Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oszukali nas i upokorzyli!

Aleksandra Gajewska-Ruc
Aleksandra Gajewska-Ruc
Co mają zrobić te kobiety, które są na macierzyńskim i nie dostają świadczenia?
Co mają zrobić te kobiety, które są na macierzyńskim i nie dostają świadczenia? Aleksandra Gajewska-Ruc
Skwierzyna. Posypały się kolejne wypowiedzenia. Zaległych pieniędzy nie widać...

Od dnia, w którym pracę w skwierzyńskich „kabelkach” nagle straciło kilkadziesiąt osób, minął już niemal miesiąc. Z dnia na dzień, liczba osób wyrzuconych na bruk jest co raz większa.

- Kto tylko wraca ze zwolnienia, zaraz dostaje wypowiedzenie. Na moje oko to będzie już ze 120 osób. A kilkadziesiąt jeszcze nie wróciło z chorobowych - mówi z rozgoryczeniem Danuta Żeno.

Kolejną grupą poszkodowanych są kobiety w ciąży i na urlopach macierzyńskich. Wypowiedzeń nie dostały, ale nie dostają też pieniędzy. - Zostały bez środków do życia. Jedna z koleżanek na dniach urodzi bliźniaki, w domu ma jeszcze jedno dziecko, co ma zrobić, jak przeżyć? Gdzie szukać pomocy? - mówi pani Danuta.

Choć spora część zwolnionych ma już inną pracę, wciąż czekają na zaległe wypłaty za lipiec. - Wypłat nie dostaliśmy i pewnie szybko nie dostaniemy. Jakoś sobie radzimy. Część znalazła coś na miejscu, część dojeżdża do pracy do Gorzowa, Międzyrzecza, Świebodzina - mówi pani Danuta.

Od pieniędzy właśnie zwolnienia w skwierzyńskiej firmie się zaczęły. Gdy kobiety upomniały się o zaległe wypłaty, zamiast przelewów dostały... papierki, czyli wypowiedzenia wręczane pracownikom na odchodne. - To zwykły papier, bo dokument to żaden - mówiły zdenerwowane pracownice zgromadzone pod firmą.

Według pisma, rozwiązanie umowy o pracę następuje bez okresu wypowiedzenia, a przyczyną jest likwidacja stanowisk pracy. - To bzdura. W naszych umowach mieliśmy trzymiesięczne okresy wypowiedzenia. Poza tym umowy o pracę, zawarte zostały z inną firmą, niż ta, która podpisała się pod tymi wypowiedzeniami. Co z zaległymi urlopami i okresami ochronnymi? Nikt ich nie uwzględnił - oburzała się Anna Mielcarek i jej koleżanki.

Bezwartościowe są również świadectwa pracy, które otrzymały kobiety. Nie ma w nich nawet paragrafu, w oparciu o który zostały zwolnione. Co na to wszystko inspekcja pracy? - Podczas kontroli okazało się, że pracodawca ma siedzibę w Wieluniu, dlatego musimy sprawę przekazać Okręgowemu Inspektoratowi Pracy w Łodzi. Postaramy się, by nadano priorytetowy tryb działaniom - mówił nam niedawno kierownik gorzowskiego oddziału Ireneusz Pawlik.

Jak dowiedzieliśmy się w OIP w Łodzi, na podjęcie działań inspektorzy mają 30 dni. - Na chwilę obecną w firmie nie są prowadzone czynności kontrolne - tyle powiedział nam Kamil Kałużny.

Zwolnione kobiety złożyły już pozew w sądzie. Liczą też na to, że kontrola z Inspekcji Pracy wyjaśni jaki jest związek pomiędzy nieźle prosperującym świebodzińskim przedsiębiorstwem, które ich zatrudniło, a firmą z Wielunia, która miała odkupić „kabelki” razem z pracownikami, a niedługo potem wyrzucić wszystkich na bruk i nie wypłacić zaległych wypłat. I czy ten sam NIP, regon i KRS, a nawet dane kontaktowe, które łatwo znaleźć w sieci to przypadek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska