Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Operator z sulęcińskiego kina Znicz wspomina

Maciej Barden
- Dziś kino Znicz tylko czasami zaprasza na seanse - mówi Tadeusz Szmytkowski, były kinooperator
- Dziś kino Znicz tylko czasami zaprasza na seanse - mówi Tadeusz Szmytkowski, były kinooperator fot. Maciej Barden
- Dopóki nie pojawiło się video, kino było ulubionym miejscem spotkań sulęcinian - wspomina kinooperator Tadeusz Szmytkowski.

Ukończył kurs elektromechaników kinowych we Wrocławiu oraz zaoczne technikum urządzeń audiowizualnych w Zielonej Górze. Zdobył uprawnienia obsługi aparatów projekcyjnych. W 1975 r. został zatrudniony w sulęcińskim kinie Znicz na stanowisku pomocnika operatora, a potem operatora. Obsługiwał projektory, które działały podobnie jak spawarka elektryczna. Dlatego ze względów bezpieczeństwa, podczas każdej projekcji w kabinie było dwóch pracowników.

Bruce Lee i kino radzieckie

- Mimo automatycznego sterowania była obawa, że obraz na ekranie mógł być przejaskrawiony albo przyciemniony. Wtedy ręcznie ustawiałem ognisko spalania, żeby uzyskać dobrą jakość. Podczas jednej projekcji aparat spalał dwie elektrody. Później zastąpiły je lampy ksenonowe - wyjaśnia kinooperator.

Kino podlegało Okręgowemu Przedsiębiorstwu Rozpowszechniania Filmów w Szczecinie. Kierownikiem kina była Czesława Bienisiewicz. Filmy na projekcje dostarczane były pociągiem z Rzepina i odbierane przez pracownika kina Henryka Sienkiewicza. Największą oglądalnością cieszyły się westerny, filmy sensacyjne i wojenne. Młodzież wolała komedie i przygodowe. W niedzielne poranki dzieci mogły obejrzeć filmy rysunkowe i bajki. Na początku lat 80. rekord biły filmy z Bruce'm Lee.

Podczas Lubuskiego Lata Filmowego w Łagowie w kinie Znicz odbywały się "Sulęcińskie Spotkania Filmowe". W kinie pojawiali się wtedy znani aktorzy i reżyserzy. Z kolei podczas "Dni Filmu Radzieckiego" przez cały listopad prezentowane były filmy radzieckie. Bilety do kina masowo wykupywały szkoły i zakłady pracy w ramach funduszu socjalnego.

Seanse od czasu do czasu

- Na początku 1980 r. zaczął się remont domu kultury i kino na kilka lat zamieniło się w salę konferencyjną, a z chwilą pojawienia się na rynku odtwarzaczy video, Znicz zamarł. Na 285 foteli trzy czwarte były puste - wspomina T. Szmytkowski. Dziś Znicz zaprasza na seanse od czasu do czasu, choć ma swoich stałych bywalców.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska