MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Musimy wciąż odnawiać zdewastowane mieszkania

Janczo Todorow 68 363 44 99
- To prawdziwe szczęście, że nikt nie zginał - mówi Ryszard Suprynowicz. – Gdyby wybuchła butla z gazem, część budynku z pewnością ległaby w gruzach.
- To prawdziwe szczęście, że nikt nie zginał - mówi Ryszard Suprynowicz. – Gdyby wybuchła butla z gazem, część budynku z pewnością ległaby w gruzach. Janczo Todorow
Tydzień temu w budynku mieszkalnym przy ul. Zwycięzców w Żarach doszło do potężnego wybuchu gazu. Na szczęście nikt nie zginął, ale straty są spore. Mieszkańcy domagają się eksmisji uciążliwego sąsiada.

57-letni mężczyzna nie miał prądu i używał butli gazowej, która była prawdopodobnie nieszczelna. Wybuch nastąpił w chwili, kiedy chciał zapalić papierosa albo palnik w kuchence. - Na szczęście eksplodował tylko zgromadzony w pomieszczeniu gaz - mówi Ryszard Suprynowicz, kierownik ds. remontowo-budowlanych Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej. - Gdyby wybuchła cała butla, to środkowa część kamienicy pewnie ległaby w gruzach. Eksplozja spowodowała rozszczelnienie sieci gazowej w całym budynku. Do tragedii było naprawdę blisko.

R. Suprynowicz dodaje, że falę uderzeniową powietrza złagodziło to, że okna mieszkania były stare, drewniane i szyby roztrysnęły się w drobne kawałki. - Gdyby okna były plastikowe, wówczas szkody wewnątrz byłyby znacznie większe. Z uwagi na bardzo duże ciśnienie - wyjaśnia kierownik.
Lokator, który wywołał wybuch został aresztowany na trzy miesiące, postawiono mu zarzut spowodowania zagrożenia życia i zdrowia wielu osób. - Nie chcemy tego sąsiada, mamy jego dość - mówi pani Irena, sąsiadka. - Przez niego mogłam zginąć. Już trzy dni nie mam gazu.
Uciążliwego człowieka nie chcą także pozostali mieszkańcy. Nie jest to pierwszy przypadek, kiedy osoby pod wpływem alkoholu powodują zagrożenia. Kilka miesięcy temu wybuchł pożar przy ul. Okrzei, jeszcze wcześniej przy ul. Średniej i Czerwonego Krzyża. Straty są duże, a koszty remontu zniszczonych lokali liczony jest w tysiącach złotych.

- Zobaczymy, jaka będzie decyzja organów ścigania w sprawie zdarzenia przy ul. Zwycięzców - mówi Krzysztof Jarosz, prezes Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej. - Zarządca zwróci się do nas o pokrycie kosztów remontu części wspólnych, a my będziemy żądać pieniędzy od lokatora. Do tego jeszcze kilka tysięcy złotych pójdzie na remont zdemolowanego mieszkania. Niestety, takich przypadków jest coraz więcej i z tego powodu ponosimy coraz większe koszty - dodaje prezes.
Podczas akcji ratowniczej przy ul. Zwycięzców mieszkańcy głośno narzekali na uciążliwego lokatora. - Od lat domagamy się jego eksmisji - wołała jedna z kobiet. - Takich wywozić gdzieś pod las, niech tam mieszkają.

- Przesiedlenie uciążliwych lokatorów z jednego mieszkania do innego nie rozwiązuje problemu - odpowiada Jarosz. - W nowym miejscu powstają kolejne konflikty. Ale nie wiem, czy opinia publiczna jest przygotowana na takie rozwiązanie, aby stworzyć jakieś miejsce "pod lasem", gdzie mogliby mieszkać tacy ludzie. Ci, którzy doświadczyli uciążliwość i czują zagrożenie, z pewnością będą za, ale inni mogą nam zarzucić, że tworzymy swojego rodzaju getta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska