ale zostanie rozpisany konkurs.
- W rankingu szkół wiejskich nasza placówka zawsze plasowała się pośrodku, wcale nie byliśmy najgorsi - argumentowała Anna Lisek, dyrektorka szkoły w Olszyńcu. ?
W trakcie dyskusji kilkakrotnie powracał główny argument przesądzający o likwidacji szkoły - duże koszty. - Ale co mamy zrobić, żeby je obniżyć - zastanawiał się głośno Ryszard Wojciechowski, sołtys Olszyńca. - Szkoła ma ogrzewanie gazowe, przecież nie wrócimy do palenia w piecach węglem, żyjemy w XXI wieku.

- No tak, ale mieszkańcy mają pretensje, że nie ma chodników, kanalizacji i przydomowych oczyszczalni ścieków. Z czego mamy na to wziąć, jak w budżecie brakuje pieniędzy - odbijał piłeczkę wójt.
Dzieci z Olszyńca i Marszowa po likwidacji szkoły mają być wożone do Grabika. Oczywiście koszty dowożenia "zjedzą" część zaoszczędzonych pieniędzy. Ponadto jazda będzie trwała prawie pół godziny, bo trasa wiedzie przez Żary. - A jak moje dziecko będąc w szkole w Grabiku nagle zachoruje, to czym ja tam dojadę? - denerwowała się jedna z matek.
Pytany o tym, na co pójdą zaoszczędzone pieniądze wójt stwierdził, że jest propozycja, żeby we wszystkich szkołach gminy wprowadzić zajęcia z języka angielskiego. - Przekaże wszystkie wasze sugestie radnym - obiecał wójt na odchodnym

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska