Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nasi żołnierze w Afganistanie: Talib ostrzelał patrol

Mjr Szczepan Głuszczak, (dab)
Rosomaki otoczyły wioskę, która była celem patrolu
Rosomaki otoczyły wioskę, która była celem patrolu Mjr Szczepan Głuszczak
W ramach operacji "Mounted Rifles" żołnierze z Wędrzyna udali się na patrol do miejscowość Kala Shamshir. Wpierw natknęli się na minę-pułapkę, potem zostali ostrzelani z broni ręcznej. Nikt nie doznał obrażeń.

Żołnierzy wędrzyńskiego zgrupowania Alfa podczas patrolu wspierali oficerowie z grupy współpracy cywilno-wojskowej CIMIC oraz afgańscy policjanci. - Mounted Rifles to operacja, która polega na przeciwdziałaniu aktywności rebeliantów, wspierania samorządu lokalnego, afgańskiego wojska i policji oraz rozwoju w dystrykcie Waghez - wyjaśnia oficer operacyjny Alfy por. Bartosz Jaruga.

Żołnierze 1. kompani zmotoryzowanej zazwyczaj wykonują cztery podobne zadania podczas jednej doby. Zazwyczaj są to operacje, patrole czy siły szybkiego reagowania. - W ramach sił szybkiego reagowania mogą wykonać nawet kilka misji. Wszystko zależy od aktywności przeciwnika i od zdarzeń, jakie mają miejsce w naszym rejonie odpowiedzialności - przyznał dowódca kompanii kpt. Damian Kidawa.

Mina na początek

Patrol wyruszył o świcie. Już na samym poczatku żołnierze natknęli się na improwizowany ładunek wybuchowy, zamaskowany przy drodze, którą przemieszczała się kolumna. Tym razem odkrycie było wyjątkowe, gdyż mina-pułapka została przygotowana do rażenia kierunkowego. - Natychmiast razem z afgańskimi policjantami zabezpieczyliśmy ulicę i wstrzymaliśmy ruch. To bardzo istotne by nie dopuścić postronnych osób w zagrożone miejsce - podkreślił dowódca załogi st. kpr. Józef Niedźwiedzki.

Ze względu na duże niebezpieczeństwo, na miejsce został wezwany amerykański patrol rozminowania EOD (Explosive Ordnance Disposal), który eskortowali także żołnierze 1. kompani pełniący tego dnia służbę w ramach sił szybkiego reagowania. Po oględzinach znaleziska amerykańscy saperzy zdecydowali się użyć robota. "Mechaniczny żołnierz" podjął urządzenie wybuchowe, natomiast Polacy wywieźli je na pobliski poligon i zdetonowali.

- Ładunek stanowił poważne zagrożenie dla żołnierzy koalicji, a także Afgańskich Sił Bezpieczeństwa, cywilów lub pracowników budowlanych, którzy pracują w pobliżu miejsca podłożenia. To mina kierunkowa domowej roboty z przeznaczenie kumulacyjnego niszczenia wozu, a szczególnie ukierunkowana na strzelca, lub dowódcę - zaznaczył dowódca grupy inżynieryjnej Alfy kpt. Marcin Czubat, którego saperzy wspierają wszystkie patrole Alfy.

Rosomaki otoczyły wioskę

Po przekroczeniu granic dystryktu Waghez, patrol znowu natknął się na podejrzany przedmiot znajdujący się w pobliżu drogi. Bardzo często zdarza się, ze w takich "opakowaniach" znajdują się domowej roboty materiały wybuchowe. Ze względu na niebezpieczeństwo dokładnego sprawdzenia zawartości, znalezisko zostało zniszczone na miejscu, a patrol mógł kontynuować swoje zadanie.

Po przyjechaniu na miejsce do Kala Shamshir, okazało się że dojście do wioski jest znacznie utrudnione po przez głębokie rowy, tzw. wadi. W związku z tym transportery utworzyły pierścień zewnętrzny, który ochraniał żołnierzy wchodzących w teren zabudowany. Po dotarciu do centralnego miejsca w wiosce, przedstawiciele CIMIC rozpoczęli rozmowy z jednym ze starszych, którego spotkali w okolicach meczetu.

Akhtar Mohammed był zaskoczony, że żołnierze koalicji interesują się sprawami ludności lokalnej i ich problemami. Podczas spotkania żołnierze CIMIC starali się zdobyć informacje o strukturze wioski, jej mieszkańcach, sytuacji ekonomicznej czy edukacji w okolicy. Ponadto rozmawiali o sytuacji bezpieczeństwa. Okazała się, że co kilka tygodni przybywają do wioski rebelianci, którzy zastraszają mieszkańców i zmuszają ich do zapewnienia schronienia i wyżywienia. - Rozmawialiśmy także o możliwości ponownego otwarcia bazaru w dystrykcie Waghez oraz szkoły w pobliżu posterunku policji - mówi kpt. Tomasz Kowal, dowódca 1. Taktycznego Zespołu Wsparcia CIMIC

Rebeliant ostrzelał żołnierzy

Podczas wychodzenia z Kala Shamshir żołnierze zostali ostrzelani. W związku z tym wojskowi użyli granatów dymnych i pod osłoną broni pokładowej dotarli do pojazdów, które czekały na nich niedaleko wioski. W międzyczasie żołnierzom udało się zlokalizować stanowisko ogniowe rebelianta i natychmiast ostrzelali jego pozycję. Po krótkiej chwili przeciwnik zerwał kontakt i się wycofał. Żołnierze bezpiecznie powrócili do polskiej bazy.

W patrolu brali udział żołnierze zgrupowania Alfa, sformowanego na bazie wędrzyńskiego 7. Batalionu Strzelców Konnych Wielkopolskich z 17. Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej z Międzyrzecza i Wędrzyna, która wchodzi w skład Czarnej Dywizji - 11. Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej. Wspierali ich oficerowie CIMIC z Centralnej Grupy Wsparcia Współpracy Cywilno-Wojskowej oraz saperzy z 1. Brzeskiej Brygady Saperów.

Baza firm z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska