- Nie jest, nie jest. Ja pani powiem, co to w takim razie jest - jawne naciąganie. Szukanie naiwnych nawet - złości się pani Maria, wdowa od października. To właśnie w tym miesiącu, w pochmurny, ale ciepły dzień, straciła męża. Wyszedł do pracy i już nie wrócił. W pokoju zostały jego rzeczy, kapcie, na szafce w kuchni kubek po kawie. Umarł w wyniku wypadku przy pracy. Tak orzekł ZUS, behapowiec, nawet rzecznik ubezpieczonych. Ale PZU twierdzi, że to, co tamci wypadkiem nazwali, wcale nim nie było.
O tragedii rodziny, który od pół roku musi szarpać się i przerzucać pismami z ubezpieczycielem przeczytasz w sobotnio-niedzielnym, papierowym wydaniu "Gazety Lubuskiej"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?