Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Od likierów do luksusowej" to książka o tradycji [WIDEO]

Redakcja
Przemysław Karwowski, prezes Fundacji Gloria Monte Verde i wydawca Winiarza Zielonogórskiego
Przemysław Karwowski, prezes Fundacji Gloria Monte Verde i wydawca Winiarza Zielonogórskiego Michał Korn
- „Od likierów do luksusowej” to nie jest książka o alkoholu i jego spożywaniu. Zajmuję się w niej przede wszystkim tradycją - mówi Przemysław Karwowski.

Zwykle zajmuje się pan winem. Dlaczego sięgnął pan po mocniejsze trunki?
Zacznijmy od tego, że w tej książce nie zajmuję się trunkami, a tradycją. Do jednej z fachowych publikacji zostałem poproszony o zinwentaryzowanie powojennych wyrobów spirytusowych. Stąd w to wszystko została wplątana nasza zielonogórska wytwórnia. Musimy wiedzieć, że powstała ona na bazie dawnej wytwórni likierów i winiaków. To nie był przypadek, że w połowie XIX wieku w Winnym Grodzie powstaje taki zakład. W tym czasie tradycyjne rejony winiarskie zaatakowała mszyca korzeniowa niszcząc plantacje. Z rynku zniknęły francuskie koniaki i dzięki temu Zielone Góra miała swoje pięć minut w historii produkcji mocnych destylatów. Przybył tutaj z Królewca Albert Buchholz i zaangażował się w budowę potężnego jak na owe czasy zakładu, w którym powstawały mocne trunki w wyniku destylacji zarówno miejscowych win, jak i sprowadzanych z Francji.

Wino, piwo, koniaki... Dlaczego Zielona Góra stała się tak wyskokowym miastem
Pamiętajmy, że Środkowe Nadodrze było najdalej na wschód wysuniętym niemieckim regionem winiarskim. Oczywiście wino to liturgia, historia, ale trzeba też pamiętać, że długo nie było dobrej wody pitnej. I tak bogatsi mieszkańcy sięgali po wino, ubożsi po piwo, przynajmniej przy spożywaniu posiłków. Do tego ta XIX wieczna zaraza. Piaszczyste gleby naszych okolic larwom tej mszycy nie służyły, a odbudowa winnic na zachodzie Europy musiała potrwać. Czyli Zielona Góra miała 20, 30 lat, gdzie mogła wieść prym.

To też pozwalało optymalnie wykorzystać plon pracy winiarzy...
To dość naturalne, do dziś w krajach o większych tradycjach winiarskich są przewoźne aparaty destylacyjne, które pozwalają wykorzystywać owoce i winiarskie wytłoki. Zielonogórscy winiarze byli gospodarni. Ale też z czasem Włochy, Francja podniosły się z kryzysu, koleją docierały lepszej jakości wina i Zielona Góra została z nadmiarem lokalnego wina, które nie cieszyło się najlepszą opinią. Wina, które charakteryzowało się podwyższoną kwasowością, czyli wymarzonego do produkcji koniaków i szampanów.

Cały rozmowę znajdziesz w papierowym wydaniu Gazety Lubuskiej z 14 grudnia 2016.

Przeczytaj też:Gwiazdkowy Turniej Tańca: walc i paso doble w świątecznym klimacie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska