Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Paweł Kikowski: Nikt z nas nie dopuszcza myśli o spadku

Maciej Noskowicz
Maciej Noskowicz
fot. Mariusz Kapała
fot. Mariusz Kapała
- To jeden z najbardziej oryginalnych sezonów, jakich doświadczyłem w swojej karierze – mówi Paweł Kikowski - kapitan drużyny Enei Stelmetu Zastalu Zielona Góra.

Jest Pan doświadczonym koszykarzem, który z niejednego pieca chleb jadł. Czy przychodząc do Zastalu spodziewał się Pan, że w jednym sezonie doświadczy tylu roszad?

Na pewno jest ciekawie od początku sezonu. Wiedziałem jednak, że mogą się przydarzyć różne problemy. W seniorskiej koszykówce jestem od ponad dwudziestu lat i twierdzę, że to jeden z najbardziej oryginalnych sezonów, jakich doświadczyłem. Na niektóre sprawy spoglądałem ze spokojem, a na inne z szeroko otwartymi oczami. Myślałem, że niewiele mnie zaskoczy, ale okazuje się, że nie wszystkiego się można było spodziewać. Takie zmiany mają wpływ na zespół, więc czasami w szatni były duże nerwy, ale również i sporo śmiechu.

Zwolniono trenera Davida Dedka. Spodziewał się Pan tego?

Jeśli jesteśmy na dnie tabeli, więc pojawiały się takie myśli, że trener może odejść. W polskiej lidze takie sytuacje zdarzają się dość często. Nie ma co ukrywać, przegrywaliśmy. Była wymiana kilku zawodników, przyszła pora na wymianę trenera. Owszem, przecieki do nas dochodziły, bo nie da się tego nie słyszeć, Zielona Góra nie jest dużym miastem, a ludzie żyją tu basketem, więc ta zmiana „wisiała” w powietrze.

Sądzi Pan, że wypaliła się współpraca między trenerem a zespołem?

Na pewno cała ta sytuacja w Zielonej Górze nie była ciekawa, więc te napięcia były dość mocne. Czy się wypaliła? Trudno stwierdzić. Nie graliśmy na miarę oczekiwań, taka była decyzja i trzeba się jednak do niej dostosować.

Davida Dedka zastąpił Virginijus Sirvydis. Co nowy trener zmienił w stylu gry drużyny?

Jest dodatkowy zastrzyk energii i nowy bodziec. Trochę zmieniliśmy system obrony, pozmienialiśmy zagrywki. Obrony nie da się nauczyć w tydzień, ale na pewno gramy trochę bardziej agresywnie. W różnych meczach będziemy stosować coś innego. Pracujemy nad różnymi rozwiązaniami.

Czego dziś brakuje Zastalowi, by wygrywać?

Odpowiem trochę przewrotnie. Rozumiem zielonogórskich kibiców, którzy są przyzwyczajeni do dużych wyników i medali. Trzeba jednak spojrzeć prawdzie w oczy - weszliśmy z takim, a nie innym budżetem do ligi, Wielu zawodników nie chciało tutaj przyjść z uwagi na problemy finansowe klubu. Można tak powiedzieć, że jesteśmy zlepkiem osób, które chciały przyjść i się pokazać z jak najlepszej strony. To nie jest proste nagle zacząć wygrywać z drużyną, która ma dwukrotnie wyższy budżet od nas.

Pan się nie obawia, że pod wodzą nowego trenera będzie siedział na ławce rezerwowych? W ostatnim meczu ze Śląskiem Wrocław nie zagrał Pan ani minuty…

Nie jest to na pewno przyjemna sytuacja, ale trzeba się z nią pogodzić. Rozmawiałem z trenerem, chciał sprawdzić inne ustawienia. Chłopcy dobrze weszli w mecz, gra dobrze szła, ja nie wszedłem na parkiet i trener później już ze mnie zrezygnował i nie zaryzykował. Powiedział mi jednak, że na pewno nie będzie tak w każdym meczu.

Zastal jest na przedostatnim miejscu w tabeli wyprzedzając tylko ekipę Sokoła Łańcut. Jak będzie Pana zdaniem wyglądać walka o pozostanie w Orlen Basket Lidze?

Nasza liga jest nieprzewidywalna. Wciąż dwanaście drużyn walczy o awans do play -offów, każdemu zależy na wygrywaniu. Możliwe, że będzie to się toczyć do ostatniej kolejki. Po cichu myślę, że uda nam się coś urwać i spokojnie dojdziemy w kwietniu do szczęśliwego końca. Nikt z nas nie dopuszcza myśli o spadku.

W Szczecinie w najbliższą niedzielę zagracie z mistrzem Polski – Kingiem. Dla Pana to w pewnym sensie mecz wyjątkowy…

Będę u siebie. Osiem lat spędziłem w Szczecinie, osiem minut mam na halę, na której spędziłem wiele fajnych momentów. Mam nadzieję, że ściany będą mi sprzyjać. King to mistrz Polski, w tej chwili są na trzeciej pozycji w tabeli. To drużyna kompletna, na każdej pozycji ma co najmniej jednego dobrego zawodnika, teraz jeszcze doszli kolejni, którzy gwarantują wysoki poziom. Wszystkie znaki na niebie wskazują, że oni to wygrają, ale to tylko sport. Jeśli będziemy dobrze bronić i grać mądrze, to jesteśmy w stanie urwać im zwycięstwo.

2 czerwca 2013 roku – data ta na zawsze zostawiła bardzo mocny ślad w historii zielonogórskiej koszykówki. Tego dnia po raz pierwszy drużyna z Zielonej Góry sięgnęła po tytuł mistrza Polski.

Mistrz, mistrz, Zastal mistrz! Pamiętacie ten wielki triumf ...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska