Przedstawiciele związku (Eigentümerbund Ost e.V) na czele którego stoi Lars Seidensticker, były polityk prawicowej Deutsche Volks Union, zorganizowali w piątek w Berlinie konferencję prasową, na którą zaprosili media z obu stron granicy (niemieckie nie dopisały, bo godzinę wcześniej do dymisji podał się prezydent Christian Wulff).
Przekonywali, że z pomocą znanych adwokatów i specjalistów wykażą luki w prawie międzynarodowym i wywalczą zwrot własności "zrabowanych po drugiej wojnie światowej przez Polskę i Czechy" prywatnym osobom. Pytani o konkrety stwierdzili, że o tych lukach nie mogą jeszcze mówić.
Liczą na poparcie Steinbach
Seidensticker zapowiedzieli też, że wiosną związek rozpocznie w Polsce kampanię informacyjną w sprawie roszczeń. Do rąk Polaków mają trafić miliony ulotek dotyczących " polskich zbrodni na niemieckich cywilach" i naruszenia prawa międzynarodowego przez Polaków.
Seidensticker jest przekonany, że Polacy nie wiedzą o tym, że wypędzenia są przestępstwem, a ci młodsi nie mogą sobie nawet wyobrazić, co w przeszłości robili ich rodzice.
W planach związek ma też publiczne manifestacje. Na pierwszy ogień mają pójść: Zgorzelec, Szczecin, Wrocław i Opole. Chce włączyć w tę akcję niemiecką mniejszość w Polsce. Seidensticker liczy na poparcie Eriki Steinbach. Przypomniał, że w 1991 roku głosowała w parlamencie przeciw uznaniu granicy na Odrze i Nysie, a kilka lat później stwierdziła, że "przy braku dyplomatycznej ochrony prawnej ze strony Rządu Federalnego wypędzonym pozostaje tylko droga prawna. Zainteresowani będą musieli rozważyć podjęcie kroków prawnych w celu realizacji swych roszczeń dotyczących odszkodowań z jednej strony przeciw państwom, które dokonały wypędzenia, i z drugiej strony również przeciw Republice Federalnej Niemiec".
Seidensticker poinformował media, że związek wystąpił już ze swoimi roszczeniami zarówno do kanclerz Niemiec Angeli Merckel jak i rządu, ale na razie reakcji nie ma.
Kult winy?
Gdy kilka dni temu o planach związku napisała frankfurcka gazeta Maerkische Oderzeitung na jej internetowym forum rozgorzała dyskusja.
Byli tacy, którzy przyznali mu rację. - Popieram roszczenia tego stowarzyszenia - stwierdził Hans. Też jest zdania, że o majątki Niemców po wojnie powinno upomnieć się państwo. Internauci pisali też o tym, że na całym świecie Niemcy są zawsze postrzegani jako sprawcy, a nie ofiary i panuje kult winy, który jest pielęgnowany. - Tak jak i wcześniej i dziś w Unii Europejskiej uznaje się, że Niemcy powinni płacić i pomagać innym krajom, ale nikt nigdy im za to nie dziękuje - stwierdził Paul.
- Osoby, które w ten sposób się wypowiadają są w mniejszości - skomentował to autor artykułu Dietrich Schroeder. - Znam osobiście wiele osób, w domach których mieszkają dziś Polacy. Odwiedzają się, czasami przyjaźnią i do głowy tym Niemcom by nie przyszło, żeby upominać się o zwrot tych domów - mówi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?