Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nieoczekiwany horror "Orłów"(zdjęcia)

Janusz Dobrzyński 0 95 722 69 37 [email protected]
Michał Lach rozbija blok Pawła Szabelskiego i Bartłomieja Podgórskiego. Między nimi libero Orła Krystian Pachliński.
Michał Lach rozbija blok Pawła Szabelskiego i Bartłomieja Podgórskiego. Między nimi libero Orła Krystian Pachliński. fot. Kazimierz Ligocki
- Przez cały tydzień sprowadzałem wszystkich z obłoków na ziemię, bo wiedziałem, że to na pewno nie będzie spacerek! - mówi trener międzyrzeczan Andrzej Stanulewicz.

[galeria_glowna]

MOW ORZEŁ AZS AWF MIĘDZYRZECZ - AZS PWSZ NYSA 3:2 (25:18, 19:25, 25:18, 20:25, 18:16)

MOW ORZEŁ AZS AWF MIĘDZYRZECZ - AZS PWSZ NYSA 3:2 (25:18, 19:25, 25:18, 20:25, 18:16)

MOW ORZEŁ AZS AWF: Fijałek, Kordysz, Hunek, Hajbowicz, M. Lach, P. Lach i Pachliński (libero) oraz Jarząbski i Wesołowski.
AZS PWSZ: Nieboj, Migdalski, Szabelski, Podgórski, Żuk Kowalczyk i Ratajczak (libero) oraz Górski, Szlubowski i Kocoń.
Sędziowali: Ryszard Zarucki, Andrzej Kileński (obaj z Olsztyna). Widzów 450.

Mało kto sądził, że rywal z Nysy może zagrozić będącemu na fali zespołowi "Orłów". Pierwszy set to potwierdzał, bo tylko do stanu 10:9 przyjezdni stawiali opór. Wystarczyło kilka dynamicznych ataków Macieja Kordysza, Michała Lacha i Krzysztofa Hajbowicza, by set szybko dobiegł końca.

Druga odsłona zaczęła się podobnie, bo Orzeł prowadził 3:0, a następnie 6:3. Wówczas jednak w jego szeregi wkradł się chaos, co natychmiast wykorzystali rywale, prowadząc: 14:11, 20:16 i 23:18. Trener Orła próbował roszad w składzie, ale bez efektu.

W kolejnej partii znów rządzili miejscowi, ale w czwartej powróciły koszmary z drugiej odsłony. Banalne błędy sprawiły, że rywale szybko odjechali naszym na 6:1, a następnie 16:9. Pomimo kilku ataków Adriana Hunka i wejścia Wojciecha Wesołowskiego, ładu w poczynaniach "Orłów" wciąż nie było.
Także w tie breaku kibice przeżyli huśtawkę nastrojów. Najpierw prowadził Orzeł 1:0 i 2:1, następnie goście 3:2 i 6:5, a później znów miejscowi 7:6, 10:8 i 12:9. Gdy wydawało się, że jest już pozamiatane, Orzeł przegrał kilka kolejnych akcji i było 14:13 dla rywali...

Przy pierwszym meczbolu uratował naszych M. Lach, ale przy wyniku 15:14 to oni nie wykorzystali szansy. Szala zwycięstwa przechyliła się znów na stronę AZS PWSZ, lecz tym razem w roli ratownika wystąpił Przemysław Lach, który świetnymi akcjami przy siatce zatrzymał przeciwników. A decydujący o zwycięstwie punkt zdobył Orzeł po błędzie zestresowanych rywali.

- Nie ukrywam, że jechaliśmy do Międzyrzecza po zwycięstwo, bo chłopcy uwierzyli wreszcie, że mogą zwyciężać, a nie tylko trenować i przegrywać - przyznał trener AZS-u PWSZ-u Janusz Bułkowski. - Mieliśmy piłkę meczową w górze, lecz nie wykorzystaliśmy tej szansy.

- Zaskoczyła nas trochę zagrywka rywali z dalszej części hali, trudna do odbioru - przyznał Stanulewicz. - Nie wiem jednak, skąd wzięła się pewność, że wygramy łatwo z Nysą, bo przecież rywale zwyciężyli ostatnio w dobrym stylu z silnym zespołem z Jaworzna. Przez cały tydzień sprowadzałem wszystkich z obłoków na ziemię, bo wiedziałem, że to na pewno nie będzie spacerek!

Powiedzieli po meczu

ADRIAN HUNEK, atakujący Orła

- Sądziliśmy, że we własnej hali wygramy łatwo. Po serii czterech zwycięstw przyszedł jednak słabszy nasz mecz, stąd aż pięć setów i takie emocje. Cieszę się, że w końcówce dopisało nam szczęście, gdy rywale mieli dwa meczbole. Udało nam się wyjść z tej opresji i przechylić szalę na swoją stronę. Następny mecz gramy znów u siebie, z drużyną z Wrocławia, więc mam nadzieję, że zwyciężymy po raz szósty z rzędu. Mamy bowiem nauczkę, że nie można lekceważyć żadnego przeciwnika.

KRZYSZTOF NOWAK, szef klubu kibica Orła

- Przyznam, że i my się pomyliliśmy, bo sądziliśmy, że Nysa będzie dla nas łatwym rywalem. Jesteśmy nieco zawiedzeni, że nie udało się wygrać w trzech setach, ale przecież liczy się każde zwycięstwo, bo daje cenne punkty do ligowej tabeli. W tie breaku było już źle, lecz my nigdy nie tracimy nadziei i w każdym meczu jesteśmy ze swoim zespołem do końca. Trener Stanulewicz wykonuje z chłopakami dobrą pracę, a owoce przyniosło też wzmocnienie w postaci braci Lachów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska