Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piłkarze GKP nie zgasili Znicza Pruszków (zdjęcia)

Paweł Tracz 0 95 722 69 37 [email protected]
Maciej Truszczyński (nr 2) i jego koledzy spisali się w defensywie znakomicie, bo rywale mieli we wczorajszym meczu tylko dwie klarowne sytuacje strzeleckie
Maciej Truszczyński (nr 2) i jego koledzy spisali się w defensywie znakomicie, bo rywale mieli we wczorajszym meczu tylko dwie klarowne sytuacje strzeleckie fot. Bogusław Sacharczuk
GKP znów był zdecydowanie lepszy, a mimo to musiał zadowolić się tylko remisem. Punkt nic nam nie daje, a jedyna pociecha jest taka, że wciąż liczymy się w walce o utrzymanie.

[galeria_glowna]
Kibice niebiesko-białych wierzyli, że po dwóch niezłych występach, które dały nam jednak tylko dwa "oczka", wczoraj nastąpi przełamanie i GKP po raz pierwszy w tej rundzie zainkasuje komplet punktów.

Tak się, niestety, nie stało, bo w decydujących momentach znów dały znać o sobie nerwy. - Stworzyliśmy sobie masę okazji na zdobycie gola, ale bramka była jak zaczarowana. Chylę czoło przed bramkarzem rywali, który był w znakomitej dyspozycji - ocenił trener GKP Adam Topolski.
To właśnie wspomniany przez naszego szkoleniowca Adrian Bieniek był bohaterem meczu. Ostoja pruszkowskiej "świątyni" bronił jak w transie, również sam na sam. Gwoli prawdy, zadanie częściowo ułatwiali mu nasi, którzy gdy już "wyrzeźbili" klarowną okazję, niepotrzebnie zaczynali kombinować.

- To młodzi zawodnicy, ciągle na dorobku, więc brak im dojrzałości. Gdy dochodzą do sytuacji, w której można dograć do lepiej ustawionego kolegi, decydują się na strzał. I odwrotnie, zamiast uderzać, powinni podawać - tłumaczy Topolski.
Taki obraz oglądaliśmy praktycznie od początku do końca. Znicz, mimo że to ścisła czołówka, poza pierwszym kwadransem drugiej połowy cały czas jechał na zaciągniętym hamulcu.

- Po trzech porażkach z rzędu czuliśmy się jak zbity pies. Myśl, że znów możemy dostać w czambuł mocno nas sparaliżowała - przyznał Piotr Klepczarek.
Co innego gospodarze. Agresja na całej szerokości boiska i zaskakujące rozwiązania poszczególnych akcji sprawiły, że pruszkowianie często nie mogli opuścić własnej połowy.

Brakowało jedynie tego najważniejszego, celnego podania lub strzału. Najlepszych szans na zdobycie tej jednej, jedynej bramki, na którą cały czas czekali fani, nie wykorzystali m.in. Mouhamadou Traore w 8 i 10 min, Emil Drozdowicz w 38 i 48 min i Paweł Kaczorowski w 89 min.

Gorzowianie siedzieli na przyjezdnych do samego końca, ale szczęście chyba nas nie lubi, bo nie uśmiechnęło się ani razu. Może łaskawszym okiem fortuna spojrzy w sobotę w Płocku?
GKP GORZÓW - ZNICZ PRUSZKÓW 0:0

GKP: Dłoniak - Ziemniak, Truszczyński, Sawala, Petrik - Cieciura, Maliszewski (od 73 min Ibrahim), Szałas (od 45 min Kaczorowski) - Piątkowski, Drozdowicz, Traore (od 81 min Kaczmarczyk).
ZNICZ: Bieniek - Aleksa, Kokosiński, Klepczarek, Januszewski - Kaczmarek (od 63 min Mikołaj Rybaczuk), Osoliński, Ekwueme, Samba Pa (od 54 min Florian) - Chałas, Feliksiak (od 82 min Maciej Rybaczuk).
Żółte kartki: Truszczyński - Samba Pa. Sędziował Andrzej Mrowiec (Bytom). Widzów 1.200.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska