Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Od szarży w Vojens

SZYMON KOZICA [email protected] (68) 324 88 79
- Kocham każdą minutę mojej jazdy - mówi Tony Rickardsson, który dwa tygodnie temu zapewnił sobie szósty tytuł indywidualnego mistrza świata i wyrównał rekord legendarnego Ivana Maugera. A za rok będzie chciał go poprawić!

35-letni dziś Rickardsson jest dla mnie najwybitniejszą postacią w historii żużla. Zmieniały się zasady rozgrywania indywidualnych mistrzostw świata, a Szwed i tak był najlepszy. Zdobył złoty medal, gdy najlepszego zawodnika wyłaniano w jednodniowych zawodach. Stał na najwyższym stopniu podium po turniejach Grand Prix, które kończyły się finałami A, B, C i D. Triumfował, kiedy wprowadzono "eliminatory". Nie miał sobie równych i w bieżącym sezonie, przed którym po raz kolejny zmieniono formułę. Po tegorocznej Grand Prix we Wrocławiu Australijczycy Jason Crump i Leigh Adams rozwodzili się nad tym, dlaczego obecne zasady są lepsze od poprzednich. A dla Rickardssona nie miało to żadnego znaczenia. - Jeśli jesteś naprawdę dobry, odpowiada ci każdy sposób wyłaniania mistrza świata - powiedział po imprezie, w której wystartował w siedmiu biegach i wszystkie wygrał.

Od szarży w Vojens

Szwed zaczął kolekcjonować najważniejsze tytuły w 1994 r. w duńskim Vojens. Niejeden kibic pamięta zapewne ostatni wyścig tych zawodów. W barażowym biegu o pierwsze miejsce prowadził faworyt miejscowej publiczności Hans Nielsen, ale Rickardsson wciąż nękał go atakami. I dopiął swego. Wyprzedził rywala na ostatnim łuku!
Od następnego sezonu obowiązywały zasady Grand Prix. Na powtórzenie sukcesu z Vojens Tony musiał czekać trzy lata. Ale w końcu udowodnił, że jest wybitnym zawodnikiem i w ciągu pięciu sezonów wywalczył aż cztery tytuły indywidualnego mistrza świata. W 2002 r. kibice zaczęli więc spekulować, kiedy sięgnie po szóste złoto i wyrówna osiągnięcie Maugera (najlepszy w latach 1968-70, 72, 77, 79).
Wtedy jednak przyszedł kryzys (o ile tak można nazwać zajęcie trzeciej i drugiej lokaty). Z tytułów cieszyli się Duńczyk Nicki Pedersen i Crump. Wydawało się, że dominacja Rickardssona dobiegła końca. Tylko się wydawało, bo Szwed wrócił na tron w imponującym stylu. Jak burza szedł przez kolejne turnieje. Był pierwszy we Wrocławiu, drugi w Eskilstunie, znowu pierwszy w Krsko, Cardiff, Kopnehadze i Pradze, trzeci w Malilli. Przed Grand Prix Polski w Bydgoszczy do zapewnienia sobie szóstej korony brakowało mu tylko czterech punktów. Miał je już po dwóch startach.
- To nieprawda, że przywykłem do zdobywania tytułów mistrza świata. Na szósty triumf czekałem bardzo długo, bo aż dwa lata. Znów jestem bardzo wzruszony, chyba tak jak za pierwszym razem, 11 lat temu - powiedział po zawodach.

W domku na kółkach

Rickardsson na pewno ma smykałkę do sportu. I to nie tylko do żużla, bo zanim zaczął ścigać się na motocyklach, był w reprezentacji juniorów Szwecji w hokeju. Sam talent nie wystarczy jednak, żeby odnosić takie sukcesy. Tony jest wielki, bo potrafi perfekcyjnie zorganizować swój team. Najlepsi mechanicy i tunerzy, niezawodne silniki (każdemu nadał imię!) oraz... dom na kółkach, którym przez kilka sezonów jeździł na zawody w Europie.
To słynne "mieszkanie" urządził w 12-metrowym autobusie volvo. W trzypoziomowej kwaterze była sypialnia, kuchnia, łazienka, salon, warsztat motocyklowy. I sala telewizyjna. Koniecznie, bo Szwed (ponoć jako pierwszy) kazał nagrywać swe starty na wideo i po zawodach analizował, jakie błędy popełnił. To m.in. dlatego startował w 50 finałach turniejów Grand Prix, 44 razy stawał na podium, z czego 19 na najwyższym stopniu.

Za kierownicą porsche

Żużel jest jedną słabością Rickardssona, drugą są samochody (przed dwoma laty za przekroczenie dozwolonej prędkości stracił na kilka tygodni prawo jazdy). Tony startował już w kilku wyścigach, m.in. w Rajdzie Szwecji. Ostatnio uplasował się na szóstym miejscu w Pucharze Porsche Carrera w Szwecji (średnia prędkość - 130,6 km/godz.). Był to... element przygotowań do turnieju Grand Prix w Bydgoszczy.
- Lubię szybkość na motocyklu, a za kierownicą samochodu czuję się, jakbym odpoczywał i siedział z nogami na stole. Jazda w wyścigach ćwiczy koncentrację potrzebną później w żużlu - wytłumaczył i zapowiedział, że będzie regularnie występował także w rajdach.
Ale kibice speedway’a nie muszą się martwić, tak jak w 1999 r., kiedy Szwed powiedział, że czuje się wypalony i jazda na motocyklu nie sprawia mu już przyjemności. - W dniu, w którym znudzi mi się żużel i postanowię zakończyć karierę, od razu wam o tym powiem - obiecał Rickardsson. - Ale ten dzień nie wypada dziś ani jutro.
I z pewnością nie w przyszłym sezonie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska