Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ojciec 2007 roku mieszka w Krzeszycach

Anna Rimke
Ojciec 2007 roku Jan Krawczyk z Krzeszyc z córką Eweliną i żoną Grażyną
Ojciec 2007 roku Jan Krawczyk z Krzeszyc z córką Eweliną i żoną Grażyną fot. Krzysztof Tomicz
Ojciec 2007 roku wybrany został spośród 3,7 tys. kandydatów.

- Ale afera! - śmieje się Jan Krawczyk. Nie spodziewał się, że może w czymś wygrać, bo córka nie powiedziała mu o plebiscycie. - Sama nie wiedziałam, że wypełniałam ankietę do plebiscytu - tłumaczy się Ewelina, córka Ojca 2007 roku.

Krawczykowie mieszkają w Krzeszycach. Żeby do nich dojechać, trzeba jeszcze przed wsią skręcić w polną drogę i przejechać kilkaset metrów. Mają czwórkę dzieci: 28-letnią Agnieszkę, 26-letniego Mariusza, 21-letniego Piotra i 16-letnią Ewelinę. I to właśnie Ewelina, uczennica III LO w Gorzowie, kilka miesięcy temu wypełniła zgłoszenie do plebiscytu. Wspomina, jak wychowawczyni wpadła do klasy, mówiąc, że jest ankieta i oni jako jedyni jeszcze jej nie wypełnili. Ewelina się zgłosiła. - Pisałam w pośpiechu. Szczerze mówiąc, myślałam, że to zwykła ankieta badawcza. Nie zdążyłam przeczytać drobnego druczku, że to zgłoszenie do plebiscytu na Ojca 2007 roku - śmieje się dziewczyna.

Dzieci traktuje równo

Kiedy kilka dni temu dostali telefon, że pan Jan został wybrany Ojcem 2007 roku, nie wiedzieli, o co chodzi. - A potem zrobiło się zamieszanie, telewizja, gazeta... - J. Krawczyk czuje się zmieszany całą sytuacją, ale i szczęśliwy z niespodzianki.

Jaki jest jako tata? - Konkretny i przyjacielski. Ale nie tak, żeby traktował mnie jak koleżankę - zastrzega Ewelina. Pani Grażyna, żona Ojca 2007 roku, dodaje, że zawsze miał czas dla dzieci. - Choć w lekcjach jednak ja im pomagałam - śmieje się kobieta. Ale na wywiadówki jeździli oboje.

Pan Jan pamięta doskonale, kiedy pierwszy raz został ojcem. - Tak długo czekałem na to dziecko, to jak zapomnieć... - zamyśla się. Pani Grażyna zaraz opowiada, jak pomagał przy niemowlaku. - Dłonie ma tak duże, że kładł sobie na nie dziecko i przenosił z łóżeczka do mycia albo do przewijania - kobieta rozkłada ręce, pokazując, jak to wyglądało. Potem pojawili się na świecie synowie i najmłodsza córka. - Teraz Ewelina to takie oczko w głowie, bo reszta już dorosła. Ale zawsze wszystkie dzieci traktuję równo i równo kocham - podkreśla pan Jan.

Uwielbia ciasto

DECYDUJĄ ANKIETY

W plebiscycie na Ojca 2007 drugie miejsce zajął Wiesław Sawicki ze Strzelec Krajeńskich, a trzecie Adam Greszer z Gorzowa. Organizatorami plebiscytu są duszpasterstwo młodzieży parafii św. Józefa w Gorzowie, Ośrodek Sportu i Rekreacji oraz Zespół Szkół nr 12. Zwycięzców organizatorzy wybierają na podstawie ankiet wypełnionych przez dzieci.

W domu Krawczyków nie było nigdy szczególnych zakazów ani nakazów. - Zawsze wiedzieliśmy, co nam wolno, a czego nie. Skąd? Tak... normalnie - mówi Ewelina. Nie pamięta, żeby tata podniósł na nią kiedykolwiek rękę. - Chyba że wtedy, gdy rozwaliliśmy hydrant - śmieje się tajemniczo. Kiedy miała kilka lat, razem ze starszym bratem Piotrkiem rozkręcili urządzenie. - Woda tryskała dookoła. Jak tato to zobaczył, to zerwał gałązkę i zaczął nas gonić. W biegu gałązka mu się połamała, uciekliśmy i tyle z tego było - śmieje się 16-latka.

Krawczykowie prowadzą gospodarstwo. - Zostałem na ojcowiźnie. Ale ciężko mieszkać na takim odludziu. Wszędzie trzeba dojeżdżać - wzdycha pan Jan. Wspomina, że dzieci do szkoły czy gdziekolwiek odwoził samochodem. - Bo autobus tu nie zajeżdżał i nie zajeżdża - mówi.

Ojciec roku uwielbia ciasto i... rosół z ziemniakami. Sam jednak nie piecze ani nie gotuje. - Raz ugotowałem zupę, nikomu nie smakowała, to po co? - śmieje się. Żona zaraz opowiada, jak to było. Przed laty, kiedy jeszcze kobiety schodziły się do nich do domu na darcie pierza, pan Jan wspaniałomyślnie przygotował im zupę, żeby nie siedziały tyle godzin głodne. - Do dziś wszystkie pamiętamy, jak paliła w gardło. Nie wiem, czego on tam dosypał - pani Grażyna zerka na męża. - To była zupa z torebki - wzrusza ramionami pan Jan.

I obala mit

2007 roku, wybrano właśnie J. Krawczyka? - Zwyczajna, codzienna miłość wobec dzieci. Autorytet, jakim dla nich jest, a przede wszystkim to, że miłość ojca do mamy jest widoczna - mówi Bogusław Barański, ksiądz z parafii św. Józefa w Gorzowie, pomysłodawca i współorganizator plebiscytu. To już druga edycja. W ubiegłym roku miał zasięg miejski, a w tym samoistnie rozrósł się na regionalny. - Wysłaliśmy ankiety do gorzowskich szkół, a w nich uczą się dzieci nie tylko z miasta - tłumaczy ksiądz Barański. W przyszłym roku organizatorzy planują przeprowadzić konkurs w całym województwie. - A później chcielibyśmy objąć nim cały kraj - dodaje duchowny.

Z opracowań Ośrodka Badań Opinii Publicznej z ubiegłego roku wynika, że tylko 44 proc. kobiet uważa, że ich partnerzy angażują się w wychowanie dzieci. Twierdzą też, że przeciętny polski ojciec spędza z dzieckiem tyle, ile zajmuje wypalenie papierosa. - Chcieliśmy pokazać, że są wartościowi ojcowie i obalić mit, że mężczyźni w ogóle nie zajmują się rodziną - tłumaczy ideę plebiscytu ksiądz Bogusław.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska