MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Na uwagi kupili grubszy

LESZEK KALINOWSKI 0 68 324 88 74 [email protected]
A może ten tornister powinien być trochę większy, żeby wszystko mi się zmieściło? - zastanawia się Krzyś Lewandowski, pakując książki i zeszyty.
A może ten tornister powinien być trochę większy, żeby wszystko mi się zmieściło? - zastanawia się Krzyś Lewandowski, pakując książki i zeszyty. Bartłomiej Kudowicz
Za każdym razem, gdy w wakacje przejeżdżał niedaleko zielonogórskiej ,,jedenastki", machał i wołał: - Cześć moja szkoło! Dziś przywita się z nią i poprosi: - Naucz mnie o kosmicie.

Krzyś Lewandowski równo układa książki w swoim tornistrze. Niebieskim z Kubusiem Puchatkiem. Kredki i mazaki do piórnika. Z Kubusiem Puchatkiem. Zeszyty też są z Kubusiem Puchatkiem.
To ulubiona bajkowa postać synka Joanny i Romana Lewandowskich. Nie ma się co dziwić, wszak książkowy Kubuś i Krzyś cały czas trzymają sztamę.
Już na początku wakacji chłopiec złożył zamówienie: wszystko musi być z Kubusiem!
- Ile ja musiałam się nachodzić po sklepach... - przyznaje pani Joasia. W polowaniu na bajkowego misia pomagał tata Roman. Wojskowy, więc poradził sobie i z tym zadaniem.
Przybory to jeszcze nie wszystko. Bo strój na wuef musi być w odpowiednim kolorze. A Krzyś lubi grać w nogę.
- Raz się porządnie wywaliłem, ale wcale nie płakałem - podkreśla. - Gimnastykować się też lubię - prezentuje na dywanie fikołka. By nie wywrócić się na szkolnym korytarzu, potrzebne są kapcie. Na białej podeszwie.
Cała rodzina szukała tego koloru. Nawet w Dębnie, gdzie Krzysiu spędzał wakacje. Najważniejsze, że już są na wyposażeniu siedmiolatka. Co prawda, dziś lekcji nie ma, tylko uroczysty apel, ale od jutra będą już na nogach chłopczyka.

Na uwagi kupili grubszy

Krzyś szykuje się do Szkoły Podstawowej nr 11. Dwukrotnie zwiedzał ją z rodzicami. By dziś nie była mu taka obca. Tym bardziej, że Krzyś nie pójdzie do pierwszej klasy razem z kolegami z przedszkola. Bo wcześniej mieszkał w Sulechowie. Teraz rodzina przeprowadziła się do Zielonej Góry.
Chłopiec pokazuje pokój. Tu, przy biurku będę odrabiał lekcje - podskakuje i wyciąga podręczniki. Na szczęście są w częściach, nie trzeba nosić wszystkich naraz. No i zeszyty muszą być cienkie, 16-kartkowe.
- Jeden tylko kupiliśmy grubszy. Do kontaktów z rodzicami. Oprócz dzienniczka taki jest potrzebny - przyznaje mama. A tata, trzymając teczkę, dodaje: - Tornister nie powinien ważyć więcej niż 3 kg. Pocieszam się, że lekcje odbywać się będą w jednej pracowni. Poza tym w szkole są szafki.
Siedmiolatek stanie się dziś jednym z uczniów klasy integracyjnej. Rodzice wcześniej wypełniali ankiety. Zaznaczyli oddział z osobami niepełnosprawnymi. Chłopiec nie tylko na osiedlu, gdzie stoi blok bez barier architektonicznych, je spotyka. I traktuje zupełnie normalnie. Krzyś musiał jeszcze przejść badania psychologiczne, czy nadaje się do takiej klasy. Jest w niej 16 uczniów i drugi nauczyciel wspomagający dzieci niepełnosprawne.

Będę jak weterynarz Fred

Chłopiec pokazuje książki do angielskiego. Obcych słów uczył się przez trzy lata w przedszkolu. Dlatego rodzicom zależało, by i w szkole poznawał tajniki tego języka. Czego najbardziej chciałby się uczyć?
- O kosmicie, bo mnie interesuje kosmos i planety. I o zwierzętach. - Krzyś zamyśla się i po chwili pyta: - No kiedy wreszcie pójdę do szkoły?
- W poniedziałek - odpowiada tata.
Mama prasuje białą koszule. Zastanawia się, jak przeżyje poniedziałek. Wzięła tydzień urlopu. Żeby wcześniej syna odbierać. Potem będzie go zawozić do świetlicy. Bo pracuje, a mąż nawet w Czerwieńsku. By zgrać nowy rozkład dnia, musieli kupić drugi samochód. Do szkoły dwa kilometry, a rano trzeba się spieszyć… Mają nadzieję, że nie będzie jak w przedszkolu, kiedy to o 6.30 Krzyś przypominał sobie: muszę mieć wydmuszkę na dziś. Zapomniałem wcześniej powiedzieć.
Mama odkłada żelazko. Chłopiec sam zakłada koszulę.
- I nowiutki garnitur mam - pierwszoklasista wyciąga z szafy marynarkę, kamizelkę, spodnie, krawat. Ba, nawet kaszkiet. Wszystko to dzieło babci Halinki! Wnuk przecież musi się godnie prezentować, gdy pierwszy dzwonek oznajmi: czas na lekcje.
- Krawat już raz miałem, na jasełkach w przedszkolu. Ale to był taty, a ten babcia specjalnie dla mnie uszyła - dodaje siedmiolatek i przymierza galowy strój.
Babcia i innych cudów dokonała. Chłopiec od 9 miesiąca nie chciał pić mleka. Teraz stawia na stole kartonik.
- Pij mleko, będziesz wielki - krzyczy. - A ja chcę być wielki. Przynajmniej jak weterynarz Fred z bajki.
- Kiedyś chciałem być kucharzem, ale teraz myślę, że weterynarz jest lepszy - ścisza głos - Wiem, wiem, najpierw trzeba skończyć szkołę…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska