Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ostatni dzień Rafała Kurmańskiego (odc. 16)

Redakcja
Rafał Kurmański był jednym z największych talentów zielonogórskiego speedway'a
Rafał Kurmański był jednym z największych talentów zielonogórskiego speedway'a Tomasz Gawałkiewicz
W maju minie dziewięć lat od śmierci Rafała Kurmańskiego. Jednego z najzdolniejszych żużlowców młodego pokolenia, któremu wróżono wielką karierę. Stał dopiero na początku drogi, jeszcze wszystko było przed nim... Prezentujemy książkę Rafała Owczarka ,,I nie ma mnie" w której autor usiłuje odtworzyć ostatni dzień żużlowca i zrozumieć dlaczego tak się stało?

Przy amfiteatrze wybrali ławkę pod lasem. Tę, co zawsze, naprzeciw parkingu. Reklamówki z bronkami postawili obok. Wyjęli po puszce. Tssssssst! I pierwszy łyk. Solidny. Żeby ugasić pragnienie, ale też poczuć na wargach "musujące złoto". Rafał przez chwilę trzymał złocisty płyn w ustach, po czym powoli zaczął przełykać. Uwielbiał to delikatne szczypanie w gardle, nie drażniła go już nawet goryczka miarowo spływająca po migdałach. Westchnął, zamknął oczy, próbował się odprężyć. Poczuł się błogo, zastygł w tej rozkoszy.

Gdy wrócił do rzeczywistości, "Mrówa" z rozmarzeniem wpatrywał się w las. - Wydra, kiedy wreszcie wsiądziemy na rowerki i razem poszalejemy po wzgórzach? - zapytał.

- Nie wiem, stary. Jutro mam mecz z Lesznem, potem wyjazdy do Anglii, Szwecji, Słowenii... I jeszcze chrzciny u brata... W czerwcu to będzie po prostu masakra - Rafał to wiedział. I był na to przygotowany. Już od dawna starał się wyrwać choćby ze dwie godzinki, żeby wsiąść na rowerek i pośmigać po lasach. Z dala od wielkiego zgiełku, zawistnych ludzi i wszystkich problemów. Gdy wracał do domu - najczęściej późnym wieczorem - serce go bolało, jak patrzył na swojego gianta atx. Za każdym razem miał wrażenie, że rowerek aż się prosi, żeby go dosiąść i rozpędzić po leśnych bezdrożach.

Rafał uwielbiał zjazdy. Te z góry wilkanowskiej - jeden prowadził do Wilkanowa, drugi do Ochli. Albo ten od amfiteatru do Botanicznej, najeżony kamieniami. Tu dopiero trzeba było trzymać kierownicę, którą aż wyrywało z rąk, jak na dobrej kopie na żużlowym torze. Ale on kochał ryzyko. Gdy wjeżdżał w koleinę, a spod kół strzelały kamyki, był w swoim żywiole. Wtedy nie jechał, wtedy tańczył ze swoim rowerkiem, balansował po mistrzowsku i zawsze na krawędzi ryzyka. "Mrówa" z podziwem patrzył na sylwetkę przyjaciela. Rafał pędził pochylony, niby przyczajony, pośladki nieco ponad siodełkiem - stał na korbach, głowa troszeczkę uniesiona, środek ciężkości nieznacznie z tyłu, żeby za bardzo nie obciążać widelca, ręce i nogi lekko ugięte, żeby amortyzować nierówności, nie złapać gumy i płynnie pokonywać trasę. Tak, on nie jechał, on płynął.

Giant atx spisywał się wybornie. Nic dziwnego, przecież Rafał sam wybierał ten rowerek. Rama wykonana ze specjalnych stopów aluminium. Dobrze sprawdzonych, bo wcześniej przetestowanych w technologiach kosmicznych. Sztywna, wytrzymała i leciutka - trzy najważniejsze cechy. Giant atx to dobra linia. Rafał miał pewność, bo jeśli w tej wersji produkowano też rowerki teamowe, to nie mogło być inaczej. Przed sezonem wzmocnił koła, wymienił amortyzator na olejowy. Wybierał z trzech najbardziej znanych na rynku: marzocchi bomber, rock shox i manitou. Postawił na bardzo popularnego i chwalonego bombera. Nie zawiódł się. Zaczął też zaglądać na hopki na "jagodziance" i te w okolicach glinianek za cegielnią. Zastanawiał się, czy nie kupić jeszcze gianta typu down hill. Wtedy dopiero mógłby poszaleć!

- Kurczę, ale mnie wkręciłeś w te rowerki! Jak pojedziemy do ciebie na chatę, to wciągniemy sobie "Krankedów". Zobaczysz, że kiedyś też będziemy zjeżdżać tak zajebiście, jak oni. I też z takich zajebistych gór - obiecywał Rafał.
- No to zdrówko! - "Mrówa" uniósł swoją puszkę. Dopili i otworzyli po trzecim bronku.

Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska