Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie tylko oni się cisną na trzydziestu metrach

Dorota Nyk 76 835 81 11 [email protected]
Janina Siadkowska razem z córką Małgorzatą Choroszczak oraz zięciem i synami cisną się w małym mieszkanku. I będzie tak jeszcze przez kilka lat.
Janina Siadkowska razem z córką Małgorzatą Choroszczak oraz zięciem i synami cisną się w małym mieszkanku. I będzie tak jeszcze przez kilka lat. fot. Dorota Nyk
W szóstkę cisną się na trzydziestu metrach kwadratowych, ale na mieszkanie socjalne lub komunalne nie mają szans. Takich jak oni są w Głogowie setki.

Janina Siadkowska, głowa rodziny, oprowadza po domostwie. W malutkim mieszkaniu w bloku na os. Kopernik. Dwa pokoje, w tym jeden mały, z przepierzeniem. Kuchnia i łazienka z ubikacją. Mieszkają tu w szóstkę. Ona i trzech dorosłych synów. Do tego córka, która w tym roku wyszła za mąż i mąż się do niej sprowadził. Najstarszy syn jest zaręczony, wkrótce chce brać ślub. I też nie będzie miał gdzie zamieszkać z młodą żoną.

Sytuacja materialna też nie jest najlepsza. Pani Janina żyje z renty rodzinnej, taką samą rentę dostaje uczący się najmłodszy syn. Spośród starszych: jeden syn nie pracuje, drugi uczy się zaocznie i niedawno stracił pracę, ale ma coś nowego na oku. Córka ma grupę inwalidzką, ale bez renty, i nie może znaleźć pracy. Jej mąż jest chory, to także rencista.

Rodzina miała nadzieję, że chociaż córce - Małgorzacie Choroszczak, będzie się należało mieszkanie komunalne i socjalne. Ale jednak nie.

- Trzy lata temu złożyłam wniosek o takie mieszkanie w urzędzie miasta - opowiada. - Komisja w urzędu była u nas w maju tego roku. Panie z komisji przyznały, co prawda, że u nas jest bardzo ciasno, ale ostateczna odpowiedź była odmowna. Napisali, że mieszkanie mi się nie należy, bo mamy za duży metraż - przypada "aż" ok. pięć metrów na osobę.

Pani Janina w pokoju mieszka ze średnim synem. Dwaj pozostali mieszkają w drugim pokoju, który przedzielony jest ścianką na pół. Za tą ścianką mieszka siostra z mężem, w klitce dwa metry na dwa dwadzieścia. Mieści się tu tylko wersalka, mały stolik, komoda i szafka. Bracia obok mają trochę więcej miejsca, ale jak obaj rozłożą spania, to przez ich pokój nikt już nie może przejść - na przykład nocą, do ubikacji. Poza tym wszystko słychać, nie ma żadnej intymności i spokoju. Ale komisja obliczyła, że i tak przypada ponad pięć metrów kwadratowych na osobę i Małgorzacie mieszkanie nie przysługuje.

- Jak była komisja, to mąż córki nie był jeszcze u nas zameldowany. Teraz już jest. Ale mówią nam w urzędzie, że córka znów kilka lat będzie musiała czekać w kolejce - denerwuje się Janina Siadkowska. - Denerwuję się, bo teraz znów trzy, cztery lata wspólnego mieszkania. Może nas być nawet jeszcze więcej.

Małgorzata od dziecka jest chora na zespól złego wchłaniania, czyli celiakię. Choroba jej nie przeszła, nadal musi być na diecie bezglutenowej, a to kosztuje. Ale jakieś trzy lata temu straciła rentę, którą dostawała od wielu lat. - Lekarz powiedział, że jestem za młoda na rentę i może ją dostanę dopiero, jak będę po trzydziestce - mówi dziewczyna. - Odwoływałam się, ale bez skutku.

Jej mąż też jest chory i nie może pracować. Jest rencistą pierwszej grupy. Cały czas ktoś się nim powinien opiekować. - Nie stać nas, żeby wynająć mieszkanie albo wziąć kredyt - mówi Małgorzata.

- A ja jestem od lat chora na serce - rozpacza pani Janina. - Mam stymulator serca już od trzydziestu lat. Teraz doszła jeszcze cukrzyca. Potrzebuję spokoju, ale go nie mam.

W ciągu ostatnich kilku lat w mieście przybyło około 500 nowych mieszkań komunalnych i socjalnych. Ale problem jest nadal - dla takich rodzin jak Siadkowscy nie ma mieszkań.

- Trzy lata czekania to krótko - mówi rzecznik prezydenta Krzysztof Sadowski. - Są tacy, którzy po kilkanaście lat czekają na mieszkanie. Niektórzy mieszkają na dwóch, trzech metrach kwadratowych - i to takim się od miasta mieszkanie należy. Niestety, przepisy i normy są bardzo wyśrubowane i niskie.

Sadowski zapewnia, że w takiej trudnej sytuacji jak ta rodzina, są setki innych rodzin. Obecnie w kolejce na mieszkanie czeka około 300 osób. A dodatkowo miasto ma około 150 nakazów sądowych o eksmisji do lokali miejskich, np. osób, które nie płaciły czynszów w spółdzielni mieszkaniowej. Na dziś w Głogowie potrzeba więc kolejnych 450 mieszkań.

- Takich przypadków jak ten mogę podać kilkaset. Zapewniam, że ludzie mieszkają w tragicznych warunkach, znacznie gorszych niż ta rodzina - twierdzi Sadowski. - Jeśli ta pani złożyła kolejny wniosek, to komisja mieszkaniowa zajmie się nim w przyszłym roku.

- Choroby w rodzinie nie mają wpływu na jej decyzję - dodaje. - Liczą się tylko metraż i dochody. Mogę jedynie im doradzić, żeby zgłosili się ze swoją indywidualna sprawą do prezydenta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska