MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Mogło dojść do eksplozji

Jarosław Janik
Mówi się o zaprószeniu ognia, a nawet celowym podpaleniu.

- Tego nikt nie pilnował. Gdyby był dozorca, szybko zaalarmowałby straż - mówią okoliczni mieszkańcy wielkim pożarze stolarni. Przyczyn szuka pożaru szuka prokurator.

Wczoraj pisaliśmy o pożarze w stolarni, należącej do spółki Apex, który wybuchł we wtorek wieczorem (,,W nocy szalał ogień'').

Gasili dziewięć godzin
Paliła się hala produkcyjno-magazynowa przy ul. Łużyckiej. Strażacy otrzymali zgłoszenie o 19.25. Kiedy na miejsce dotarli na miejsce, ogień obejmował ok. 1200 m kw. powierzchni budynku. W akcji brało udział 19 zastępów strażaków i 5 wozów gaśniczych. Przyjechały dwa ambulanse z lekarzami pogotowia ratunkowego. Policja wysłała trzy radiowozy. Ostatni strażacy zjechali z miejsca pożaru po dziewięciu godzinach akcji. Zajętego ogniem budynku stolarni nie udało się uratować.

- Gaszenie utrudniał drewniany dach pokryty papą oraz palety płonących płyt meblowych - mówi Jacek Marchlewicz, pełniący obowiązki komendanta powiatowego Państwowej Straży Pożarnej. Strażacy ratowali okoliczne obiekty, biura i stację paliw.

- Najbardziej obawialiśmy się, że może zapalić się wiata, pod którą stały butle z gazem - mówi komendant. Strażacy przez cały czas polewali dach wodą. Do eksplozji nie doszło. - Nawet nie chcę myśleć co by było, gdyby to wszystko walnęło - mówi Zdzisław Gembowicz, mieszkający przez drogę od stacji paliw. Stacja należy do Piotra Steblewskiego, którego o pożarze powiadomił pracownik. - Myślałem, że to jakiś żart, ale na miejscu miałem strach w oczach, bo był to ogromny pożar - mówi właściciel stacji.

Problemy z wodą

Szef strażaków przyznaje, że mieli kłopoty z korzystaniem z hydrantów. Dlatego wodę pobierali z pobliskiego jeziora. Prezes Przedsiębiorstwa Wodociągów Tadeusz Maćkała, nie kryje zdziwienia i nie zgadza się z opinią, że hydranty nie działały. - Pod koniec marca w tej części miasta kontrolowaliśmy stan hydrantów. Usunięto wszelkie usterki - zapewnia. Ale Komisja rewizyjna Rady Miasta, która niedawno kontrolowała wodociągi stwierdziła, że na 19 działały tylko cztery. - Nieczynne hydranty w razie pożaru zwiększają zagrożenie. Tak nie powinno być - mówi Wanda Tomala z ul. Łużyckiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska