A już jutro w stolicy zameldują się przedstawiciele spółki Rishabh, z jej właścicielem Narendra Goliya na czele. Wczoraj na konferencji prasowej Goliya zapewniał, że jest gotów podpisać umowę o zakupie Lumelu. A przypomnijmy, że według wcześniejszego scenariusza, podpisanie umowy zaplanowano w środę 13 kwietnia.
Wczoraj Goliya po raz kolejny zapewniał, że jego intencje są czyste, że po połączeniu Lumelu i Rishabh powstanie duża spółka, która poradzi się sobie nie tylko w Polsce, ale też w Europie, Azji i USA. Inwestor kładł nacisk na stworzenie przy Lumelu dużego i prężnego ośrodka badawczego, podobny ma istnieć w Indiach. Narendra Goliya zapewniał też, że w najbliższych latach nakłady inwestycyjne wyniosą nie 2,5 mln zł, jak podkreślają to przeciwnicy prywatyzacji, ale kilkadziesiąt milionów złotych.
- W ostatnich latach nakłady inwestycyjne w Rishabh wyniosły około 40 mln zł i podobne sumy powinny być zainwestowane w Polsce - zapewniał Goliya.
Na nasze pytanie o cenę zakupu Lumelu, Goliya odpowiedział jedynie, że jest to cena uczciwa: - Proszę pamiętać, że ja przejmuję na siebie wszystkie zobowiązania i długi Lumelu, a jest to kilkadziesiąt milionów złotych.
Wczoraj też inwestora z Indii przyjęli prezydent Janusz Kubicki i wiceprezydent Dariusz Lesicki. Ten ostatni powiedział nam, że spotkanie było owocne i szkoda, że doszło do niego tak późno. - Nam nie chodzi o prowadzenie działalności gospodarczej, bo to nie rola miasta. Naszym celem jest jedynie, by pracownicy Lumelu mieli solidną gwarancję zatrudnienia. Nie możemy dopuścić, by pracę straciło 600 osób - dodał Lesicki.
Te same słowa ma powtórzyć prezydent Kubicki wiceministrowi Adamowi Leszkiewiczowi. Prezydent Kubicki powiedział nam wczoraj: - Naszym celem jest, by produkcja pozostała w naszym mieście, a nie została przeniesiona do Indii. I jeśli takie gwarancje dostaniemy, to nie będziemy przeszkadzać w prywatyzacji.
Pytany o szczegóły, prezydent zasłonił się tajemnicą. - Oni mają doskonałą prasówkę i nie chciałbym, by minister z ,,Gazety Lubuskiej" dowiedział się, z czym przyjeżdżam.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że prezydent będzie domagał się tzw. złotej akcji, dzięki której można będzie zablokować decyzje szkodliwe dla Lumelu. Wystąpi też o przesuniecie podpisania umowy sprzedaży. Do czasu wyjaśnienia wszystkich wątpliwości.
Także dziś z wiceministrem Leszkiewiczem spotka się czteroosobowa delegacja Lumelu. Jej przewodniczący, członek zarządu Bogdan Matysik nie chciał nam zdradzić wszystkich szczegółów. Powiedział tylko, że w skład delegacji wchodzą też członkowie rad - nadzorczej i pracowników.
Zapytaliśmy Matysika, dlaczego załoga Lumelu jest przeciwna prywatyzacji? - My nie jesteśmy przeciwko inwestorowi z Indii. Chcemy przekonać tylko ministra, że sprzedaż Lumelu jest niekorzystna dla załogi i państwa - odpowiedział. - Właśnie teraz, po zakończeniu inwestycji i rozpoczęciu produkcji w obiektach przy ul. Słubickiej, otwiera się przed nami szansa na zwiększenie dochodowości. A tu funduje się nam prywatyzację.
Nasz rozmówca dodał, że obecnie prowadzona forma prywatyzacji jest także niekorzystna dla załogi z innego względu. Otóż 15 proc. akcji pracowniczych przypadnie 1.550 osobom, które pracowały w zakładzie w chwili rozpoczęcia prywatyzacji. Teraz pozostało ich tylko 170. - No i aż ponad 430 obecnych pracowników nie dostanie akcji - wylicza Matysik.
Dlatego na dzisiejszym spotkaniu przedstawiciele Lumelu będą chcieli przekonać wiceministra Leszkiewicza, by ten zawiesił prywatyzację ich zakładu. A następnie rozważył, czy sprywatyzować Lumel, ale z udziałem miasta Zielona Góra i pracowników lub poprzez wprowadzenie na giełdę. - Dlaczego Relpolowi, który był cząstką Lumelu, się udało, a nam nie może się udać.? - pyta Matysik. - I dla przestrogi: Apator sprzedano Chińczykom, a ci całą produkcję przenieśli właśnie tam.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?