W listopadzie 1976 roku zmarła moja ukochana babcia. Żal dotknął całą rodzinę, lecz ja straciłam przyjaciółkę i towarzyszkę zabaw.
Najbardziej uwidoczniło się to podczas kolacji wigilijnej, gdy miejsce, które dotąd zajmowała pozostało puste. Nie byłam w stanie wysiedzieć do końca. Nie cieszyły mnie nawet wspaniałe prezenty. Smutek przenikał całą moją wrażliwą duszyczkę.
Poszłam spać i w swojej dziecięcej naiwności poprosiłam Boga, aby pozwolił mi choć jeszcze raz porozmawiać z babcią, przytulić się do niej. Ze łzami zasnęłam. Do dziś nie wiem, czy był to tylko wytwór mojej wyobraźni, czy spotkanie z moją babcią naprawdę miało miejsce.
Dziecko w tym wieku żyje przecież na granicy dwóch światów, gdzie baśń miesza się z rzeczywistością. W każdym razie, po przebudzeniu się rankiem byłam radosna niczym skowronek.
Czułam się najszczęśliwszym dzieckiem pod słońcem. Gdy opowiedziałam o tym zdarzeniu rodzicom, przestraszyli się, że trauma wywołana śmiercią babci pomieszała mi w głowie.
Na szczęście wyrosłam z tych dziecięcych fantazji, ale nocna rozmowa, jaką przeprowadziłam z babcią 33 lata temu do dziś przywołuje nostalgiczny uśmiech na mojej twarzy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?