Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

O! Holenderka na deptaku

Anna Słoniowska, 68 324 88 45, [email protected]
- Współpraca samorządu, przedsiębiorców i właścicieli kamienic - tak zdaniem Marlen Drauen można tchnąć życie w zielonogórski deptak.
- Współpraca samorządu, przedsiębiorców i właścicieli kamienic - tak zdaniem Marlen Drauen można tchnąć życie w zielonogórski deptak. Mariusz Kapała
- Macie przepiękną starówkę. Warto o nią powalczyć. Nam się udało, to i wam się powiedzie - mówiła wczoraj Marlen Drauen, menadżer deptaka w holenderskim Hellmond.

- Nasz deptak żyje. Zawsze coś się tam dzieje. Jak nie wystawa, to koncert. Tylko w samym centrum mamy trzy tysiące sklepów - opowiada Marlen Drauen, menadżer deptaka w holenderskim mieście Hellmond.

Nie zawsze tak było. Jeszcze niedawno na starówce w Hellmond wiało nudą. Wszystko zmieniło się, kiedy deptak dostał swojego menadżera. Władze Zielonej Góry postanowiły skorzystać z doświadczenia sąsiadów i zaprosiły menadżera do nas. Wczoraj Drauen spacerowała po deptaku i zbierała pomysły na jego ożywienie.

- Od razu widać, że wasza starówka dzieli się na dwie części: ścisłe centrum i jego obrzeża. Przed chwilą spacerowaliśmy obok pomnika Bachusa. Tam każdy szczegół był przemyślany. Odeszliśmy trochę dalej i mamy całkiem inny krajobraz. Taki niezagospodarowany teren, to u nas coś nie do pomyślenia - pokazuje nam trawnik naprzeciwko posterunku policji.

No tak. Łatwo ożywić centrum, kiedy nie ma się na głowie ciszy nocnej. Gorzej, kiedy o 22.00 trzeba kończyć wszystkie koncerty i zamykać ogródki. Holendrzy poradzili sobie również z tym. Podzielili deptak na dwie części. W ten sposób na starówce jest miejsce na spokojne wypicie kawy, ale znalazła się też przestrzeń na głośne, masowe imprezy. Co stoi na przeszkodzie, żeby u nas wprowadzić podobne zwyczaje?

- Na pewno bardzo pomógłby nam własny menadżer - odpowiada Mariusz Woźniak, prezes stowarzyszenia Nasz Deptak. - Potrzebny jest ktoś do koordynowania i kreowania wydarzeń w centrum miasta, ktoś, kto przyciągnąłby tu ludzi. Bo wiadomo: jak już ludzie przyjdą, to trochę zostaną, posiedzą, wypiją herbatę, zrobią zakupy. Wszyscy na tym skorzystamy. Przyda się każdy rodzaj wsparcia, również ten finansowy.

Właśnie dlatego ok. 30 osób ze stowarzyszenia postanowiło się opodatkować, o czym pisaliśmy wczoraj. Zapłacili już 100 zł wpisowego. Cała suma zostanie przeznaczona na ożywienie starówki.
W Holandii nad wydarzeniami w centrum czuwa również miasto. Każdy kupiec płaci podatek od powierzchni reklamowej. - A w Hellmond nie ma sklepu, który nie miałaby, choć jednej, małej reklamy - zauważa Jan Hendriks z urzędu miasta.

Pieniądze płyną do samorządu, a miasto przekazuje je stowarzyszeniu na rzecz rozwoju deptaka. Oprócz tego regularnie dotuje stowarzyszenie ze swojego budżetu.
- Co pan na to? - pytamy prezydenta Janusza Kubickiego, który z zainteresowaniem słuchał słów Hendriksa.

- Wszystkich pomysłów nie da się przenieść na nasze podwórko, ale nie mówię nie. Podatek od reklamy jest możliwy do zrealizowania. Potrzebny jest nam koordynator takich działań - twierdzi prezydent. - Niech to będzie nawet jednoosobowa armia, ale i tak bardzo ułatwi wszystkim życie. Wielu osobom odechciewa się działać, kiedy zderzają się z tymi wszystkimi urzędniczymi procedurami. Ostatnio była u nas właścicielka restauracji. Chciała załatwić pozwolenie na imprezę. Chciała rozmawiać z osobom odpowiedzialną za takie sprawy, a my nie byliśmy w stanie wskazać jej jednej, konkretnej osoby.

O restauratorce pisaliśmy w ostatnim ,,Tygodniku Zielonogórskim", na łamach którego prowadzimy akcję: Jak uratować deptak.

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska