Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Paweł Ostrowski: - Kiedy jeżdżę czuję, że żyję

Aleksandra Łuczyńska
Paweł Ostrowski. Ma 25 lat. Interesuje się muzyką, psychologią, sportem, zjawiskami atmosferycznymi, turystyką. Biega, kiedyś uprawiał wschodnie sztuki walki. Kocha zwierzęta, im bardziej egzotyczne i dzikie, tym lepiej, hodował pająki, a marzy o wężach i piraniach.
Paweł Ostrowski. Ma 25 lat. Interesuje się muzyką, psychologią, sportem, zjawiskami atmosferycznymi, turystyką. Biega, kiedyś uprawiał wschodnie sztuki walki. Kocha zwierzęta, im bardziej egzotyczne i dzikie, tym lepiej, hodował pająki, a marzy o wężach i piraniach. fot. Aleksandra Łuczyńska
Rozmowa z Pawłem Ostrowskim, autostopowiczem z Żar.

- Pochodzisz z Bolesławca, jak trafiłeś do Żar?- Jestem z zawodu ratownikiem medycznym, jednak jeszcze w kwietniu tego roku pracowałem jako mechanik samochodowy w warsztacie kolegi. Pewnego dna okazało się, że kolega musi zamknąć na jakiś czas interes, wtedy postanowiłem, że popracuję w swoim fachu. Okazało się, że to wcale nie jest łatwe. Zgorzelec, Jelenia Góra, Bolesławiec, próbowałem wszędzie, i tak 1 maja trafiłem do Żar.

- Ratownik medyczny, z zamiłowania autostopowicz...- To nie tylko zamiłowanie, to mój sposób na życie. Wiele osób myśli, że jak ktoś podróżuje autostopem to znaczy, że nie ma kasy, ale to nieprawda. Ja jeżdżę, bo to uwielbiam. Kiedy wyruszam w trasę zaczynam czuć, że naprawdę żyję. To prawdziwa przygoda.

- Trochę niebezpieczna.- Nie musi być taka. Po kilku latach mam swoje sposoby na to, żeby bezpiecznie dotrzeć do celu. Wypracowałem sobie kilka zasad i jeżdżę zgodnie z nimi. Po pierwsze, mam przy sobie kartki, na których pisze nazwę miasta docelowego. To bardzo pomaga kierowcom. Po drugie, trzeba stać tam, gdzie samochody nie jeżdżą ze zbyt dużą prędkością.

- Ale jest spore ryzyko, bo przecież nie wiesz nigdy kto się zatrzyma?- Nie wiem i to jest w tym wszystkim najlepsze. Miałem różne przygody, spotkałem całe mnóstwo ciekawych osób. Obcokrajowców z Peru, Słowacji, jeździłem z prawnikami, lekarzami, księżmi. "Zaliczyłem" nawet trzy wypadki, w tym dwa mniej groźne. Na trasie zawsze coś się dzieje.
Rok temu jechałem trasą Wrocław - Opole. Na poboczu zobaczyłem auto przewrócone kołami do góry, poprosiłem kierowcę, żeby się zatrzymał. Pobiegliśmy tam, okazało się, że w samochodzie jest kobieta z 10-letnią córką. Dziewczynka miała rozcięte czoło i złamaną rękę. Pomogłem im, poczekałem na przyjazd karetki. Najgorsze jest to, że wcześniej pies z kulawą nogą nie zainteresował się tym, że ktoś miał taką kraksę. Potem ta kobieta podziękowała mi za pomoc na łamach jednej z gazet, odnalazłem ją i nawet pojechałem do niej, oczywiście autostopem.

- Ile kilometrów masz już na liczniku?- Ok. 50 tysięcy. W tym roku tylko osiem czy dziewięć, ale muszę to jakoś nadrobić, bo doszedłem do wniosku, że trochę się obijam pod tym względem.

- Najdłuższa trasa?- Do Zamościa. Po koniec grudnia poznałem na czacie dziewczynę, ona była sama, nie miała z kim spędzić sylwestra, więc pojechałem do niej. Marzę o większym wypadzie - do Paryża albo Turcji.

- Bez względu na pogodę?- Pora roku nie ma znaczenia. Trzeba się tylko cieplej ubrać.

- Zawsze jeździsz sam?- Zazwyczaj. Chciałbym spotkać kiedyś tę drugą połówkę, która podobnie jak ja będzie miała niespokojną duszę. Nie wyobrażam sobie, że miałbym spędzać wakacje gdzieś nad morzem, leżeć trzy tygodnie na plaży i jeść odgrzewane hamburgery. Musi się coś dziać. Mój znajomy miał szczęście, bo odnalazł kobietę, z którą ciągle jest w drodze. Teraz wybierają się do Pakistanu i tam będą zwiedzać kraj właśnie autostopem.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska