Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Od czwartku Falubaz Zielona Góra ma trzech nowych zawodników

Marcin Łada 68 324 88 14 [email protected]
Łukasz Sówka (w czerwonym kasku) wyprzedza kolegów ze szkółki Falubazu Adama Strzelca (biały) i Adriana Wojewodę (żółty) nie tylko na torze, ale także w warsztacie
Łukasz Sówka (w czerwonym kasku) wyprzedza kolegów ze szkółki Falubazu Adama Strzelca (biały) i Adriana Wojewodę (żółty) nie tylko na torze, ale także w warsztacie fot. Tomasz Gawałkiewicz / ZAFF
Wszyscy wyszli spod ręki legendarnego Andrzeja Huszczy, który z powodzeniem prowadzi zielonogórską szkółkę. Kilku innych z niezłym skutkiem ściga się od dłuższego czasu.

Zobacz też: Falubaz Zielona Góra: Nasza paka na półfinał

Ostatni egzamin na licencję w Zielonej Górze nie różnił się od tych, prze które przechodził sam Huszcza czy inni wybitni zawodnicy. Jazda na czas, w czwórkę, a później teoria. Sito eliminacji z pozytywnym rezultatem przebrnęli Krystian Krzywiecki, Remigiusz Perzyński i Maksymilian Ristok. Pierwsze dni września będą teraz pamiętali nie jako początek, ale koniec szkoły... tej żużlowej, od legendarnego "Tomka".

- Pokonali sporą liczbę okrążeń, uzyskiwali odpowiednie czasy i uznałem, że nadają się do licencji. Trzech zadało, a ten czwarty, który oblał, jeździł najkrócej i dostał szansę jakby awansem. Nic się nie stało. Zda w przyszłym roku - wyjaśnił pan Andrzej. - Mam więcej adeptów, ale muszą potrenować, a przy tym są zbyt młodzi. Trzeba mieć skończone 15 lat.

Jak znaleźć uznanie w oczach mistrza i dostać upragnione żużlowe prawo jazdy? - Muszą się wykazać pewnością, obyciem z motocyklem. Powiedziałem kiedyś, że prawie każdego nauczę jazdy, ale ścigania się tylko niektórych - ocenił Huszcza. - Później wszystko zależy od niego. Czy będzie gotowy psychicznie. Niektórzy skończą przygodę z żużlem już na pierwszym etapie, a inni będą się rozwijali. Wiele zależy od sytuacji finansowej, klubowej. Jedni trafią, a inni nie. Oby na dziesięciu adeptów, którzy zdają, został nam później jeden naprawdę dobry zawodnik, a będzie dobrze.

Już podczas próbnych jazd między biegami, bo tak szkoli się narybek, uwagę widzów zwrócił Perzyński. Ochraniacz na szyi, kostium, ale także styl jazdy zdradzał, że kandydat na "Falubaza" ścigał się wcześniej na torach motocrossowych. - Tak, tak - potwierdził Huszcza. - To widać. Ma obycie i swobodnie czuje się na motocyklu. Reszta przeszła klasyczną drogę i pierwsze kroki stawiała na żużlu. Potrzebują dużo jazdy, szczególnie na innych torach. W wakacje, kiedy mieli wolne było łatwiej zorganizować im wyjazd, a teraz zaczęła się szkoła i mamy ograniczone możliwości.

Trójka nowych będzie teraz "naciskała" starszych stażem kolegów: Adama Strzelca, Adriana Wojewodę i Kacpra Rogowskiego. Zrezygnował Daniel Paluszkiewicz.

- Wyraźne postępy robią Strzelec i Rogowski. Z kolei Wojewoda jest bardzo ambitny, ale nie może opanować startów. Bez tego nie podoła. Trenuje, ma chęci i to jest najważniejsze. Jeśli przyjdzie ten dobry czas na starty, będzie jeździł - powiedział Huszcza.

Marzeniem i celem wszystkich wymienionych powyżej jest debiut, a później występy w ekstralidze. Na razie to zbyt wysoka półka. Szansę dostał tylko Łukasz Sówka. Też młody, ale wywodzący się ze szkółki w Ostrowie Wlkp. Czy miejscowi mogą zagrozić jego pozycji?

- On też jest młody. Ma talent i zaplecze. Dwóch naszych ma jeden motor, a on jest jeden i ma dwa motory. To jest zasadnicza różnica, której nie da się w żużlu przeskoczyć - ocenił "Tomek" i dodał, że bez sprzętu i popularnej ostatnio "logistyki" nie ma mowy o wielkiej karierze. O maszyny juniorów Falubazu niezmiennie dba klubowy majster Andrzej Jarząbek. Żeby poskładać wszystko do kupy, jak z uśmiechem wtrącił Huszcza: - Pracuje czasem 30 godzin na dobę.

Nasz mistrz przyznał, że ze szkoleniem nie jest tak tragicznie, jak niektórym się wydaje. Wciąż działają ośrodki w Gorzowie, Lesznie czy Toruniu. On sam też nie narzeka na brak chętnych. W Falubazie to właśnie do "Tomka" należy przykry obowiązek selekcji, by w przyszłości ilość szkolonych przechodziła w jakość.

- Namawiam wszystkich, by w miarę możliwości trenowali na minitorach. Wystarczy popatrzeć na Bartka Zmarzlika, który miał go niemal koło domu. Podczas finału MDMP pokazał co to znaczy opanowanie motocykla. Ale jeździ od najmłodszych lat - przyznał Huszcza. - My mamy tor dla amatorów w Książu Śląskim. Tam można się doskonalić.

Pan Andrzej przyznał, że w Zielonej Górze jest wciąż zaplecze i możemy spokojnie zerkać w przyszłość, a czy sam wskoczy jeszcze na motor?

- Nawet nie chcę na ten temat rozmawiać - skwitował z uśmiechem. Było widać, że rwie się do tego, jak mocno uzależniony na widok ulubionej używki. Jeśli ktoś chce zobaczyć głód jazdy, to u pana Andrzeja występuje on w modelowej postaci.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska