- Chodzą słuchy, że zamierzasz osiąść nad Wartą na stałe. Podjąłeś już decyzję o rozstaniu się z piękną Słowenią? - Na razie zamieszkam tutaj na rok. Nie wykluczam, że zostanę dłużej, bo Gorzów ma bardzo korzystne położenie. Blisko stąd do Berlina, skąd mogę bezproblemowo latać do Szwecji i Włoch. Tam również mam ligowe obowiązki. Po rozwodzie chcę też jak najczęściej odwiedzać w Słowenii mojego trzyletniego synka Marka.
- Od czterech lat jeździsz z węgierską licencją. Dlaczego nie ze słoweńską? - Bo pojawiły się istotne różnice zdań między mną, a słoweńską federacją. Utrudniała mi występy w Grand Prix, wymuszała na mnie starty w lidze słoweńskiej kosztem polskiej. Jedynym wyjściem była zmiana.
- Słowenia ma bardzo rozwinięty sport wyczynowy. Jakie miejsce zajmuje w nim żużel? - Jest mało popularny. Obecnie mamy tylko siedmiu zawodników i trzy tory: w Krsko, Lublanie oraz Lendavie. Przeciętny słoweński kibic raczej nie wie, kim jest Matej Ferjan i jaką dyscyplinę uprawia. A gdyby się dowiedział, że speedway, to raczej myślałby o motocrossie. Nawet gdybym został mistrzem świata, niewiele osób by się tym przejęło.
- Gorzowscy kibice wiążą z tobą bardzo duże nadzieje. Widzą cię nawet w roli lidera drużyny... - Chciałbym być najlepszy, ale w zespole jest przecież wielu znakomitych zawodników. Moim celem minimum jest zdobywanie w każdym meczu dziesięciu punktów. Choć z drugiej strony z ,,dychy'' nigdy nie będę zadowolony. Najważniejsze, by wygrywała drużyna i wróciła do ekstraligi.
- Na torze przy ul. Śląskiej zawsze szło ci bardzo dobrze. W ubiegłym roku zdobyłeś tu najpierw 11 oczek i dwa bonusy, a potem 18 punktów. Skąd tak świetna dyspozycja? - Odpowiada mi i nawierzchnia, i geometria tego obiektu. Od trzech lat, gdy przesiadłem się z jawy na GM-y, nie narzekam też na jakość mojego sprzętu. W trakcie ostatniego meczu w Gorzowie musiałem skorzystać z rezerwowego motocykla, a i tak zdobyłem na nim duży komplet.
- Chciałbyś jeszcze raz spróbować swoich sił w Grand Prix? - Zdecydowanie tak. Gdy startowałem w tym cyklu w latach 2001 i 2002, rywalizacja toczyła się systemem pucharowym z udziałem 24 zawodników. Teraz jeździ tylko 16 i każdy ma zagwarantowane pięć startów. Grand Prix to moje marzenie, sportowy cel, do którego bezustannie dążę. Jak człowiek ma duszę sportowca, to zawsze będzie spoglądał w stronę wierzchołka.
- Dziękuję.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?