Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niby Śmietana. A smutek od rana

Zdzisław Smektała
Wszyscy ludzie zresztą, karmiący duszę i ciało dźwiękami pełnymi smaku, nutami po rafinacji. W niedzielę, niewiele więc godzin temu, napisałem w moim blogu, że 1 września, obudziłem się zaraz po tym jak Niemcy napadły na Polskę.

Zdzisław Blues Smektała

Zdzisław Blues Smektała

Wyznawca nieposkromionych tonów Jimiego Hendrixa (Hej Joe).
Oraz Janis Joplin (Summertime i inne przenikające tony).
Niespodziewany brat Albańczyka Johna Belushiego (Blues Brother's).
Biesiadnik o smakowych kubkach Brillata - Savarina.
Domaga się karpia smażonego na maśle, pękających od gorąca mielonych kotletów, botwiny, szpinaku zapieczonego w cieście półfrancuskim.
Coraz bardziej spolegliwy - w podobieństwie stoika Zenona z Kitionu.
Czasem jednak - rzadko - klon birbanta Francois'a Rabelais'a.
Dozgonny patriota Wrocławia.
Nigdy nie palił tytoniu. Akceptuje bezmyślne wpatrywanie się w sufit.
Smakuje rozmowy z ludźmi - szczególnie z prawdziwkami
Zobacz **Smecta 89 - Niby Śmietana. A smutek od rana**

Czyli koło piątej. Za oknami był mrok, szum wiatru, deszcz, niczym w pamiętnej wrześniowej kampanii (ze spuszczoną głową, powoli, idzie żołnierz z niemieckiej niewoli). Mam to zawsze od pierwocin jesieni.

Szybciej otwieram oczy do walki z nadchodzącym dniem. To wcześniejsze budzenie, za oknem ciemność - to znak, że chichów beztroskich przychodzi deficyt.

I właśnie dzisiaj tak było. Ledwo nogi opuściłem z łóżka, gdy duży wielki, sążnisty motyl pofrunął w kierunku szklanych drzwi na taras. Wypuściłem go snadnie, bo i on wchodzi w jesieni spleen, co mu będę żałował.

Gdy wklepywałem te słowa w moją jazzem przesiąkniętą klawiaturę - wielki, sążnisty motyl odlatywał, już nie tylko z tarasu. Zbierał się do lotu w Odległe, w Niewiadome. W strony bigbandowych koncertów kolegi Hadesa i jego trzygłowego (talent, feeling, praca) druha - psa Cerbera. Ten motyl był młodszy ode mnie o miesiąc, kochał wolność i jazz - nazywał się Jarosław Śmietana (1951 - 2013).

Jest nadzieja, że - jak napisałem w tym lekko proroczym niedzielnym felietonie - sprawdzą się, na przyszłe lata, słowa starego repa bluesa, Muddy Watersa (już w niebie). Słowa, które brzmią: Toczący się kamień mchem nie porasta (A rolling stone gathers no moss), co dla wybitnego gitarzysty Jarka ma już niewielkie praktyczne znaczenie. Ale dla nas, zasmuconych spadkobierców jego muzyki - owszem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska