Pan Zygmunt na wózku wygrzewa się przed blokiem. Żona na ławeczce rozmawia ze znajomymi. - O, znowu "Gazeta" przyjechała - zauważają sąsiedzi.
- Wszystko już pozytywnie załatwione - relacjonuje Marianna Czwojdrak i w mieszkaniu pokazuje najnowsze dokumenty w sprawie męża. - Po artykułach w gazecie szybko przyjechał do nas drugi orzecznik, z Poznania, i sprawę załatwiono.
Procenty idą w górę
26 i 28 czerwca pisaliśmy w "GL" ("Skandaliczna decyzja ubezpieczyciela!" oraz "Ubezpieczyciel zmienia zdanie"), że Z. Czwojdrak ponad rok temu, 2 lipca, uległ wypadkowi. Jechał rowerem i potrącił go tir. Wolsztyński punkt obsługi klienta PZU Życie, gdzie był ubezpieczony, ocenił, że Czwojdrak poniósł uszczerbek na zdrowiu wysokości... 2 proc. Po naszej publikacji zareagował oddział PZU Życie w Poznaniu i nagle podniósł wycenę odszkodowania do 56 proc. Pan Zygmunt poddał się jednak ocenie nowego orzecznika firmy.
20 lipca br. PZU Życie skierowało do Czwojdraka pismo: "Odpowiadając na odwołanie (...) informujemy, że na podstawie orzeczenia lekarskiego wydanego w wyniku badania kontrolnego przeprowadzonego w dniu 10. 07. 2009 stwierdzono, że trwały uszczerbek na zdrowiu (...) wynosi 69 proc.", napisał Dariusz Cierpiszewski, dyrektor oddziału z Poznania.
- Pieniądze są odebrane, sprawa z Życiem zakończona - uważa pani Marianna. Jednak, gdy słyszę od niej, iż 69-procentowe kalectwo męża wycenione jest na 4.060 zł to myślę, że żartuje. Lecz w oczach żony widzę tylko... żal. - Składki nie były za duże... - godzi się pani Czwojdrak.
Votum na scenie
Małżonce wymyka się jednak zdanie, że gdyby nie ocena policji i biegłych, iż za wypadek winę ponosi pan Zygmunt, to udałoby się uzyskać także odszkodowanie od ubezpieczyciela kierowcy tira. - Tę sprawę przekazaliśmy rok temu w ręce firmy Votum z Wrocławia - przekazuje żona. - Do szpitala do męża przyszła znajoma ze Zbąszynka pracująca w Votum, podpisaliśmy umowę.
W rodzinnej dokumentacji powypadkowej jest papier o umorzeniu śledztwa w sprawie wypadku przysłany z komendy powiatowej policji w Świebodzinie. W nim opis, z którego wynika, że Czwojdrak "zjechał z chodnika wjeżdżając na skrzyżowanie ulic i został potrącony przez pojazd skręcający z ul. PCK w ul. Czarna Droga".
- Jedźmy tam, pokażę - deklaruje pani Marianna, a na miejscu opisuje: - Mąż wracał rowerem z cmentarza. Jechał tym chodnikiem, bo tu ulica jest brukowana. U nas wszyscy jeżdżą na cmentarz chodnikiem. Z tyłu nadjeżdżał tir. Skręcał w prawo, a mąż jechał dalej prosto; wtedy go zaczepił. Z roweru to nic nie zostało.
Będzie sprawa w sądzie
Akta mówią, że poszkodowany zatrzymał rower już na ulicy. I to uznano za winę rowerzysty. Bo "wtargnął na jezdnię". - Ja tego momentu dokładnie nie pamiętam - mówi pan Zygmunt.
- Rok już walczymy, chcemy uzyskać odszkodowanie z OC sprawcy, ale ocena, iż to pan Zygmunt zawinił powoduje, że ubezpieczyciel kierowcy, czyli PZU, na podstawie orzeczenia biegłych uznał, że odszkodowanie nie przysługuje - mówi Anita Błaszczyk z Votum, zarazem znajoma Czwojdraków ze Zbąszynka.
- Ponieważ wydaje się to wątpliwie, nasi prawnicy uznali, iż należy założyć sprawę w sądzie.
- Poprosiliśmy prokuraturę w Świebodzinie o przekazanie opinii biegłego z zakresu rekonstrukcji zdarzeń drogowych - przekazuje Bartłomiej Krupa, rzecznik prasowy Votum. - Po otrzymaniu dokumentacji w sprawie pana Czwojdraka wystąpimy do sądu w Zielonej Górze.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?