Irena Wierzbicka wraz z dziećmi i wnukami mieszka kilkaset metrów od płonącego torfu. - Smród jest ogromny. Dzisiaj tak nie czuć, bo lekko popadało, ale jak jest ciepło, to nie można wytrzymać - mówi. Jej ośmiomiesięczny wnuczek Oskar trafił z tego powodu do lekarza. - Dostał wysypki na całym ciele. Lekarka powiedziała, że to uczulenie na dym - wyjaśnia I. Wierzbicka.
Nie można wytrzymać
Małgorzata Drega przed tygodniem urodziła dziecko. - Byłam w ciąży i zaczęłam kaszleć. Poszłam do lekarza sprawdzić, czy to nie od tego dymu. Od razu trafiłam na stół operacyjny - opowiada kobieta.
Mieszkańcy twierdzą, że problem zaczął się, gdy Daria Wachnowska wypalała siano na swojej łące. Od tego zajęło się torfowisko. Kobieta zaprzecza. - Jak mogłam wypalać siano, skoro mam prawie piętnaście koni i to jest ich pokarm - twierdzi D. Wachnowska. Mówi, że męczy się tak samo jak wszyscy.
Woda to za mało
Strażacy już kilkanaście razy przyjeżdżali na torfowisko. Wylewali hektolitry wody, a gdy wracali do remizy, pożar zaczynał się od nowa. - Kilka dni temu byliśmy zobaczyć te tereny. Ewidentnie są to podpalenia, jednak nie mamy sprawcy - mówi Tomasz Górniak, rzecznik straży pożarnej w Strzelcach Kraj. Tłumaczy on, że samochody gaśnicze na tych terenach się zakopują. Dlatego wyjścia są dwa. - Należy wprowadzić tam ciężki sprzęt i przeorać ziemię na głębokość 50 cm lub uformować pas ziemi na szerokość 2-3 m, który zatrzyma rozprzestrzeniający się ogień - mówi strażak.
Niestety, wprowadzenie ciężkiego sprzętu jest bardzo kosztowne. Gmina i straż zwróciła się więc o pomoc do Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa (do niej należy ziemia, a D. Wachnowska ją dzierżawi). ,,GL’’ dowiedziała się, że za kilka dni agencji podejmie decyzję, czy pomóc mieszkańcom.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?