Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Największy powietrzny atak Rosji na Ukrainę od początku wojny. Ekspert: dywanowy nalot

Grzegorz Kuczyński
Grzegorz Kuczyński
Jedna z rosyjskich rakiet trafiła w centrum handlowe w Dnieprze
Jedna z rosyjskich rakiet trafiła w centrum handlowe w Dnieprze Fot. Cover Images/East News
Wygląda to na największy jak dotąd połączony (różne rodzaje pocisków rakietowych oraz dronów) atak powietrzny Rosji na Ukrainę. Rosjanie użyli niemal całej dostępnej im gamy pocisków rakietowych, w tym manewrujących, balistycznych i hipersonicznych. Do tego dziesiątki dronów. Wobec tak zmasowanego uderzenia ukraińska obrona przeciwlotnicza zdołała zniszczyć jedynie dwie trzecie nadlatujących pocisków rakietowych i dronów.

Spis treści

Zginęło co najmniej 26 osób, rannych zostało ponad 120. Ale ten tragiczny bilans może jeszcze wzrosnąć, bo pod gruzami wciąż mogą znajdować się ludzie, a stan części rannych jest bardzo poważny. Ucierpiały między innymi Dniepr, Lwów, Kijów, Charków, Odessa, Konotop, Zaporoże. Wygląda na to, że Rosjanie z premedytacją atakowali nie tylko cele wojskowe i infrastrukturę krytyczną, ale też obiekty cywilne. W ogniu stanęły budynki mieszkalne, szkoły, szpitale.

Rakietowy Armagedon

- Nigdy nie widzieliśmy tak wielu celów na naszym monitorze jednocześnie – przyznał Jurij Ihnat, rzecznik sił powietrznych Ukrainy, opisując skalę rosyjskiego ataku rakietowo-dronowego. - Najpierw ruszyły dwie chmury dronów. Jedna z kierunku północnego (m.in. na Lwów i Kijów), druga z kierunku południowo-zachodniego. W sumie 36 bezzałogowców – poinformował generał Walerij Załużny. Około 3 nad ranem w powietrze w Rosji wzbiło się 18 bombowców strategicznych Tu-95MS. Trzy godziny później wystrzeliły one co najmniej 90 pocisków manewrujących Ch-101/Ch-555/Ch-55, podczas gdy bombowce dalekiego zasięgu Tu-22M3 wystrzeliły osiem pocisków manewrujących Ch-22/Ch-32.

Głównodowodzący Siłami Zbrojnymi Ukrainy podał, że rosyjska armia wystrzeliła na Ukrainę łącznie 158 pocisków rakietowych i dronów. W tym pięć hipersonicznych pocisków Kindżał oraz pociski S-300. Rosja użyła wszystkiego oprócz Kalibrów, manewrujących pocisków rakietowych wystrzeliwanych z okrętów – zapewne dlatego, że Ukraina skutecznie ograniczyła obecność wrogiej floty w zachodniej części Morza Czarnego.

- Domyślam się, że Rosjanie chcieli zniszczyć obronę przeciwlotniczą Ukrainy, a zwłaszcza baterie Patriot, dlatego atak trwał przez noc i o świcie. To dywanowy nalot. Pewnie chcieli poprzez atak saturacyjny, czyli fakt że w przestrzeń powietrzną wlatuje dużo obiektów rozproszyć ukraińską OPL (obrona przeciwlotnicza – red.), namierzyć ją i zniszczyć. A gdzie uderzają Rosjanie by zaangażować ukraińską OPL? W cywilne miasta, wiedząc że żołnierze aby chronić ludność wystrzelą przeciwrakiety chroniąc miasta i tym samym zdekonspirują swoje pozycje – mówi portalowi i.pl reporter wojenny Michał Bruszewski. - Wygląda na to, że plan Rosjan się nie powiódł, ale niestety trafili w wiele miast, a ukraińska OPL ma ograniczone rezerwy amunicji, więc wielu takich nalotów nie może wytrzymać – dodaje ekspert Defence24.pl.

Zemsta Putina?

Ukraińskie siły powietrzne podały, że 114 ze 158 pocisków i dronów zostało zniszczonych. Do celu dotarło jednak dziewięć dronów i aż 35 pocisków rakietowych. Dlaczego właśnie teraz i na taką skalę Rosjanie zaatakowali Ukrainę? W Kijowie nie brakuje opinii, że to zemsta za niedawne zniszczenie desantowca rosyjskiego Nowoczerkask na Krymie i generalnie serię porażek Floty Czarnomorskiej. Do tego dochodzi moment – tuż przed zakończeniem roku. Wiadomo, że Putin lubi symbolikę, zwłaszcza na wojnie. Dlatego ukraińska obrona przeciwlotnicza spodziewała się ataku, choć pewnie skala jednak zaskoczyła.

- W polityce Putina dominuje symboliczna mściwość, więc jest to prawdopodobne, że dowództwo miało powetować stratę okrętu oraz to, że chciało „świętować” zakończenie roku w tak krwawy sposób. Pamiętajmy, że operacje lądowe są obecnie niemożliwe. Uniemożliwia to twarda postawa liniowych jednostek Ukraińców oraz zamknięte okno pogodowe. Maszyny grzęzną w mieszaninie śniegu i błota. Rosjanie wiedzą że jedyne co im pozostaje to trzymanie linii frontu na okupowanych terytoriach Ukrainy i właśnie ataki lotnicze – podkreśla Bruszewski (Defence24.pl).

Warto też pamiętać, że tradycyjnie już, w okresie jesienno-zimowym, Rosja prowadzi kampanię terroryzowania ukraińskiej infrastruktury krytycznej. Chce złamać morale Ukraińców, pozbawiając ich prądu, ciepła i bieżącej wody. Dlatego nie dziwi, że po zmasowanym ataku z ostatniej nocy i poranka ukraińskie ministerstwo energetyki poinformowało, że doszło do przerwania dostaw prądu w obwodach kijowskim, dniepropietrowskim, odeskim oraz charkowskim. Ale to tylko część strat – materialnych i ludzkich – które rosyjski atak wywołał na Ukrainie.

Krwawy piątek

Zginęło pięć osób, a 15 zostało rannych w mieście Dniepr. Spłonęło jedno z miejskich centrów handlowych. Szpital położniczy również został poważnie uszkodzony. Co najmniej cztery osoby zginęły, a 15 zostało rannych - w tym dwoje dzieci w wieku sześciu i ośmiu lat - w wyniku ataków na Odessę na południu kraju. Wrak zestrzelonego drona spadł na wielopiętrowy budynek mieszkalny i wywołał pożar. Atak rakietowy na Odessę nastąpił rano, po nocnym ataku dronów. Podobny scenariusz Rosjanie zastosowali wobec Lwowa.

Miasto najpierw zostało zaatakowane przez 14 dronów typu Shahed, z czego tylko osiem zostało zestrzelonych. Trafiono w jedno z przedsiębiorstw we Lwowie. Potem też doszło do ataku rakietowego. Mer Andrij Sadowyj poinformował, że "w obiekcie infrastruktury krytycznej" wybuchł pożar. Później szef lwowskiej obwodowej administracji wojskowej Maksym Kozycki napisał o jednym zabitym i 15 rannych w wyniku ataku rakietowego na budynek mieszkalny. Ucierpiały też trzy szkoły i przedszkole. Według mera, w sumie uszkodzonych zostało 10 budynków.

W Kijowie zginęły cztery osoby, a 28 zostało rannych. Według mera miasta Witalija Kliczki, eksplozja uszkodziła budynek stacji metra Łukjanowskaja, który działa jako schron. W czterech dzielnicach stolicy doszło do zniszczeń spowodowanych spadającymi odłamkami zestrzelonych rakiet. Charków został ostrzelany przez rakiety S-300 i Ch-22. Według mera miasta Igora Terechowa, w nocy i nad ranem w mieście odnotowano co najmniej 12 trafień. W wyniku ostrzału w mieście zginął mężczyzna. 11 osób zostało rannych. Zniszczona została infrastruktura cywilna: centrum medyczne, magazyny, przedsiębiorstwa cywilne.

W wyniku porannego ostrzału miasta Konotop (obwód sumski na półnonym wschodzie Ukrainy) trzy osoby zostały ranne. Uszkodzony został budynek mieszkalny i stacja obsługi samochodów, wybuchł pożar. W Zaporożu sześciu zabitych, 10 rannych. Fala uderzeniowa i gruz uszkodziły wielopiętrowe budynki. Pod gruzami mogą znajdować się ludzie, trwa akcja ratunkowa.

Co wleciało do Polski?

Nie ma raczej wątpliwości, że właśnie w związku z potężnym uderzeniem Rosji na Ukrainę doszło też do powietrznego incydentu w sąsiedniej Polsce. Rano w mediach pojawiły się doniesienia o obiekcie, który wleciał w przestrzeń powietrzną RP i spadł w województwie lubelskim. Przed godz. 11 Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych poinformowało, że „rano w przestrzeń powietrzną RP od strony granicy z Ukrainą wleciał niezidentyfikowany obiekt powietrzny, który od momentu przekroczenia granicy do miejsca zaniku sygnału obserwowany był przez środki radiolokacyjne”. Co to za obiekt?

Dopóki nie ustalą tego polskie służby, można jedynie spekulować. - Przy tak intensywnym ataku jak ten ze strony Rosji na Ukrainę może to być odłamek ukraińskiej przeciwrakiety, która broniła Lwowa, lub część rakiety rosyjskiej, którą udało się Ukraińcom przechwycić – mówi nam Michał Bruszewski. Podkreśla, że „bez względu na to co to było, winna wojny jest Rosja i Ukraina ma prawo bronić swojego nieba, więc najgorsze co mogłoby się stać teraz to obwinianie kogokolwiek z Polski czy Ukrainy o to wydarzenie. Na szczęście nikt nie zginął, ale musimy zrozumieć, że Polska to frontowy kraj NATO, przedmurze Zachodu, więc takie zdarzenia będą miały miejsce”.

Według ostatnich informacji, w poszukiwania obiektu, który wleciał w przestrzeń powietrzną RP, zaangażowanych jest 200 policjantów. Poszukiwania prowadzone są na terenie powiatów zamojskiego, tomaszowskiego i hrubieszowskiego.

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!

ag

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Największy powietrzny atak Rosji na Ukrainę od początku wojny. Ekspert: dywanowy nalot - Portal i.pl

Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska