Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Najlepszy występ Kubicy w sezonie

(ppp)
fot. Tomasz Gawałkiewicz
Na belgijskim torze Spa-Francorchamps liczyliśmy na dobry występ Roberta Kubicy. Polak nas nie zawiódł i przyjechał na czwartej pozycji. Zwyciężył Kimi Raikkonen z Ferrari.

Zaczęło się od sensacyjnych kwalifikacji, które wygrał Giancarlo Fisichella ze słabiutkiego teamu Force India. Drugie miejsce Jarno Trulli’ego z Toyoty było nie mniejszym zaskoczeniem, a piąte Kubicy - dla nas miłą niespodzianką.

Polak popisał się atomowym startem i przez moment był nawet drugi, ale Raikkonen, który ruszał razem z nim z trzeciej linii, zdołał go wyprzedzić. Tymczasem z tyłu doszło do prawdziwego karambolu. Walczący o jak najlepsze miejsce Hiszpan Jaime Alguelsuari, wpakował się w lidera klasyfikacji generalnej Jensona Buttona, co spowodowało efekt domina i w zbiorowym wypadku ucierpieli jeszcze Lewis Hamilton i Sebastian Grosjean.

Wszyscy czterej rozbili bolidy. Na ciasnych zakrętach samochody uszkodzili również Rubens Barrichello i Jarno Trulli, którzy już na dzień dobry musieli odwiedzić swoich mechaników.
Na torze pojawił się samochód bezpieczeństwa. Kolejność sensacyjna: Fisichella, Raikkonen i Kubica na czele! Gdy wyścig został wznowiony, Fin natychmiast wykorzystał system KERS i wyprzedził Włocha, ale na następnych okrążeniach nie był w stanie mu uciec.

Po pierwszych tankowaniach nie nastąpiły wielkie przetasowania, oprócz tego że prowadząca dwójka troszkę odjechała Polakowi. Nasz as opuścił pit lane tuż za Fernando Alonso, który pędził potężnie dotankowanym bolidem, chcąc prawdopodobnie wykorzystać strategię jednej wizyty w garażu. Dzięki temu miał wielką szansę, aby wyprzedzić Kubicę. Gdy w końcu zjechał do pit stopu, znów nie popisali się jego mechanicy, którzy mieli problemy z założeniem przedniego lewego koła i jego postój wydłużył się do około 20 sekund. Po wyjeździe okazało się, że Hiszpan i tak musi zrezygnować z dalszego ścigania z powodów technicznych.

Gdy wydawało się, że Polak ma już głównego rywala do podium z głowy, na jego ogonie pojawił się Sebastian Vettel, który pędził bardzo szybko. Na tyle, że po drugich tankowaniach, wyjechał z pit stopu tuż przed Kubicą. Krakowianin w końcówce musiał jeszcze uważać na podążającego jego śladami Nicka Heidfelda, ale ostatecznie obronił dobrą, czwartą lokatę. Po pasjonującym boju zwyciężył Raikkonen, który ostatecznie nie dał szansy do ataku Fisichelli.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska