Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy ul. Lisiej w Zielonej Górze żądają usunięcia anten telefonii komórkowej

DANUTA KULESZYŃSKA 0 68 324 88 43 [email protected]
- Prezes powinien liczyć się z nami, a nie robić co mu się podoba, bo to nie jego prywatny folwark - przekonuje Danuta Obuchowicz (w środku)
- Prezes powinien liczyć się z nami, a nie robić co mu się podoba, bo to nie jego prywatny folwark - przekonuje Danuta Obuchowicz (w środku) fot. Marek Marcinkowski
- To jest korupcja, dlatego sprawę skierowaliśmy do prokuratury - Zbigniew Nadolny jest mocno wkurzony. - Sumienie mam czyste, a antena zniknie za trzy lata - odpowiada Henryk Skrzypczak.

Lokatorzy bloku przy Lisiej 59 nie zostawiają suchej nitki na zarządzie Zielonogórskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. - To co wyprawia prezes, to po prostu skandal! - mówią.

A chodzi o antenę telefonii komórkowej, która od 12 lat stoi na dachu wieżowca. Mieszkańcy twierdzą, że została ulokowana wbrew ich woli i domagają się jej usunięcia.

- Nad moją kuchnią znajdują się wszystkie urządzenia - pokazuje Elżbieta Niciejowska. - Szczerze przyznam, boję się mieszkać. Może to zbieg okoliczności, ale w zeszłym roku mój mąż zmarł na raka. Sąsiad z mojego piętra także.
- I jeszcze jeden, chyba z trzeciego - dopowiada Jan Sitarz. - W tym domu strach żyć
Zbigniew Nadolny macha tylko ręką. - Zdrowie, zdrowiem, ale tu chodzi o rzecz poważniejszą: o korupcję! Bo jak tłumaczyć fakt, że prezes Skrzypczak o niczym nas nie informuje, tylko działa po cichu?! A jak dzwonimy, to nie chce z nami rozmawiać!
Ludzie wkurzyli się na dobre, gdy pod koniec listopada zeszłego roku pod wieżowiec zajechał wielki dźwig. - Przez dwa dni do późnej nocy wciągali na dach skrzynie wielkie jak ten pokój - opowiada Maria Kasprzyk.

- Wszystko w cichości i tajności robili. Do trzeciej w nocy wozili jakieś urządzenia, zniszczyli windę - dodaje Danuta Obuchowicz. - Musieli dach uszkodzić, bo jak deszcze padały, to zalało aż do trzeciego piętra
W grudniu lokatorzy złożyli w prokuraturze zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez zarząd ZSM. Postawili trzy zarzuty: narażenie zdrowia, narażenie mieszkańców na szkodę i podejrzenie korupcji. Ale prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa. W styczniu do sądu rejonowego wnieśli zażalenie na decyzję.

Złożyli też wniosek, by sprawę rozpatrzył sąd spoza Zielonej Góry. Powód? Prezesem SR jest Rafał Skrzypczak, syn prezesa spółdzielni. - Odpowiedzi na wniosek nie mamy do dziś - żali się Nadolny
Dzwonię do prezesa Sądu Rejonowego: - Tak, wniosek mieszkańców u nas leży, ale posiada braki formalne, które trzeba uzupełnić - wyjaśnia R. Skrzypczak. - Jakie? Szczegółów nie znam, bo zajmuje się tym pani sędzia. Ale już niedługo lokatorzy powinni otrzymać pismo.

Skrzypczak nie godzi się, bym rozmawiała z sędzią, która sprawę pilotuje.
Dzwonię do prezesa ZSM. H. Skrzypczak nie pamięta, z kim spółdzielnia podpisywała umowę na instalację anteny. - Umowa wygasa za trzy lata i dopiero wtedy antena będzie zdjęta - mówi.

- Ale lokatorzy domagają się, by zrobić to już teraz.
- Mieszkańcy mogą sobie chcieć, a umowa jest umową
- Dlaczego zezwolił pan na postawienie anteny wbrew ich woli, nie pytał o zgodę?
- Nikogo nie muszę pytać o zgodę. Jak będzie wspólnota, to będę pytał.

Prezes opowiada, że antena przynosi lokatorom same korzyści, bo telefonia za to płaci. - Chyba 1200 euro miesięcznie - dodaje. - Idzie to na fundusz remontowy budynku. Poprzednio pieniądze były dzielone na całe osiedle.

Mieszkańcy utrzymują, że korzyści żadnych z tego nie mają. - Nie popuścimy prezesowi, ta antena musi zniknąć! - odgrażają się.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska