W sobotę ekipa z Centrum Nurkowania Marlin Plus, która ma swą bazę w Długiem nad jeziorem Lipie koło Strzelec Kraj., po raz ostatni w zimowym sezonie nurkowała pod lodem. - Co nas ciągnie to takiej zimnej wody? Widok wydychanego powietrza, które rozchodzi się pod lodem, jak rtęć. No i oczywiście dawka adrenaliny, która zawsze towarzyszy takim zanurzeniom - mówi Piotr Raginia z Marlina.
Nurkowanie pod lodem wiąże się ze specjalnymi środkami ostrożności.
Wszyscy płetwonurkowie musza mieć linę asekuracyjną lub specjalny kołowrotek z linką, który pozwala powrócić do miejsca zanurzenia. Dodatkowym niezbędnym wyposażeniem jest nóż i fajka. Mogą one uratować życie, gdy nurek straci orientację pod lodem i wyczerpie powietrze w butli. - Nożem możemy zrobić otwór w lodzie i wystawiając fajkę nurkową możemy oddychać - tłumaczy P. Raginia.
Widoczność pod wodą była w sobotę mocno ograniczona, bo z topniejącego lodu uwalnia się zawiesina. Kiedy temperatura wody wynosi zaledwie trzy stopnie, do nurkowań używa się głównie suchych skafandrów, pod które można ubrać specjalny ocieplacz. Ale w grupie Marlina są też prawdziwi twardziele, którzy nurkowali w mokrych skafandrach. A na koniec wskoczyli do wody, niczym morsy.
- Chcemy też zaapelować głównie do wędkarzy. To naprawdę koniec sezonu łowienia ryb z lodu. Tafla jest bardzo krucha i naprawdę stanowi śmiertelną pułapkę. Nasze ćwiczenia pokazały, że po załamaniu się lodu pod człowiekiem, są niewielkie szanse na samodzielne wydostanie się z wody - dodaje P. Raginia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?