Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piosenkarka z Głogowa radzi sobie w wielkim mieście

Dorota Nyk
Marta Groffik - Perchel niedawno przyjechała do Głogowa na koncert. Na zdjęciu z tatą Markiem Groffikiem, radnym powiatowym i dyrektorem SP 10.
Marta Groffik - Perchel niedawno przyjechała do Głogowa na koncert. Na zdjęciu z tatą Markiem Groffikiem, radnym powiatowym i dyrektorem SP 10. fot. Dorota Nyk
Marta Groffik-Perchel męża poznała przypadkiem, w trakcie jednej z podróży. 10 maja zeszłego roku był ślub. - Przytrafił mi się jak ślepej kurze ziarno - mówi o mężu. Sebastian Perchel to znany operator filmowy i wyśmienity kucharz, którego można zobaczyć w telewizji.

Marta to głogowianka, która od kilku lat mieszka w Warszawie, gdzie pojechała właśnie "za mężem". Jeden z głosów zespołu "Trzy dni później", który tworzą trzy dziewczyny z Głogowa: oprócz niej jeszcze siostry Joanna i Marta Piwowar.

Na trzy głosy śpiewają nastrojowe, poetyckie piosenki. Niedawno występowały w radiowej trójce i nagrały drugą płytę pt. "Gdybym".

Dwa tygodnie temu występowały w Głogowie. Przyjadą tu jeszcze latem, wystąpią na polanie w Grochowicach, na Stachuriadzie.

Głogów to dobre miejsce

- Tęsknię za Głogowem szczególnie teraz, odkąd mam dziecko - mówi M. Groffik - Perchel.

Trzy miesiące temu urodziła synka, Ignasia. - To o wiele fajniejsze miejsce do wychowywania dzieci niż Warszawa, w której mieszkam. Tutaj jest przyjaźniej. Mam stąd miłe wspomnienia. Według mnie to miejsce, w którym młody człowiek może zrobić coś, co mu się wymarzy. Tu wszystko jest na miejscu. Przynajmniej dla mnie tak było - pod ręką dom kultury i klub garnizonowy, w którym z dziewczynami zaczęłyśmy śpiewać. Nie wiem, czy w Warszawie byłoby nam tak łatwo się spotkać i coś razem z robić.

Ona na studia wyjechała do Wrocławia. Drugie studia kończyła w Krakowie. Jest magistrem filologii serbsko-chorwackiej, podyplomowo skończyła dziennikarstwo. A potem poznała męża i przeniosła się do Warszawy. Czym się tam teraz zajmuje?

- Śpiewam piosenki do reklam telewizyjnych - opowiada. - Występowałam z "Raz, dwa trzy", ale przerwałam tę współpracę odkąd na świat przyszedł Ignaś. Jeżdżę do Krakowa na próby "Trzy dni później", kilka razy w miesiącu mamy koncerty. Poza tym pracuję z mężem, który jest operatorem filmowym.

Z mężem zwiedza świat

Sebastian Perchel, starszy od niej o sześć lat, to znany w Polsce operator. Pracuje przy filmach, serialach, wideoklipach. - Razem kręcimy filmy dokumentalne na zlecenie zagranicznych telewizji. Ja się zajmuję realizacją dźwięku. Teraz mamy przerwę, ale za jakieś dwa, trzy miesiące wracamy do pracy. Jeździmy po świecie. Byłam z nim w Nepalu i Indiach.

Młoda żona i mama daleko od rodzinnego domu radzi sobie dobrze. - W zasadzie to bardzo dużą rolę odgrywa mój mąż - mówi. - Jest fantastycznym ojcem. Można powiedzieć, że z nieba mi spadł. Albo trafił mi się jak ślepej kurze ziarno. Przy dziecku robi dosłownie wszystko, ja przewyższam go jedynie tym, że karmię piersią. Poza tym jest fantastyczny. Dzięki niemu mogę realizować wszystkie swoje pasje.

Swoją przyszłość wiąże z Warszawą. - Mamy już tam mieszkanie - opowiada.
Teściowa Marty jest półkrwi Chinką. Jej ojciec otworzył pierwszą w Polsce chińską restaurację. Teraz ta pani prowadzi z synem rodzinny interes. Dominuje w nim kuchnia chińska, tajska i nepalska.

- Sama umiem gotować, ale przy mężu nabawiam się kompleksów - mówi Marta. - Bo on zwiedził cały świat, kiedyś sobie zrobił wycieczkę kulinarną dookoła świata. Zna wiele kuchni, ma certyfikaty wszystkich kuchni azjatyckich. Potrafi wyczarować z niczego takie potrawy, że ja z moją pomidorówką to wolę się nie wychylać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska