Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

- Odwołano nam salę weselną na trzy miesiące przed ślubem - poskarżyła się nam gorzowianka

Krzysztof Korsak 95 722 57 72 [email protected]
Ślub miał być jedną z najpiękniejszych chwil w życiu Joanny i Macieja Gniteckich, ale kłopot z salą weselną naraził ich na stres. Inną salę znaleźli w ostatniej chwili.
Ślub miał być jedną z najpiękniejszych chwil w życiu Joanny i Macieja Gniteckich, ale kłopot z salą weselną naraził ich na stres. Inną salę znaleźli w ostatniej chwili. fot. Robert Pitak
- To koszmar! Na trzy miesiące przed ślubem Folwark Amalia odwołał nam salę - mówi Joanna Gnitecka z Gorzowa. Menadżerka folwarku tłumaczy, że para nie wpłaciła zaliczki.

Joanna Bielawska i Maciej Gnitecki - ona z Gorzowa, on z Sulęcina - zaręczyli się w 2008 r. Ślub planowali wziąć dwa lata później. To miała być najpiękniejsza chwila w ich życiu. Niestety... - Mieliśmy zarezerwowaną salę na 5 czerwca 2010 r. w Folwarku Amalia w Lubikówku. Jednak na trzy miesiące przed terminem dowiedzieliśmy się, że sali nam odmówiono. Byliśmy załamani, wylaliśmy wiele łez. Wszystko załatwione: orkiestra, fotograf, kamerzysta... Tylko sali brak - opisują dziś już państwo Gniteccy.

Pierwszy kontakt z folwarkiem nawiązali jeszcze w 2008 r. - Mieszkamy za granicą i nie bylibyśmy w stanie jeździć z każdym zapytaniem do Lubikówka. Umówiliśmy się z organizatorką, że wszystkie sprawy będziemy omawiać za pomocą maili - opisuje J. Gnitecka. Dodaje, że menadżerka folwarku przesłała im maila zatwierdzającego termin wesela na 5 czerwca (sprawdziliśmy: 12 lutego 2009 r. dostali wiadomość na skrzynkę internetową: "Termin 5.06.2010 jest dla Państwa zarezerwowany. Pozdrawiam Karolina Kulak.").

- Jedyną rzeczą, która nas zaniepokoiła, był brak maila z menu - wspomina. W styczniu 2010 r. pojechali do folwarku, żeby ustalić szczegóły. - Na ostatnim spotkaniu poprosiłam o umowę i numer konta, na którą moglibyśmy wpłacić zaliczkę. Pani Karolina powiedziała, że nie jest wymagana zaliczka, a całego rozliczenia dokonamy w poniedziałek po weselu - tłumaczą Gniteccy. Dwa tygodnie później dostali mail: "Ze względu na brak wpłaty zaliczki, zmuszeni jesteśmy do anulowania rezerwacji z 5 czerwca 2010 r. Pozdrawiam.". - Czytaliśmy to tysiąc razy i nie docierało to do nas to! - przeżywa kobieta.

Menadżerka folwarku Karolina Kułak tłumaczy, że państwo Gniteccy nie wpłacili wymaganej zaliczki. Taki zapis widnieje w menu folwarku: "Wstępna rezerwacja jest możliwa po wpłaceniu zadatku w kwocie 2000 zł - w przypadku rezygnacji zadatek nie zostaje zwrócony". - To jest dla nas zabezpieczenie, że ktoś się faktycznie zdecydował. Tak jest w każdej firmie - mówi menadżerka. Dodaje, że chciała się dogadać. - Ale ta pani zaczęła mi zarzucać, że sprzedałam ich termin, zaczęła mnie obrażać, oczerniła mnie na weselnym forum internetowym, ośmieszyła naszą firmę - wyjaśnia Kulak. Tłumaczy, że nic nie mówiła o braku konieczności płacenia zaliczki. - Mówiłam jedynie, że rozliczenie ma być po weselu - dodaje. Właściciel folwarku Marian Kulak podkreśla, że jego firma chce, żeby każdy klient był zadowolony, ale "niestety, takich sytuacji nie da się uniknąć".

Zapytaliśmy o opinię na ten temat Jana Kłysza, radcę prawnego z Gorzowa. - Gdyby sprawa trafiła do sądu, mógłby on przyjąć wersję małżeństwa. Ślub bierze się teoretycznie raz w życiu i wpłacenie zaliczki mogło nie być dla państwa młodych oczywiste. Za to po drugiej stronie mieli profesjonalistę, który zajmuje się organizacją wesel. Od takich firm wymaga się więcej - tłumaczy. Dodaje, że w podobnych sytuacjach warto podpisać umowę albo dokładnie ustalić wszystkie szczegóły, ale nie ustnie, tylko na papierze albo w mailu.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska