Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pierwsze kary dla naciągaczy z KGHM

Redakcja
Na ławie zasiadł tylko jeden oskarżony - Marek Brzozowski. Pozostali wysłali swoich pełnomocników i adwokatów.
Na ławie zasiadł tylko jeden oskarżony - Marek Brzozowski. Pozostali wysłali swoich pełnomocników i adwokatów. fot. Dorota Nyk
Dzisiaj przed sądem w Lubinie zostało skazanych pięciu pierwszych spośród dziewiętnastu oskarżonych o wyłudzanie pieniędzy od kopalni Polkowice-Sieroszowice, należącej do KGHM.

Przed sądem nie stanęła jeszcze osoba, o której najgłośniej - znany działacz związkowy Jan M.

Większość oskarżonych to pracownicy KGHM Polska Miedź, w tym także dozoru. Dziś sąd uznał winnymi i skazał pięć osób, które przyznały się do zarzutów oszustwa w sumie na ponad 70 tys. zł i zdecydowały dobrowolnie poddać karze.

Wymierzył im kary od pół roku do roku pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem tytułem próby. Muszą też zapłacić grzywny do trzech tys. zł. Mają również obowiązek naprawienia szkód, do których się przyczynili - niektórzy po kilkanaście tysięcy. Wiele osób już zwróciło wyłudzone od kopalni pieniądze, ale są jeszcze takie, które nie.

Kolega na niego doniósł

Na rozprawę nie przyszła osoba, na którą wszyscy najbardziej czekali - znany działacz związkowy, przewodniczący KZZ Pracowników Dołowych, głogowianin Jan M.

To on ma najcięższe zarzuty - że zorganizował proceder wyłudzania z funduszu socjalnego kopalni dofinansowań do kolonii dziecięcych, których w rzeczywistości nie było. Także na swoje dzieci.

Fałszywe faktury powstawały w zaprzyjaźnionym z nim biurze turystycznym w Legnicy. Prokuratura twierdzi, że naciągnął kopalnię lub pomógł naciągnąć w sumie na ponad 50 tys. zł.

Początkowo przyznał się do zarzutów i miał dobrowolnie poddać karze uzgodnionej z prokuratorem. Ale dziś jego pełnomocnik poinformował, że się z tego wycofuje. W związku z tym on i 13 innych oskarżonych będzie miało odrębny proces. Grozi im do 12 lat pozbawienia wolności.

Na dzisiejszą rozprawę stawił się paradoksalnie tylko jeden oskarżony. Pozostali wysłali swoich pełnomocników i adwokatów lub w ogóle się nie zjawili. Marek Brzozowski - kiedyś kolega Jana M. ze związku zawodowego. Dziś emeryt. To on doniósł na niego do prokuratury.

- Dzięki mnie sprawa wyszła na jaw - mówi dziś z dumą, choć sam został oskarżony i skazany. - Zrobiłem to dlatego, że M. władza uderzyła do głowy, zachciało mu się startować do Rady Nadzorczej KGHM. Gdyby nie moje doniesienie, to by wygrał wybory i w niej był. Chciałem temu przeciwdziałać.

Związkowcy się wstydzą

Opowiedział o tym, że proceder, w którym brało udział wiele osób, trwał kilka lat. - M. mnie namówił. Załatwialiśmy więc te faktury, braliśmy pieniądze, a jemu odpalałem połowę - opowiadał.

- Nie wiedziałem wtedy, że to oszustwo. Nie żałuję, że go wkopałem i się przyznałem. Będę musiał zapłacić grzywnę i oddać 11 tys. zł.

- Chcielibyśmy, żeby sąd orzekł mu jako karę dodatkową zakaz pełnienia funkcji społecznych. Bo przynosi ujmę całemu ruchowi związkowemu - powiedział przewodniczący ZZ Pracowników Dołowych Piotr Trempała, który przyszedł obserwować przebieg procesu. - Ludzie nas z nim kojarzą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska