Już pomyślałem o tym jak wielka jest siła sprawcza moich tekstów. Zupełnie niedawno pisząc o tym, że to wstyd iż w takim mieście jest zespół grający zaledwie na czwartym szczeblu, wypomniałem, że włodarz miasta praktycznie nie bywa na stadionie. Moją radość z faktu pojawienia się prezydenta zmącili koledzy z tak zwanej "loży szyderców" uzmysławiając mi naiwnemu, że szef miasta melduje się na stadionie tylko wtedy kiedy gra tutaj zespół z Mostek, bo jest zaprzyjaźniony z jego właścicielami. Przeciwnik jest obojętny: rezerwy Lechii w okręgówce, czy Stelmet UKP w trzeciej lidze, bo chodzi nie o miejscowy zespół, ale o rywali! A ja już myślałem, że chce zobaczyć i osobiście ocenić, czy z tym zespołem można próbować pomyśleć o lepszej piłce w "Zielonce". Szkoda... A tak swoją drogą gdyby połączyć szkolenie młodzieży w UKP, z pięknym stadionem który ma powstać i możliwościami klubu z Mostek mogłoby wyjść z tego coś bardzo fajnego. Ale to pewnie tylko pobożne życzenia...
Zadzwonił do mnie Czytelnik, który tak jak ja chciał w sobotę zerwać się na mecz. Niestety jego zespół grający w gorzowskiej klasie A pauzował. Czytelnik sprawdził, czy w klasie B też tak jest. Okazało się, że w najniższej lidze pauzowało całe województwo! Kibic prosił bym zapytał, czy piłkarze malowali w sobotę jaja, bielili parkany, a działacze kroili wędzonego prosiaczka, że nie mieli czasu żeby zagrać meczyk? Więc pytam.
W żużlu idzie nowe. Odwołano całą inauguracyjną kolejkę. I bardzo dobrze. Nie tak jak kiedyś, gdy w regionie było trzydniowe oberwanie chmury, miejscowa rzeka wystąpiła z brzegów, a mecz mógł odwołać tylko sędzia. Na zalany wodą stadion przyjeżdżały więc obie ekipy i nieco mniej rozgarnięci widzowie, bo ci mądrzejsi zostali w domu. Sędzia wyłaził na tor, wpadał po łydki w błoto i oznajmiał: nie jedziemy. To nic, że było to wiadomo od dawna. Bez tego "nie jedziemy" niczego nie można było zrobić. Teraz to się zmieniło. Na szczęście. Z drugiej strony dyscyplina jest w widocznym kryzysie. Kluby, nawet te najmocniejsze, mają dziury w kasie, a w środowiskach w jakich funkcjonują nie ma już takiego szaleństwa i ciśnienia jak przed kilku laty. Z zespołów niemal nie można sklecić nawet trzech lig, a o tym, żeby dorównać futbolowi i mecz na szczycie, tak jak choćby ostatnio Lech - Legia, ściągnął na trybuny 40 tysięcy widzów tylko można pomarzyć.
Sprawdził się scenariusz jaki zakładało wielu obserwatorów. Koszykarz, którego złapała policja za jazdę po pijanemu został w zespole. Oczywiście wysokość kary pozostała tajemnicą. Szybciej dowiemy się ile zapłacił jadący "po browarach" piłkarz z Bundesligi, niż to ile ma w plecy zawodnik grający w Zielonej Górze. Ale to taka nasza lokalna specyfika...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?