Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Normalni faceci

Andrzej Flugel
Nie wiem jak wy, ale ja od Wielkanocy wolę Boże Narodzenie. Tam jest jakoś podniośle, bardziej uroczyście, stoi choinka i w telewizji leci ,,Kevin sam w domu".

Te święta jakoś przemykają niespostrzeżenie i chyłkiem. Zając to nie gwiazdor, prezenty też inne i tylko dla dzieci. Jedyny plus to wiosna i ciepełko na dworze.
Tradycyjnie zastanawiam się czemu u nas w sobotę oprócz futbolu nie grają żadne ligi. Tego nie potrafię zrozumieć. Przecież w Wielką Sobotę frekwencja w halach murowana, a każdy chłop chętne urwie się z wielkiego sprzątania na dwie godziny, na mecz.

Ten wariant stosują od lat futboliści, a żużlowcy w drugie święto odciągają od stołów tłumy ludzi. Czemu przedstawiciele innych dyscyplin nie potrafią? Chwaliłem piłkarzy. Jak się dowiedziałem w naszym regionie jednak zamarły wiejskie ligi. Nigdzie nie grała klasa B, a w Gorzowie nawet klasa A i okręgówka. Nie mam pojęcia czemu?

Znajomy działacz powiedział mi, że tak się dzieje na wniosek samych klubów, a ci co układają terminarz wypełniają tylko wolę zespołów. Tego też nie potrafię zrozumieć. Jaki dzień jest lepszy na rozegranie meczu od sobotniego popołudnia? Środa? Chyba nie...

Widzieliście mecz Barcelona - Bayern? To było coś pięknego i niepowtarzalnego, taka kwintesencja futbolu. Coś jak wspaniały koncert. Przecież niektóre zagrania można porównać do gitarowej suity, symfonii, wyciągniętej frazy śpiewaka operowego czy kapitalnie wykonanego monologu Hamleta. Kiedyś uważano sport za coś gorszego, nieporównywalnego do poezji i muzyki.

Czemu? To niczym się nie różni. Tu i tam kunszt, tu i tam precyzja, tu i tam talent. Dla mnie kiwka Leo Messiego z tego meczu jest tak wspaniała jak na przykład piosenka Johna Lennona, książka Jarosława Haszka, wiersz Bolesława Leśmiania, sztuka Sławomira Mrożka, czy film Romana Polańskiego.

Na szczęście dziś zainteresowanie sportem, kibicowanie, wiedza na temat kto gdzie komu strzelił i kto z kim gra nie jest niczym wstydliwym i już nie trzeba się z tym kryć. Mało tego, ludzie mający jeszcze dodatkowo sportową wiedzę są bogatsi wewnętrznie od tych dla nieodróżniających Legii od Realu. A tacy są - niestety - między nami. Kobiecie brak zainteresowania sportem można wybaczyć, choć to bardzo smutne, ale facetowi? Nigdy! Mam takiego znajomego, który zawsze na drugi dzień po ważnych meczach, o których mówi cały kraj, pyta: a kto z kim grał?

To straszne! Czy taki człowiek nie powinien być poddany jakimś działaniom terapeutycznym, reedukacji, a w przypadkach szczególnie opornych, przymusowemu wysyłaniu na stadiony? Chyba tak.

Ale to przecież jasne, że tak zwani normalni faceci, a jest nas jeszcze na całe szczęście większość, zaczynają lekturę gazet od ostatniej strony. Jeśli czytają w necie, to internetowy przegląd wydarzeń stadionów, bramek i rekordów, potem reszta. Podobnie lekturę tygodników. Najpierw sport, potem kraj, świat, polityka, kultura, a ci którzy jeszcze dodatkowo chcą się katować sięgają po ekonomię, banki, giełdę i kursy walut.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska