Turniej, w którym wystartowało ponad 150 uczestników podzielono na trzy kategorie. - W każdej z nich zdobywa się tytuł. W początkowej fazie uczestnicy są podzieleni na grupy. U kobiet mieliśmy cztery, w przypadku masters osiem, a mężczyzn 12. Gra się tam systemem każdy z każdym. Do klasycznej fazy pucharowej trafia po czterech najlepszych z każdej grupy - tłumaczył sędzia główny Miłosz Olborski. Łącznie arbitrów było blisko 40. Zjechali oni z całej Europy, m.in. Anglii, czy Malty. - Tradycja mówi, że około połowa tej liczby, to przedstawiciele gospodarza zawodów, w tym przypadku Polski - dodał.
Areną zmagań stała się hala akrobatyczna przy ul. Urszuli. Przygotowania do organizacji zawodów trwały kilka miesięcy. - Snooker już dawno wyszedł z podziemia. Stoimy wysoko jeżeli chodzi o ten sport w naszym kraju. Szef światowej i europejskiej federacji Maxime Cassis stwierdził, że to jedne najlepszych mistrzostw rozegranych w ostatnich 15 latach - przekonywał Marcin Nitschke, organizator i uczestnik turnieju. - Z frekwencji kibiców nie jestem do końca zadowolony. Kiedy grali Polacy, to ludzie przychodzili. Wówczas przewinęło się tutaj 100-200 osób. Spotkania finałowe odbyły się w normalnych godzinach pracy. To jest chyba główny powód - dodał.
Osoby funkcyjne oceniały poziom zawodów jako bardzo wysoki. Tak uważał m.in. prezes Polskiego Związku Snookera i Bilarda Angielskiego Mariusz Sikorski. - Kilka lat temu był on niższy. Widać, że obecnie występują coraz lepsi gracze. Byliśmy świadkami świetnego finału. Spośród ostatnich szesnastu zawodów Europy, każdy z nich może zostać mistrzem - komentował działacz.
W pierwszej trzydziestce dwójce, w kategorii mężczyzn znalazło się dziewięciu naszych rodaków, a do czołowej szesnastki dotarło trzech. - Myślę, że Polacy osiągnęli bardzo duży sukces - przyznał Nitschke. - Jeszcze nigdy nie zrobiliśmy tak dobrego wyniku - zachwalał prezes. Z kolei według głównego arbitra, nasza reprezentacja wypadła dobrze. - Mocny akcent w postaci dużej liczby zawodników w końcowej fazie. Zabrakło jednak jednego spektakularnego rezultatu - oceniał Olborski.
Spośród zielonogórzan najlepiej spisał się Adam Stefanów, który wraz z innymi Polakami, Kamilem Zubrzyckim i Michałem Zielińskim zajął ex aequo dziewiąte miejsce. - Przed Adamem należy pochylić czoła. Pokonał najlepszego zawodnika po etapie grupowym. Ogólnie zanotował bardzo dobry występ - oceniał Sikorski.
Dwaj inni gracze klubu Hot Shots, czyli Nitschke i Mateusz Baranowski odpadli wcześniej. Ten pierwszy był 17. - Jestem zadowolony. Wygrałem sześć spotkań, spośród siedmiu - przyznał organizator i zawodnik. Zapytaliśmy, więc, który pojedynek był najcięższy? - Myślę, że miałem takich kilka. Najbardziej trudny był jednak ten z Roey'em Fernandezem. Przegrywałem 1:3, a ostatecznie zwyciężyłem 5:4. Na przełomie ostatnich ośmiu lat musiałem uzawać jego wyższość - przyznał Nitschke. - W ostatnim starciu zanotowałem porażkę 3:5. W pewnym momencie miałem problemy z sędzią. Jednak przeciwnik był ode mnie lepszy. Przez najbliższe dni będziemy wszystko analizować - tłumaczył.
Wśród kobiet triumfowała Belgijka Wendy Jans. W trzeciej kategorii, dla zawodników powyżej 40. roku życia, tzw. masters, najlepszy był Walijczyk Darren Morgan.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?