MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pechowe zlecenie

STEFAN CIEŚLA 722 57 72 [email protected]
- To chora sytuacja, ale się zdarza - mówi mecenas Jacek Sobusiak, obrońca oskarżonego Wawrzyńca Z.
- To chora sytuacja, ale się zdarza - mówi mecenas Jacek Sobusiak, obrońca oskarżonego Wawrzyńca Z. PAWEŁ SIARKIEWICZ
Oskarżony Wawrzyniec Z., szef firmy zajmującej się utrzymaniem zieleni miejskiej, aż siedem lat czeka na sądowy finał śmierci swojego pracownika. Powód? Instytut ekspertyz sądowych zwleka z wydaniem opinii w sprawie tego tragicznego wypadku.

W czerwcu 1996 r. Henryk M. z firmy Poraj, podlewający skwer niedaleko pomnika Mickiewicza, został ciężko ranny w wyniku wybuchu beczkowozu. Zmarł w wyniku obrażeń głowy. O zaniedbanie przeszkolenia pracownika oraz dopuszczenie do użytku niesprawnego sprzętu prokurator oskarżył szefa firmy Wawrzyńca Z.

Pechowe zlecenie

Proces rozpoczął się w czerwcu 1997 r. Kierownik firmy nie przyznał się do winy. Twierdził, że pracownik samowolnie zwiększył ciśnienie wody w beczkowozie. Sąd przesłuchał ośmiu świadków. Sześć lat temu, dokładnie 30 października, zlecił Instytutowi Ekspertyz Sądowych w Krakowie wydanie przez biegłych opinii w sprawie sprawności sprzętu i przestrzegania w firmie zasad bhp. Wraz ze zleceniem do krakowskiego instytutu przesłano opasły tom akt ze śledztwa i przesłuchań świadków. Do maja 1999 r. zapadła cisza.
Na pierwszy monit gorzowskiego sądu instytut nawet nie odpowiedział. Zlekceważył też kolejne przynaglenia. Wtedy sąd ukarał dyrektora instytutu Aleksandra Głazka grzywą w wysokości 200 zł. Dyrektor nadal nie reagował na pisemne i telefoniczne wezwania sądu. W grudniu 2000 r. ukarany więc został kolejną grzywną, tym razem w wysokości 1 tys. zł.
- Dzwoniłem wielokrotnie do instytutu. Sekretarka odpowiadała, że o niczym nie wie, a dyrektor w ogóle unikał kontaktu - mówi Jarosław Wieliczuk, przewodniczący wydziału, w którym sprawa ma zostać osądzona. Gorzowski sąd nie tylko nie miał ekspertyzy, ale stracił też przesłane do Krakowa akta i dokumenty. W 2001 r. postanowił odtworzyć część akt.
Odtworzenie udało się połowicznie - bez zeznań świadków. Jesienią tego roku prezes Sądu Rejonowego Jarosław Rutkowski napisał skargę do ministra sprawiedliwości. W sierpniu 2002 r. ministerstwo poinformowało sąd, że wysyła do instytutu piąte ponaglenie, bo na cztery poprzednie instytut nie zareagował. Wreszcie w końcu zeszłego roku pojawiła się iskierka nadziei. Dyrektor instytutu poinformował ministerstwo, że odnalazł akta. Napisał, że ,,zostały omyłkowo zdeponowane i odnaleziono je po przeszukaniu całego instytutu''.

Proces od początku

Jeszcze dziewięciu miesięcy potrzebował jednak dyrektor Głazek, aby wreszcie we wrześniu tego roku odesłać gorzowskiemu sądowi odnaleziony tom. - Opinii do dzisiaj nie otrzymaliśmy. Jeśli nadejdzie, proces rozpocznie się od nowa - mówi J. Wieliczuk.
Rozmawialiśmy z dyr. Głazkiem. - To dla nas i dla mnie osobiście bardzo przykra sprawa, nie dlatego, że zostałem ukarany. Jesteśmy zasypywani zleceniami ekspertyz, ale w tym przypadku to był pech i dopilnuję, aby coś takiego nigdy się nie zdarzyło.
Poproszony o komentarz na temat tej kuriozalnej sprawy Wawrzyniec Z. odesłał nas do swojego pełnomocnika. - To chora sytuacja, ale się zdarza - mówi mecenas Jacek Sobusiak. - Winę ponosi renomowany instytut krakowski, który na pewno zakorkowany jest zleceniami ekspertyz. Ale powinien choć odpisać i podać przybliżony termin albo odmówić wykonania opinii. A bez niej proces nie mógł być kontynuowany.
- Nic nie wiem o sprawie, ani że się zaczęła, ani że nie jest zakończona - powiedziała nam żona zmarłego pracownika Teresa M. - Nikt mnie o niczym nie powiadamiał. Mam za małą rentę, aby się procesować o odszkodowanie. Właściciel firmy wypłacił mi po wypadku 2,1 tys. zł. Dostałam odszkodowanie z PZU, syn ma rentę po ojcu i musi nam to wystarczyć na życie. Chciałabym być na procesie, aby choć posłuchać, jak mąż zginął...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska