Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Najwyższe góry w Polsce? Już wkrótce góry śmieci

Dariusz Chajewski
Dariusz Chajewski
Dariusz Chajewski
Czy Polak jest mądrzejszy po szkodzie? Zerknijmy na prasowe doniesienia tylko z ostatnich tygodni, mając w pamięci płonące składowiska odpadów.

Łódź. „Pięć samochodów wypełnionych po brzegi śmieciami zatrzymała łódzka policja. 100 ton śmieci miało zostać nielegalnie zrzuconych w żwirowni w Lewkówce w gminie Moszczenica (Łódzkie). Policjanci zatrzymali sześć osób”.

Szczecin. „Odpady miały trafić do Polski w dwóch samochodach ciężarowych. W pierwszym były m.in. rozbite cegły, żwiry, trawy i krzaki. W drugim celnicy znaleźli folię o wadze ponad 25 ton. Jak się okazało, pojazdy nie miały wymaganych dokumentów. Odpady mają teraz wrócić do Niemiec”.

Lublin. „Kilkanaście ciężarówek śmieci dziennie wyładowywanych jest w byłej kopalni odkrywkowej w powiecie hrubieszowskim. Szacuje się, że na nielegalnym procederze zarabiano nawet kilkadziesiąt milionów złotych w skali roku. Opuszczona kopalnia, w której składowane są odpady, znajduje się w Strzyżowie pod Hrubieszowem (woj. lubelskie). Jednego dnia przyjeżdża tam nawet kilkadziesiąt ciężarówek z kilku różnych województw...”.

Ile razy w minionym roku my pisaliśmy o podobnych historiach w naszym regionie, trudno nawet policzyć (czytaj na str. 5). Bo i to żaden wyjątek, że ktoś chce się wzbogacić, sprowadzając do nas rozmaite, przepraszam, syfy. W 2013 roku firmy wnioskowały o import 257 tys. ton odpadów, aby w roku 2017 było to już ponad 733 tys. ton. Na liście dostawców tego całego dobra królują firmy z Niemiec, Wielkiej Brytanii, Włoch, Austrii, ale też z... Australii. Dlaczego dobrowolnie zamieniamy się w to monstrualne wysypisko Europy? Za tonę przywiezionych z Zachodu śmieci można dostać nawet 50 euro, czyli ponad 200 zł. Gdyby tę kwotę pomnożyć tylko przez ilość śmieci, na których przywóz GIOŚ wydał pozwolenie w 2017 roku, daje to przyjemną sumkę prawie 150 mln zł. Jednak to nic. Rzeczywistą skalę zjawiska trudno bowiem oszacować. Nie jest tajemnicą, że na polskich wysypiskach i miejscach, które wysypiskami nie są nawet z nazwy, są też śmieci, które znalazły się tam nielegalnie. Według ministra środowiska nielegalny obrót śmieciami, ich przetwarzanie czy składowanie w Polsce może być warte nawet 1,5 mld zł... Kasa, kasa, kasa... Nie ma zapewne większego sensu apelować do sumienia importerów śmieci i trucizn, gdyż oni wychodzą z założenia, że po nich chociażby potop. Zresztą prawdziwi animatorzy tego biznesu zapewne pławią się w luksusach w miejscach, gdzie świeże powietrze nie jest luksusem. Jednak ma sens apelowanie do ludzi stanowiących u nas prawo, aby przymknęli bramę, którą śmieci do nas płyną. Ktoś przecież tę furtkę otworzył i, obserwując to, co dzieje się w Europie, zapewne kierując się nie tylko brakiem wyobraźni. Europejscy liderzy zapewniają, że nasz kontynent jest liderem w ekologicznym podejściu do życia i świata. Tymczasem śmieci upychane są po kątach lub eksportowane. A propos. Do niedawna jeszcze Unia mogła wyrzucać swoje góry śmieci w Chinach. Ale Pekin niedawno zakazał importu światowych odpadów i miliony ton makulatury, plastiku i szmat trzeba będzie upchnąć także w Europie. Gdzie? Nie musicie zadawać tego pytania. Przecież wiecie. Azja, Afryka i... Polska. Jeśli nasi cwaniacy zamieniający tysiące ton w miliony złotych nie dostaną boleśnie po łapach, będziemy tonąć w śmieciach i wszyscy składać się na utylizację tego bałaganu. Zapłacimy zresztą znacznie więcej niż ci śmieciowi złodzieje, i to nie tylko naszym zdrowiem...

Zobacz też: Szprotawa. Wkrótce zamknięcie składowiska odpadów w Kartowicach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska