Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na postojach smutno

(decha)
Wiesław i Mirosław pracują jako taksówkarze już wiele lat. - Z roku na rok z taksówki zarabia się mniej - mówią.
Wiesław i Mirosław pracują jako taksówkarze już wiele lat. - Z roku na rok z taksówki zarabia się mniej - mówią. fot. Paweł Janczaruk
Taksówkarze przędą cienko. Spośród ponad 400 zielonogórskich kierowców połowa twierdzi, że jeździ poniżej progu opłacalności.

- Są niemili - mówi Karolina Litecka.
- Mają śmierdzące samochody - uważa Marcin Barczyk.
- Zachowują się jak królowie miasta i ulic - dodaje Piotr Nowak.
- Strasznie hałasują na postojach - dorzuca mieszkanka ul. Sucharskiego...
- Drodzy są jak cholera i jeszcze oszukują... - twierdzi Karol Wolski.

Zielonogórscy taksówkarze. Dla jednych są ostatnią deską ratunku w gardłowej sprawie, dla innych pierwszym kontaktem z Zieloną Górą po wyjściu z pociągu lub autobusu. Wizytówką miasta.

Taryf w nadmiarze

W Zielonej Górze "statystycznie" jeździ 420 taksówkarzy. Większość jest zrzeszona w pięciu korporacjach, a nieco ponad 100 jeździ na zasadzie wolnych strzelców. To tzw. małe koguty.

- Jest nas stanowczo zbyt wielu - mówi proszący o anonimowość kierowca. - Moim zdaniem powinniśmy przyjąć zasady obowiązujące w Gubinie, gdzie już od kilku lat nie przybyła żadna taksówka. Ludzie coraz rzadziej jeżdżą taksówkami, a Zielona Góra nie jest zbyt dużym miastem.

Podobnego zdania jest prezes stowarzyszenia zielonogórskich taksówkarzy Krzysztof Czarnecki. W tym roku - mimo postulatów o zamrożenie liczby taryf - miasto zezwoliło na 15 nowych podmiotów. Zdaniem taksiarzy, w mieście już jednak jest za dużo o jakieś 100-150 samochodów. I wbrew pozorom nie oznacza to wcale, że klient ma większy wybór. Taksówkarze są biedni. A skoro są biedni, mają gorsze samochody, a na postoje trafiają gorsi pracownicy. - Stoję od 8.00, jest 11.30 - opowiada taksówkarz Mirek. - W mieście jeden kurs to średnio 7, 8 złotych. Po 23 latach stania na postoju bank odmówił mi kredytu na nowe auto. Musiała go dla mnie wziąć córka.

Czarnecki wspomina, że gdy 25 lat temu przygotowywał się do zawodu, ktoś z izby skarbowej powiedział mu, że do jego kieszeni trafiać będzie najwyżej jedna piąta kwoty, którą płacą klienci. Ta zasada nadal obowiązuje. Podatek, ZUS, amortyzacja auta, paliwo...
- Na dodatek ludzie rzadziej korzystają z taksówek - dodaje Czarnecki. - I mają coraz wyższe oczekiwania wobec nas. Na świecie za dobrze wykonany kurs kierowca otrzymuje od klienta napiwek. U nas to klient ma nadzieję, że otrzyma napiwek...

Zaczynają odchodzić

- Czy taksówkarzy jest zbyt wielu? - odpowiada pytaniem na pytanie Jarosław Owsianny, szef jednej z taksówkarskich korporacji. - Raczej jest zbyt mało miejsca na zielonogórskich postojach. Ale sytuacja w branży rzeczywiście jest trudna. Ludzie pracują po 10 - 12 godzin i z trudem wyciągają średnią krajową. A przecież koszty w naszej branży są bardzo wysokie. Więc ludzie zaczynają odchodzić.

Gdy jest ciężko, puszczają nerwy. Jak w każdym większym mieście trwa wojna o byt. Jej łagodna wersja ma kształt rynkowej konkurencji. Klienci mają możliwość wyboru auta, stąd często na postoju wsiadają do trzeciego, piątego samochodu. Co oczywiście nie zawsze podoba się innym. Mieszkańcy wybierają auta nowsze, ale także korporacje oferujące rozmaite gratisy.
Kierowcy opowiadają jednak też o wyścigach i wzajemnym podsłuchiwaniu się korporacji. Poproszono specjalistów, aby sprawdzili, czy taryfiarze wchodzą sobie na częstotliwości, ale nie udało się takiej praktyki udowodnić. Jeszcze inni mówią o taksówkarskich "podróbkach", które na miasto wyjeżdżają bez licencji i bez prawa wykonywania zawodu. Jednak nikogo za rękę nie udało się złapać.

Toczą się nawet wojny między korporacjami, które swój finał znajdują na sądowej sali. Teraz trwa bitwa między dwiema firmami o logo, numer telefonu oraz częstotliwość radiową.
- Bardzo dużo zależy od kultury ludzi - uważa jeden ze starszych taksówkarzy. - Jedni próbują normalnie załatwiać konflikty, inni biorą się do bitki.
Ale chyba tak źle między taksówkarzami nie jest. Niedawno niemal wszystkie z sobą rywalizujące korporacje zostały posądzone o cenową zmową. Czyli coś jest w stanie ich połączyć...

Jazda na skróty

Czy Zielona Góra jest przyjazna dla taksówkarzy? Jako miasto tak, chociaż mogłaby podobno być większa... Jak informuje Czarnecki, taksówkarska brać szykuje właśnie dezyderaty do nowej władzy. Taryfiarze przede wszystkim proszą o przywrócenie znaków zezwalających na przejazd skrótem przez deptak. I to nie tylko z pasażerem, ale także po klienta. W godzinach szczytu przedarcie się z północnej części miasta do południowej jest - delikatnie mówiąc - czasochłonne. Przydałyby się także ławki na wszystkich postojach. Dziś wyposażono w nie tylko te nowe - przy dworcu PKP, na os. Śląskim, Ruczajowym, Leśnym...

Wszyscy taksówkarze upatrują swojej szansy w tzw. nowych usługach. Jak podkreśla J. Owsianny, to coraz poważniejsza część wszystkich zleceń. Holowanie, przywiezienie zakupów, odwiezienie dzieci do szkoły, specjalne zniżki dla studentów.
- Zaostrzenie przepisów sprawia, że coraz częściej klienci proszą też o przyjazd dwóch taksówkarzy - dodaje Czarnecki. - Jednego, który odwiezie podpitego klienta i drugiego, który odstawi pod dom jego samochód.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska